Fot. pixabay

#ProstujmyŚcieżki: pierwszy krok w kierunku Boga [FELIETON]

Adwent to czas prostowania ścieżek, czyli naprawiania tych przestrzeni w naszym życiu, w których niekoniecznie Bóg ma do powiedzenia ostatnie słowo. Może powinniśmy zacząć od uwolnienia się od spraw i rzeczy, które ciągną nas w dół, spędzają nam sen z powiek. Zacznijmy od wolności. 

Wielu ludziom chrześcijaństwo kojarzy się ze zbiorem zakazów i nakazów. Ba! Nawet katolicy czasem tak podchodzą do swojej wiary – nie widząc tego, co najważniejsze. A najważniejsze to uwierzyć, że jesteśmy zbawionymi grzesznikami, ludźmi, którzy już nie muszą się bać, że stracą to, co dla nich najbardziej drogocenne. Zapominamy o tym bardzo często. Jak Marta z kart Ewangelii troszczymy się o tak wiele, ale umyka nam zupełnie gdzieś świadomość tego, że za darmo mamy dostęp do pełni szczęścia. I to nie tylko szczęścia, które czeka nas po tamtej stronie. Bo już teraz możemy tą radością żyć. Dlaczego tego nie robimy? Bo za bardzo koncentrujemy się na tym, co właściwie jest nieistotne. Dajemy się odciągnąć rozpraszaczom. A to powoduje, że czujemy się splątani, uzależnieni od tego, co mamy, a strach przed utratą kontroli paraliżuje nas. 

>>>Rozpoczyna się Adwent. To czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela

„Lękasz się, że cię zabiją, gdy stracisz miecz? Sam odrzuć miecz. Lękasz się, że cię okradną? Sam rozdaj, co masz. A wtedy odzyskasz wolność, niesłychaną wolność od lęków tego świata. Przede wszystkim jednak odzyskasz siebie. Zobaczysz w sobie coś, czego rdza nie niszczy i robak nie zjada. I wtedy, dopiero wtedy okażesz się prawdziwym przyjacielem siebie. Będziesz taki, jaki jesteś” – pisał ks. Józef Tischner.  

Ta wypowiedź ks. Tischnera może być dla nas inspiracją na początek Adwentu. Chodzi o tak modne dzisiaj wychodzenie ze strefy komfortu. To niełatwe konfrontować się ze swoim strachem. I to tak radykalnie. Wolność, ta w rozumieniu chrześcijańskim, nie oznacza wyboru w lewo albo w prawo. Oznacza zawsze jedno – wyżej. A zatem trzeba odciąć się od tego, co ciągnie nas w dół tak mocno, że nie możemy skoncentrować się na Bogu. Co wtedy zyskujemy? Zaczynamy dostrzegać to, co w nas nieśmiertelne, to, czego nie możemy stracić. To pomaga nam nie tylko stawiać Boga na pierwszym miejscu, ale również dbać o to, aby relacje z bliskimi oparte były na miłości. 

>>>Adwentowy wieniec powstał, by rozświetlić smutki

Odetnijmy się w czasie tegorocznego Adwentu od tego, co nas paraliżuje i nie pozwala nam spokojnie koncentrować się w życiu na Bogu, na relacjach z ludźmi i na miłości. Zatroszczmy się o budowanie swojego życia nie w oparciu o to, co posiadamy. Bo ta twierdza prędzej czy później runie. Stracimy zdrowie, które mieliśmy, pieniądze, które nagromadziliśmy i maski, które tworzyły nasz dobry wizerunek. Odrzućmy to sami. Już teraz. Wyjście z lęku to często pierwszy krok w kierunku Pana Boga. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze