fot. PAP/Wojtek Jargiło

Prymas: Jezus chce przychodzić na świat w miejscach ostatnich i niechcianych [ROZMOWA]

Jezus przyszedł na świat w Betlejem – tam, gdzie się nikt tego nie spodziewał – i tak przychodzi dzisiaj. Dziś chce nadal przychodzić na świat właśnie w takich miejscach, po ludzku ostatnich i niechcianych – powiedział prymas Polski abp Wojciech Polak.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową abp Polak mówi o tym, jak tajemnicę Bożego Narodzenia możemy odkrywać w codziennym życiu.

Prymas Polski abp Wojciech Polak, fot. PAP/Paweł Jaskółka

Iwona Żurek (PAP): O czym Kościół chce nam szczególnie przypomnieć w czasie Bożego Narodzenia?

Abp Wojciech Polak: – Za każdym razem jest to przypomnienie tej prawdy wiary, że Bóg przyjął nasze ludzkie ciało i stał się jednym z nas. W tym szczególnym czasie, naznaczonym w tak wielu miejscach niepokojem, konfliktami, rozlewem krwi, Boże Narodzenie mówi nam, że Bóg jest naprawdę zawsze z nami. On jest po stronie człowieka. Możemy Go na nowo rozpoznać i przyjąć właśnie w tych wszystkich trudnych sytuacjach naszego życia, w naszej niekiedy niełatwej codzienności. On przychodząc na ten świat jako małe i bezbronne dziecko, które potrzebuje miłości i czułości, kruszy w nas egoizm i obojętność. Tym samym pozwala rozpoznać się w człowieku słabym i cierpiącym, w chorym i samotnym, w szukającym bezpieczeństwa przybyszu, w siostrze i bracie uciekającym przed wojną.

Kiedy Pan Jezus miał się narodzić Maryja i Józef byli w drodze. Co więcej, nie znaleźli miejsca, by się zatrzymać i Bóg przyszedł na świat w stajence. Czego chce nauczyć nas Pan Jezus poprzez to wydarzenie?

– Droga to bardzo wymowny znak Adwentu. Na tej drodze i my doświadczamy przychodzenia Boga, czasami w okolicznościach, które nas zaskakują, i w czasie, w którym się nie spodziewamy. Jednak przez to uczy nas czujności i wrażliwości serca. Bo tak, jak wówczas nie znalazł On miejsca i przyszedł na świat tam, gdzie się nikt tego nie spodziewał, tak przychodzi dzisiaj. Chce, żebyśmy tym razem umieli rozpoznać Go w drugim człowieku, pamiętając, że cokolwiek uczyniliśmy jednemu z tych najmniejszych, uczyniliśmy Jezusowi. A jeszcze bardziej zapamiętali, że czego nie uczyniliśmy temu najmniejszemu, również to zaniedbaliśmy wobec Jezusa. Nędzne miejsce narodzin Pana, to nie tylko konsekwencja zamkniętych domów mieszkańców Betlejem, ale wyraźny znak czegoś znacznie głębszego. Jezus dziś chce nadal przychodzić na świat właśnie w takich miejscach, po ludzku ostatnich i niechcianych. A zatem, niezależnie w jakim miejscu czy momencie życia jesteśmy, możemy się Go tam spodziewać. I to jest dobra wiadomość.

O czym przypominają nam symbole Bożego Narodzenia: choinka, dzielenie się opłatkiem, pusty talerz przy wigilijnym stole?

– Te symbole bardzo się ze sobą łączą. Wspólny mianownik, który w nich możemy odnaleźć to +życie+. Najpierw symbol drzewa życia tak sugestywnie przypominający nam, że narodzenie Jezusa odradza w nas dziecięctwo Boże. W Boże Narodzenie mamy zaczerpnąć jeszcze więcej tego +Bożego życia+, żeby nie tylko w Wigilię, ale w każdy kolejny dzień móc tym życiem dzielić się z innymi. To właśnie symbol wigilijnego opłatka i pustego talerza ustawionego w domu, w którym drzwi zawsze pozostają otwarte. Dobrze, jeśli potrafimy te znaki odczytywać i za nimi pójść.

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Boże Narodzenie to czas, kiedy rodzina gromadzi się przy stole. Dla wielu osób może być to trudne ze względu na konflikty i podziały, także te światopoglądowe i polityczne, istniejące w rodzinach. Czy ten okres ma być wezwaniem do pojednania?

– Mam wrażenie, że każdego roku wracamy do tego zagadnienia, zastanawiając się, co po ludzku możemy jeszcze zrobić. Dzisiaj wiemy, że ludzkie rozwiązania nie są wystarczające. Wiele spraw i doświadczeń nas przerasta. Okazuje się, że nasze pomysły, rozwiązania, dobre postanowienia i kolejne deklaracje to za mało. Ale właśnie Boże Narodzenie, jak żadne inne święto, ma moc, nie naszą siłą, ale siłą przychodzącego Boga, nas zmieniać. Pojednanie nie będzie wynikało tylko z naszej ludzkiej deklaracji, ale z przemieniającej mocy Jezusa. To nie my sami, bo to za mało, ale to On uzdalnia nas do pojednania. Z Nim niemożliwe staje się możliwe. Im więcej Jego obecności w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym, tym więcej szansy na pojednanie. I odwrotnie, im bardziej będziemy Go z życia na różne sposoby usuwać, tym trudniej będzie nam pojednać się między sobą, bo patrząc tylko po ludzku, wydaje się to wciąż bardzo odległe i niemożliwe.

Abp Stanisław Budzik na spotkaniu wigilijnym organizowanym przez Caritas Archidiecezji Lubelskiej, fot. PAP

Dla wielu osób Boże Narodzenie straciło religijny charakter i jest już jedynie świecką tradycją, okazją do ubrania choinki i dawania prezentów. Jak Kościół może przypominać o właściwym wymiarze i znaczeniu tego czasu?

– Wciąż trudno mi wierzyć, że gdy w naszych rodzinach zaczynamy przygotowania do świąt, ubieramy choinkę, szukamy prezentów, uroczyście nakrywamy stół umieszczając pod obrusem sianko, to nie rodzi się pytanie, choćby w tych najmłodszych, dlaczego to robimy, skąd to się wzięło? A odpowiedź zawsze poprowadzi nas do Betlejem. Choć byśmy nie wiadomo jak bardzo wmawiali sobie i innym, to nie ma świeckich Świąt Bożego Narodzenia. Dlatego jestem przekonany, że nawet w tych, którzy dziś są dalej od tej prawdy, i może nie do końca świadomie śpiewają kolędy i nakrywają dodatkowe miejsce przy stole, może zapalić się choćby najmniejsza iskra wiary, która od udekorowanej choinki poprowadzi do prawdziwej betlejemskiej groty i do Żywego Boga.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze