Fot. unsplash/Ben White

Piotr Ewertowski: mała pochwała ludzkiej słabości [FELIETON], #ProstujmyŚcieżki

Żyjemy w świecie rywalizacji i udowadniania innym własnej wartości. Wielkie korporacje napędzają wyścig szczurów, a ludzie bywają nie tyle kochani – co używani. Z troską ukrywamy nasze słabości, żeby być „przydatnymi” w oczach innych. Najgorzej, że robimy to przed samymi sobą, a nawet przed Bogiem! Nauczono nas bowiem, że On nas ocenia i jedynie wymaga. Uczyniliśmy nasz wizerunek Stwórcy na obraz ludzki. 

Nie taki wszakże jest Pan. „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana.  Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi” (Iz 55, 8-9) – mówi Bóg przez proroka Izajasza. Chrześcijaństwo odwraca mentalność świata, w którym na miłość należy zasłużyć. Chrystus stał się człowiekiem, abyśmy pokochali to, że jesteśmy ludźmi. Ludźmi, którzy się cieszą i smucą. Ludźmi, którzy popełniają błędy i mają swoje słabości. 

>>> #ProstujmyŚcieżki: prostota nie jest taka prosta [FELIETON]

Panie, moje serce się nie pyszni 

Chciałbym wyjść od jednego z najkrótszych i jednocześnie najpiękniejszych (małe jest piękne!) psalmów: 

Panie, moje serce się nie pyszni 
i oczy moje nie są wyniosłe. 
Nie gonię za tym, co wielkie, 
albo co przerasta moje siły. 
Przeciwnie: wprowadziłem ład 
i spokój do mojej duszy. 
Jak niemowlę u swej matki, 
jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. 
Izraelu, złóż w Panu nadzieję 
odtąd i aż na wieki! (Ps, 131) 

Mam wrażenie, że autor odkrył piękno swojego człowieczeństwa. Przestał udawać przed sobą, że może wszystko. Nie musi już innym udowadniać swojej wartości. Złożył nadzieję w Panu Bogu i zaufał, że On będzie z nim w jego małości. „Moc bowiem w słabości się doskonali” – napisał św. Paweł w Liście do Koryntian. Naszą siłą jest Pan Bóg. Niemożliwe jest życie Ewangelią bez Jego łaski. Świadomość naszych ułomności i ich akceptacja pozwala nam również uspokoić serce. Nie gonimy „na siłę” za tym co wielkie, nie załamujemy się porażką, a gdy upadniemy lub zgrzeszymy, nie rozpaczamy. Co więcej, „wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28). We wszystkim, a więc i nawet słabość ludzką Pan jest w stanie przemienić w dobro, każdy upadek może ostatecznie przemienić w zwycięstwo. Do uczenia się na podstawie naszych grzechów i większej ufności miłosiernemu Bogu w ich obliczu namawia nas słynny kaznodzieja i rekolekcjonista z XIX w., ojciec Joseph Tissot, w swojej książeczce „Sztuka korzystania z własnych błędów według św. Franciszka Salezego”. Polecam wszystkim! 

fot. unsplash

Nie chodzi o to, aby sobie pobłażać 

Pawłowe „moc bowiem w słabości się doskonali” jest tylko fragmentem dłuższej myśli. Gdy św. Paweł doświadczał słabości i trudu, Pan Jezus miał go wesprzeć słowami: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (1 Kor, 12, 9). My, katolicy, mamy dostęp do niesamowitych dóbr, z których nie korzystamy. Pan prosi nas o współdziałanie z Nim. Paradoksalnie, to właśnie poprzez akceptację własnych ograniczeń można łatwiej i szybciej postępować w świętości i realizować swoje samowychowanie. Z prostej przyczyny – nie poddajemy się i nie rozpaczamy, gdy zgrzeszymy lub złamiemy nasze postanowienie. Zamiast rezygnować, walczymy dalej, aż wykształci się w nas pożądana cnota. Człowiek pyszny szybko zaczyna sobie pobłażać i staje się ślepy na własną słabość. Poza tym, wierzymy przede wszystkim łasce Bożej. Pokora jest królową cnót. Od niej wszystko się zaczyna. Dopóki nie przyznamy się do naszej nędzy, dopóty będziemy pokonywani przez zło, które w nas tkwi po grzechu pierworodnym. Dopóki nie będziemy korzystać z łaski Bożej, dopóty nasze osobiste wysiłki będą niewystarczające. Może zbudujemy żelazną dyscyplinę, ale nasze serce nie będzie kochać prawdziwie, bo tylko Bóg jest miłością i źródłem wszystkiego, co dobre. Prawdziwie stanowczy w walce o dobro jest człowiek pokorny. 

Fot. pixabay.com

Jak zatem postępować? 

Słynna sentencja „pracuj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie, i módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga” jest podsumowaniem tradycyjnej duchowości katolickiej. Walczmy o bycie lepszymi i za wszystkie nasze sprawy – z całych sił. Pomoże nam w tym pojednanie z naszą słabością, bo nie poddamy się, gdy czemuś nie podołamy. Módlmy się i korzystajmy z sakramentów, ile tylko możemy i jak tego potrzebujemy, aby łaska Boża przyszła nam z pomocą nadprzyrodzoną i kształtowała nas – w walce, jaką podejmujemy – na wzór Chrystusa. Będziemy spokojni ze świadomością, że robimy co możemy, a Pan Bóg zadba o całą resztę, która jest poza naszym zasięgiem lub stanowi przestrzeń naszych upadków i nawet powtarzających się grzechów. Św. Tereska od Dzieciątka Jezus pokazuje to na przykładzie z windą: „Chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. (…) Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są twoje ramiona, o Jezu! A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą”. Ostatecznie Chrystus przyszedł na świat ze względu na naszą słabość. Błogosławiona słabość ludzka! 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze