Obrazek poglądowy/fot. Freepik/rawpixel

Proszę księdza, a czy może się ksiądz uśmiechać?

Gdy na Świętym Krzyżu pojawi się naraz kilka lub kilkanaście grup dzieci, to jest jak w ulu. Biegają, rozmawiają, pytają, ale i potrafią się pięknie modlić, śpiewać i wyciszyć. Szczególnie wtedy, gdy podaje się im do dotknięcia relikwiarz z Relikwiami Drzewa Krzyża Świętego i mówi, że mogą o coś poprosić Pana Jezusa, który na krzyżu za nas umarł i będą dotykać cząstkę tego krzyża – pisze o. Józef Wcisło OMI. 

Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego na Świętym Krzyżu jest najstarszym polskim sanktuarium. Pięknie położone – w Górach Świętokrzyskich – przyciąga do siebie niezliczone rzesze pielgrzymów i turystów. Maj i czerwiec to czas, kiedy najwięcej jest wycieczek szkolnych i pielgrzymek dzieci pierwszokomunijnych. Dwa tygodnie temu, w czasie dyżuru w kaplicy adoracji relikwii, pojawiła się grupa dzieciaków. Przewodnik opowiedział im o tym szczególnym miejscu. Ja natomiast poprowadziłem modlitwę i pobłogosławiłem dzieci relikwiami. Pomyśleliśmy o pamiątkowym zdjęciu i któreś z dzieci zapytało, czy można zrobić zdjęcie relikwii razem z księdzem, czyli ze mną. Postawiłem relikwie na ołtarzu, stanąłem obok nich i rozpoczęła się sesja zdjęciowa. W pewnej chwili jedna z dziewczynek podnosi rękę do góry i daje mi znać, że chce coś powiedzieć. Udzieliłem jej głosu. A ona z uśmiechem na twarzy powiedziała: „Proszę księdza, a czy może się ksiądz uśmiechać?”.  

>>> (Nie) idź z dzieckiem na mszę świętą [FELIETON] 

Spotkanie z Krzyżem 

Dla mnie to był szok i chwila pewnego wzruszenia. Dziecko przypomniało mi o bardzo ważnej zasadzie, że w życiu trzeba się uśmiechać. Nawet wtedy, gdy jest się zmęczonym. Tak, jak byłem ja w czasie kilkugodzinnego dyżuru w sanktuarium. W dzieciach jest życie i niewyczerpana energia. Dlatego, gdy na Świętym Krzyżu pojawi się naraz kilka lub kilkanaście grup dzieci, to jest jak w ulu. Biegają, rozmawiają, pytają, ale i potrafią się pięknie modlić, śpiewać i wyciszyć. Szczególnie wtedy, gdy podaje się im do dotknięcia relikwiarz z Relikwiami Drzewa Krzyża Świętego i mówi, że mogą o coś poprosić Pana Jezusa, który na krzyżu za nas umarł i będą dotykać cząstkę tego krzyża. A to jest najlepsza okazja, aby w tej chwili o coś poprosić Jezusa albo Mu za coś podziękować. Wtedy trzeba na te dzieciaki uważnie patrzeć. Które odważy się, aby pierwsze podejść. Zazwyczaj jest to jakaś dziewczynka. Jedni dotykają relikwiarza tylko palcem. Inni całą dłonią, ale są i takie dzieci, że chwytają relikwiarz obiema dłońmi. Mocno go ściskają i zamykają oczy. Za co dziękuje takie dziecko i o co prosi? Niektórym prawie na siłę trzeba relikwiarz wyszarpywać z rąk. Takie zmagania dziecka i księdza o relikwie są prawdziwą walką duchową. Wtedy przypominają mi się słowa Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14). Te słowa usłyszeli uczniowie, gdy zabraniali rodzicom przynosić dzieci do Jezusa. Nie chcieli, aby Jezusowi przeszkadzały. A rodzice, szczególnie mamy, chcieli, aby Jezus je dotknął. 

Teraz role się odwracają. Dzieci, zachęcone przez kapłana, rodziców lub wychowawców, same chcą dotknąć najcenniejszej pamiątki po Jezusie, czyli kawałka Jego Krzyża. Tutaj widać ich wiarę, że to jest coś bardzo ważnego. Obejmują Krzyż, a czują, jakby Jezus brał je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił im (zob. Mk 10,16).  

>>> Mielżyn: osoby z niepełnosprawnością potrafią zarażać radością [REPORTAŻ]

Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Patrzmy na dzieci 

Dzieci mogą być dla nas przykładem. A konkretnie ich spontaniczność, ciekawość świata. Okazuje się nawet, że mogą być takim przykładem w przeżywaniu wiary, która na pierwszym miejscu jest osobowym spotkaniem z Jezusem. Kiedyś uczniowie Jezusa postawili Mu pytanie, odnośnie do tego, kto jest największy w królestwie niebieskim (zob. Mt 18,1). Właściwie w świetle przekazu ewangelistów to posprzeczali się między sobą o to, który z nich jest ważniejszy.  Jezus w odpowiedzi zawołał dziecko, postawił je przed nimi i powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,2-4). W czasach Jezusa dziecko miało niską pozycję społeczną, było poddane władzy starszych od siebie i z pewnością nie było kimś, kogo chciano by naśladować.  

>>> Prezes Fundacji Javani: wspieramy młodych rodziców. Nie robimy wykładów, tylko pomagamy [ROZMOWA]

Jezus, gdy powiedział: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,9) odwraca ten porządek. Dziecko w swojej zależności od rodziców i całkowitym zdaniu się na ich opiekę, staje się dla uczniów przykładem ich zależności od Boga.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze