Prof. Aleksander Bańka: synod to impuls do nawrócenia. I budowania relacji [KOMENTARZ]
W czwartek na Jasnej Górze zaprezentowana została „Synteza krajowa”. Tym samym zakończył się w Polsce diecezjalny etap zainicjowanego przez papieża Franciszka Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na temat: „Ku Kościołowi synodalnemu: Komunia, uczestnictwo, misja”. Synteza ta została przesłana do sekretariatu generalnego Synodu Biskupów w Rzymie i zostanie wykorzystana w pracach synodu na etapie kontynentalnym oraz na poziomie Kościoła powszechnego.
O komentarz do zaprezentowanego dokumentu poprosiliśmy prof. Aleksandra Bańkę – profesora Uniwersytetu Śląskiego, filozofa, członka Rady ds. Apostolstwa Świeckich KEP, lidera Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej oraz delegata Kościoła w Polsce na otwarcie procesu synodalnego.
>>> Jasna Góra: prezentacja syntezy krajowej Synodu o synodalności [DOKUMENT]
W syntezie znalazło się wiele słów, które mocno odzierają nas i ogałacają jako wspólnotę Kościoła. Mamy co analizować i z czego się nawracać. Jednak w tej synodalnej krytyce nie ma ślepej agresji czy chęci ataku. Większość opinii to głosy ludzi, którzy są mocno związani z Kościołem. To osoby, którym zależy na dobru Kościoła. W ich słowach wybrzmiewa troska, która łączy się z potrzebą nazwania trudnych rzeczy, które dzieją się w eklezjalnej wspólnocie. I to ma być impuls do zmiany, do nawrócenia.
Zmiana struktur, nie doktryny
Wśród postulatów zmian najbardziej wybrzmiała kwestia relacji wewnątrz Kościoła – między wiernymi, ale także między prezbiterami a świeckimi, czyli ten podział na duchowieństwo i świeckich, który u nas często mocno zgrzyta. Ten podział jest zrozumiały, ale wyrosło na nim wiele trudności – zwłaszcza tych w relacjach. I te trudności zostały w synodzie nazwane, m.in. zła komunikacja, brak szacunku, uważności, dialogu, separowanie się prezbiterów od świeckich, roszczeniowość świeckich względem prezbiterów, itd. Już w czasie procesu synodalnego mogliśmy obserwować, jak ta kwestia ewoluuje. Działo się to na przykład w czasie dyskusji synodalnych, gdy spotykaliśmy się w postawie słuchania i wzajemnego dialogu. Wtedy wytwarzał się zupełnie inny klimat rozmów. I rodziło się coś konstruktywnego – nie tylko pod względem wniosków, ale i samych relacji. To umiejętność wspólnego wędrowania w Kościele, a na tym papieżowi w tym synodzie najbardziej zależało. To też silnie wybrzmiewało w syntezach i pewnie od tego trzeba zacząć. Bo bez tego wiele innych wspólnych rzeczy nie będziemy w stanie zbudować i nie będziemy czytelnym świadectwem dla świata.
Proces synodalny – jako zmiana mentalności – będzie trwać dalej
Tam, gdzie synod był przeprowadzony z zaangażowaniem, jest szansą na trwałą zmianę. Większość tych spotkań na pewno coś po sobie zostawiła. Może z tego zrodzić się nowa jakość – na poziomie parafii, wspólnot, które w tym procesie uczestniczyły. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy będzie to powszechne zjawisko (bo w różnych miejscach z różną intensywnością te procesy się odbywały), ale wierzę, że zaowocuje zmianami. Pamiętajmy też, że w różnych miejscach ten proces synodalny różnie wyglądał. Czym innym jest wypełnienie ankiety z pytaniami synodalnymi, a czym innym są regularne spotkania i rozmowy.
>>> Abp Adrian Galbas: mam nadzieję na dalszą wędrówkę w Kościele synodalnym
Trzeba liczyć się z tym, że w najbliższych latach liczba wiernych w Kościele będzie się zmniejszać. Kościół – ilościowo – będzie się kurczyć. Wspólnota, która na poziomie parafii pozostanie, będzie nie tylko bardziej świadomie żyła wiarą, ale także wytworzy głębsze relacje międzyludzkie. Chcąc przetrwać i wzrastać potrzebujemy nie tylko z większą miłością celebrować wymiar sakramentalny i duchowy Kościoła, ale też powinniśmy postawić na relacje międzyosobowe. Dzięki temu wspólnoty się integrują, zyskują dynamizm i zaczynają promieniować na otoczenie. Wierzę głęboko, że tak będzie się działo także w Polsce. Że będziemy przekształcać się w Kościół bardziej gorliwy, ewangelizujący, misyjny i apostolski, budujący na więzach międzyludzkich i relacjach z Bogiem.
Nie możemy myśleć o chrześcijaństwie tylko w perspektywie wertykalnej (ja i Pan Bóg). Poziom horyzontalny, czyli wzajemne relacje, też jest ogromnie ważny. Te relacje buduje się przez trud znoszenia się wzajemnie, swoich odmienności, odkrywania swoich potrzeb – poprzez bycie w kontakcie i w dialogu z innymi. Nie możemy tego wymiaru zaniedbać.
Synod nie jest doświadczeniem powszechnym
Pewnie chcielibyśmy, żeby stał się procesem bardziej powszechnym, ale trzeba się było liczyć z tym, że tak się nie stanie. Można załamywać ręce, że nie wszyscy wzięli udział w synodzie, ale z drugiej strony warto zobaczyć dobro, które udało się z niego wydobyć. Jestem przekonany, że o sile przemian w Kościele decydować będzie nie ilość, ale jakość. Niekiedy niewielka grupa, ale świadomych swojej wiary, gorliwych i zaangażowanych ludzi, jest w stanie silniej oddziaływać niż duża masa. Trzeba cieszyć się z tego, że w rozmowach synodalnych wybrzmiał ten głód nowej jakości. Ci, którzy mówili o Kościele, w dużej mierze czynili to z dobrym wyczuciem tego, co w Kościele się dzieje. Mówili ze śmiałością i miłością. I to jest potencjał, który teraz trzeba wykorzystać.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |