dzieci, kościół

zdj poglądowe, fot. Amor Santo/cathopic

(Nie) idź z dzieckiem na mszę świętą [FELIETON] 

Lepiej mszę św. przeżyć dobrze niż rodzinnie. Poskramianie małych dzieci podczas liturgii jest zazwyczaj karkołomnym zadaniem. Czy msza rodzinna jest dobrym rozwiązaniem?

– Mam dość oceniających spojrzeń i nieprzyjemnych uwag na temat zachowania moich dzieci w kościele. Znam je i wiem, że bardzo starają się być grzeczne, ale w ich wieku niemożliwe jest siedzenie bez ruchu przez prawie godzinę – mówi Magda, matka trójki dzieci. To nie szukanie wymówek czy usprawiedliwień. Tak faktycznie jest. Psychologowie podkreślają, że potrzeba ruchu, eksploracji jest u dwu- czy trzyletnich dzieci zupełnie normalna. Nie da się tego zmienić czy nad tym zapanować. Choć wiele zależy oczywiście od temperamentu dziecka.

>>> Rozkładanie rąk podczas modlitwy „Ojcze nasz”. Czy wierni powinni wykonywać taki gest w czasie mszy świętej?

Dzieci niemile widziane 

Niedawno uczestniczyłem w pewnym parafialnym spotkaniu, w którym jedna z uczestniczek stwierdziła, że chodzenie z dzieckiem po kościele w czasie mszy rozprasza innych uczestników liturgii i nie powinno mieć miejsca. Takie myślenie jest bardzo wykluczające. Oczywiście, że krzyki, płacze i złe zachowanie powinno wiązać się z reakcją rodziców, czyli wyjściem ze świątyni, aby dziecko mogło ochłonąć na zewnątrz. Spokojne chodzenie z dzieckiem w bocznej nawie albo z tyłu kościoła nie jest jednak niczym nagannym. To często ważna okazja do tego, aby zafascynować dziecko sferą sacrum i jedyna szansa na to, żeby rodzina mogła wspólnie świętować niedzielę.

Nic na siłę 

Kiedy więc dzieci zachowują się spokojnie (jak na swój wiek) powinniśmy starać się stwarzać im okazję do udziału we mszy świętej. Jeśli jednak z wielu względów nie są na to gotowe powinniśmy zwyczajnie odpuścić. Robienie tego na siłę, powodowanie stresu u siebie i u innych mija się z celem. Dwulatek nie ma przecież obowiązku uczestniczenia w niedzielnej mszy, więc nie powinniśmy ciągać go na siłę do kościoła. Można przecież wtajemniczać dziecko w sprawy wiary poza Eucharystią. Wystarczy wejść w tygodniu do kościoła, pokazać ołtarz, tabernakulum, witraże i obrazy. To również będzie cenne, a zarazem mniej stresogenne doświadczenie.

fot. unsplash / Priscilla Du Preez

Infantylizowanie mszy świętej 

Kościół w Polsce proponuje wiernym co prawda msze św. rodzinne lub dla dzieci. Jestem jednak zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania. Zazwyczaj są one infantylne, niekiedy księża posługują się zabawkami lub innymi gadżetami, żeby przyciągnąć uwagę „bąbelków”. To powoduje, że dzieci nie rozumieją, że msza św. jest wejściem w inną rzeczywistość. Jest dla nich raczej wejściem na trochę inny (mimo wszystko nudniejszy) plac zabaw. Powoduje w nich też poczucie, że to rzeczywistość, z której się z czasem wyrasta. A msza św. nie ma być zabawą, czy festiwalem atrakcji, który konkuruje z salami zabaw czy eventami dla dzieci. Kościół w tej kategorii w oczach dziecka przecież nie wygra. Bo i nie o to chodzi.

>>> Czy Bóg sprawdza obecność na mszy świętej? [FELIETON]

Atrakcyjna msza 

Swoją drogą w najnowszym wydaniu Mszału Rzymskiego nie została przewidziana msza św. z udziałem dzieci. Stolica Apostolska wycofała się z tego pomysłu. Tak przeżywana msza nie pomaga dzieciom. Być może na pewnym etapie jest ona atrakcyjna, ale przecież nie atrakcyjność powinna być dla nas na pierwszy miejscu. Msza św. nie jest przedstawieniem – jest celebracją, podczas której Jezus składa siebie jako Ofiarę Bogu Ojcu. To nie czas na konkursy, gry i zabawy. Dzieci trzeba uczyć, jak być dorosłymi, jak dojrzewać, trzeba pokazywać im, jaka droga prowadzi nas do rozwoju. Dzieci nie powinno się utwierdzać w przekonaniu, że niedzielna msza jest spotkaniem towarzyskim z udziałem księdza. Jestem ojcem dwójki małych dzieci i wiem, że „rodzinna atmosfera” w kościele jest dla najmłodszych przyzwoleniem na zabawowe szaleństwa, swobodne spacerowanie po kościele czy głośne rozmowy. Msza w takiej formie utrwala w dzieciach złe wzorce zamiast tworzyć prawidłowe – spokój, wyciszenie, skupienie, zainteresowanie liturgią. Choćby na chwilę. Adekwatnie do wieku.

Nie oceniajmy jednak rodziców zbyt pochopnie. Warto powstrzymać się od złośliwego komentarza, bo nawet jeśli dziecko nie zachowuje się idealnie, to jego obecność w kościele znaczy jedno – rodzicom zależy na przekazywaniu mu wiary. A takiej postawie należy się szacunek. Nikt, szczególnie w dzisiejszych czasach, nie przychodzi już na mszę z przyzwyczajenia, dla rozrywki lub tym bardziej po to, by przeszkadzać innym.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze