Prorocze słowa Benedykta XVI o przyszłości Kościoła
Już kilkadziesiąt lat temu papież Benedykt XVI, a w zasadzie wtedy jeszcze kard. Joseph Ratzinger, wypowiedział prorocze słowa na temat przyszłości Kościoła.
Benedykt XVI jest uważany za jednego z największych teologów XX w. Wykazywał się także pewnego rodzaju przenikliwością. Niedawno wydawnictwo WAM wydało zbiór jego artykułów pod tytułem „Przyszłość wiary”. Tematem przewodnim są zmiany, jakie mają następować w człowieku i w Kościele.
Diagnoza kondycji współczesnego człowieka
Najpierw papież trafnie diagnozuje, że dziś człowiek nie chce pamiętać o przeszłości, nie chce korzystać z dziedzictwa przodków. Królestwem dzisiejszego człowieka jest „jutro”, świat, który on sam buduje. W przeciwieństwie do pierwotnego Kościoła nie oczekuje on bowiem królestwa Bożego, lecz królestwa człowieka, nie oczekuje powrotu Syna Bożego, lecz ostatecznego powstania racjonalnego, wolnego i braterskiego porządku złożonego z ludzi, którzy odnaleźli samych siebie.
Jaka przyszłość czeka Kościół?
Benedykt XVI już wtedy, kilkadziesiąt lat temu, przewidywał, jakie będą konsekwencje zmian, które zachodzą w społeczeństwie i mentalności ludzi.
Z dzisiejszego kryzysu i tym razem powstanie Kościół, który wiele utracił. Stanie się mały, w wielu wypadkach będzie musiał zaczynać wszystko od początku. (…) Wraz z liczbą swoich członków utraci wiele swoich przywilejów w społeczeństwie. Stanie się w znacznie większym stopniu wspólnotą, do której należy się z wolnego wyboru. (…) powstaną w nim nowe formy urzędu, możliwe, że na kapłanów będą wyświęcani sprawdzeni chrześcijanie, który wykonują inne zawody: w wielu mniejszych wspólnotach normalne duszpasterstwo będzie sprawowane w ten sposób. (…) Kościół na nowo odnajdzie swoją istotę w tym, co zawsze było jego centrum – w wierze w Trójjedynego Boga, w Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego, w wierze w obecność i pomoc Ducha Świętego, która będzie trwała aż do końca czasów. Swoje właściwe centrum Kościół odnajdzie w wierze i w modlitwie, a sakramenty będzie przeżywać na nowo jako służbę Bożą, a nie jako problem kształtowania liturgii. Będzie to Kościół bardziej wewnętrzny, Kościół, który nie współdziała ani z prawicą, ani z lewicą. Nie będzie mu łatwo, gdyż proces krystalizacji i oczyszczenia będzie kosztował go wiele wysiłku. Stanie się Kościołem ubogim, Kościołem „maluczkich”. Proces ten będzie tym trudniejszy, ze trzeba w nim będzie unikać zarówno sekciarskiej ciasnoty, jak i chełpliwej samowoli – pisze Benedykt XVI.
To nie koniec Kościoła
Benedykt XVI pisze, że – paradoksalnie – w tej słabości odrodzi się siła Kościoła. Ludzie rozpoznają w końcu wewnętrzną siłę, która będzie emanować z tej garstki, która pozostanie. Ta siła będzie tym bardziej intrygująca dla innych, nie będących w Kościele, że pozostali, którzy zagubią Boga w końcu doświadczą głębokiej samotności i własnej marności, a wówczas małą wspólnotę ludzi wierzących odkryją jako coś nowego, jako swoją nadzieję, jako odpowiedź, której w ukryciu poszukiwali.
Jaki wiec będzie Kościół zdaniem Benedykta XVI? Kościół nie będzie już zapewne tak wielką siłą społeczną, jaką był dotąd, ale rozkwitnie na nowo i będzie ojczyzną, która daje ludziom życie i nadzieję sięgającą poza granice śmierci.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |