Prof. Adam Czabański: pomoc duchownego i pomoc psychologiczna nie wykluczają się [ROZMOWA]
– Okazuje się więc, że ludzie, zwłaszcza ci wierzący, którzy są w kryzysie psychicznym, a jednocześnie walczą o odzyskanie równowagi, zwracają się po pomoc czy po wsparcie do księdza. I pewnie wiele z tych osób takie wsparcie otrzymuje. Jednak nie można mylić takiej pomocy z pomocą psychologiczną czy psychiatryczną. Jedno z drugim jest kompatybilne – mówi prof. AJP dr hab. Adam Czabański.
Naukowiec z Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim jest socjologiem, suicydologiem i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz ekspertem w Biurze ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jest autorem około 240 publikacji naukowych, w tym współautorem książki pt. „Samobójstwo w optyce katolickiej”.
Justyna Nowicka: W mediach co jakiś czas nagłaśniane są i komentowane wyniki badań, które wskazują na rosnącą liczbę samobójstw i prób samobójczych wśród młodzieży. Czy z Pana badań wynika, że ten wzrost dotyczy głównie młodych ludzi, czy też jest to obserwowane jako ogólny trend?
Adam Czabański: – Jeśli chodzi o ogół populacji, to w roku 2019 było 5255 samobójstw, w 2020 roku, czyli w czasie pandemii, liczba samobójstw spadła do 5165. Następnie w roku 2021 było 5201 samobójstw i w roku 2022 było 5108 takich przypadków. Można więc powiedzieć, że jeśli chodzi o ogół polskiego społeczeństwa to odnotowujemy niewielkie wahnięcia, ale generalnie liczba utrzymuje się na podobnym poziomie.
Natomiast, jeśli chodzi o dzieci i młodzież do osiemnastego roku życia, to trzeba powiedzieć, że sytuacja jest bardzo trudna. Spojrzenie na liczby pozwoli nam sobie uzmysłowić o jakiej skali problemu mówimy. I tak, w 2019 roku samobójstw, czyli czynów zakończonych śmiercią w grupie wiekowej do 18. roku życia, było 98, w 2022 roku to już 157 młodych osób, które odebrały sobie życie. To oznacza, że na przestrzeni trzech lat liczba samobójstw wśród dzieci wzrosła o ponad 60%. Trzeba przy tym pamiętać, że zmniejsza się liczba młodzieży.
Czyli załóżmy, że liczba młodzieży w przedziale wiekowym do 18. roku życia zmniejszyła się o tysiąc, a pomimo tego liczba samobójstw wzrosła o 59?
– Tak. Trzeba brać pod uwagę zmniejszającą się liczbę młodzieży, przez co zwiększa się stosunek liczby samobójstw do liczebności danej populacji.
A jak jest z próbami samobójczymi?
– Nie jesteśmy w stanie tego policzyć, możemy rzeczywistą liczbę oszacować. Jedynym miejscem, w którym możemy zdobyć informacje na ten temat jest Komenda Główna Policji, która zbiera i archiwizuje dokumenty KSIP 10, czyli formularze zgłoszenia zamachu samobójczego. Od 2018 roku policjanci mają obowiązek odnotowywania przypadków, w których uczestniczą. To znaczy sytuacji, kiedy jadą na wezwanie i udaje się człowieka odratować z próby odebrania sobie życia. Rocznie takich przypadków udokumentowanych jest około 10-12 tysięcy, ale tak naprawdę jest to wierzchołek góry lodowej.
Światowa Organizacja Zdrowia informuje, że na jedno samobójstwo przypada 20 prób samobójczych. I jestem skłonny uwierzyć, że to jest rzeczywisty górny pułap. To by oznaczało, że każdego roku w Polsce około 100 tysięcy osób podejmuje próby samobójcze.
Rzeczywiście, mogę sobie wyobrazić takie sytuacje, kiedy policji nie ma przy takim zdarzeniu.
– Co więcej, często nie ma w ogóle świadków. Możemy sobie pomyśleć o nastolatku, który „urwał się” ze szkoły. Przyszedł do domu. Rodzice są w pracy. Zażył jakieś środki chemiczne, ale po kilku godzinach się po prostu ocknął. Okazało się, że to, co wziął nie zadziałało. Rodzina wraca do domu i tak naprawdę nikt nawet nie wie, że szykował się dramat. Wie to tylko ten chłopak. Ile jest takich przypadków? Nie da się tego ustalić.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Czy na podstawie zbieranych danych i przeprowadzonych badań można wskazać na przyczyny zachowań samobójczych?
– Dość trudno jest ustalić przyczynę. Wynika to po pierwsze z tego, że często nie jesteśmy w stanie jej poznać, ponieważ osoba nie zostawiła listu, nie udało się także policji podczas rozmów z bliskimi poznać tego, co spowodowało, że dany człowiek podjął zachowanie samobójcze. Mniej więcej o połowie przypadków jesteśmy w stanie coś powiedzieć, ale reszta jest niewiadomą.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że każde samobójstwo to jest zupełnie inna historia i w grę wchodzą najrozmaitsze sploty okoliczności. Śledczy czy badacz zwraca najczęściej uwagę na to, co bezpośrednio wyzwoliło takie zachowanie, a to nie jest cała prawda. Pamiętam taką historię sprzed wielu lat, gdzie w mediach podano informację, że dziewczynka popełniła samobójstwo, bo mama nie chciała jej kupić sweterka za 70 złotych. Późniejsza analiza wykazała, że były tam niedobre relacje w szkole, a historia ze sweterkiem była kroplą, która przeważyła czarę goryczy. Ona tak naprawdę nie popełniła samobójstwa przez ten sweterek. I zwykle tak jest, jeśli nawet w statystyce zaznaczone są problemy w szkole, to później najczęściej możemy zobaczyć, że do tego dochodzą problemy na innych płaszczyznach, na przykład w rodzinie, problemy z dziewczyną czy z chłopakiem.
Możemy próbować wskazać, jakie przyczyny są statystycznie najczęściej wskazywane, ale w gruncie rzeczy prowadzi to do sztucznych, wręcz nieprawdziwych wniosków.
Często się mówi, że przyczyną jest kryzys wartości.
– Na pewno. Amerykanie w badaniach wykazali, że osoby głęboko wierzące rzadko podejmują zachowania samobójcze.
Tutaj dotknę bardzo trudnego tematu, ale myślę, że nie można od niego uciekać, ponieważ takie przypadki się zdarzają. Czasami o nich słyszymy. Chodzi o samobójstwa księży.
– Nie ma dokładnych badań na ten temat, ale myślę, że statystycznie będzie to wyglądało podobnie, jak w analogicznej grupie mężczyzn. Konkretnie wynikałoby z tego, że w ciągu roku zdarzają się 3 lub 4 takie samobójstwa. Ile prób samobójczych? Trudno powiedzieć.
Zdarza się, że słyszę zarzut, że w Polsce jest około 85% katolików ochrzczonych, a mimo to jest tak wiele samobójstw. Trzeba uczciwie powiedzieć, że niektórzy nie są w stanie tego zrozumieć, że człowiek może popaść w kryzys suicydalny niezależnie od tego, czy jest buddystą, ateistą czy katolikiem, niezależnie od tego, jaką profesją się zajmuje. Podobnie jak ból fizyczny dotyka każdego, tak też ból psychiczny, wewnętrzny, może dotknąć każdego. Wówczas mamy po prostu przed sobą cierpiącego człowieka, któremu trzeba pomóc.
Zdarza się także, że wpływ na podejmowanie zachowań samobójczych mają zaburzenia psychiczne, także depresja. Więc tym, co należałoby zrobić po pierwsze jest odczarowanie depresji i różnego rodzaju problemów – trzeba zacząć o nich mówić. I ja widzę, że młodzież o nich mówi. Starsi mają jeszcze opory, obawy przed naznaczeniem społecznym. Ale studenci, czy uczniowie szkół średnich mówią o swoich problemach. W sytuacji, kiedy wciąż rośnie liczba młodych podejmujących próby samobójcze mówienie o tym, co trudne, wydaje się być dobrym prognostykiem.
Czy widzi Pan może przestrzeń, w której osoby duchowne mogłyby pomóc człowiekowi w kryzysie samobójczym?
–Pewnie stosunkowo najczęściej zdarza się, że księża dowiadują się o tym w konfesjonale, ale także może się tak zdarzyć przy okazji wizyty duszpasterskiej czy w biurze parafialnym, kiedy na przykład przychodzi rodzina zmarłego w wyniku samobójstwa.
Rozmawiałem z wieloma księżmi i nie zdarzyło się, żeby któryś z nich powiedział mi, że nie zetknął się z takim przypadkiem. Okazuje się więc, że ludzie, zwłaszcza ci wierzący, którzy są w kryzysie psychicznym, a jednocześnie walczą o odzyskanie równowagi, zwracają się po pomoc czy po wsparcie do księdza. I pewnie wiele z tych osób takie wsparcie otrzymuje. Jednak nie można mylić takiej pomocy z pomocą psychologiczną czy psychiatryczną. Jedno z drugim jest kompatybilne i nie ma między nimi żadnej sprzeczności.
Oprócz tego, że ksiądz w konfesjonale na pewno może przypomnieć o walorze życia, to przede wszystkim może wskazać, gdzie konkretnie zwrócić się po pomoc. Może zachęcić do tego, by zwrócić się po konkretne wsparcie do bliskich, do kogoś zaufanego, by zgłosić się do specjalisty. O tym trzeba mówić bardzo konkretnie.
Najlepiej byłoby też, za zgodą tego cierpiącego człowieka, skontaktować się z kimś bliskim, by towarzyszył w umówieniu się na wizytę, w pójściu do lekarza, ponieważ czasami człowiek w kryzysie nie ma po prostu na to siły.
W Biurze ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, w którym jestem jednym z ekspertów, pracujemy właśnie nad materiałami dla księży katolickich, by podpowiedzieć im, co można w takiej sytuacji zrobić, jak się zachować. By ksiądz mógł dać takiej osobie konkretną wskazówkę i by zachęcił do skorzystania z profesjonalnej pomocy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |