Prymas Wyszyński: do nikogo nie mam w sercu niechęci, nienawiści czy ducha odwetu
Jakim więźniem był prymas Stefan Wyszyński? To pytanie przy lekturze „Zapisków więziennych” zadał sobie kard. Zenon Grocholewski. Teraz możemy zapoznać się z jego refleksjami po tej lekturze.
To książka wyjątkowa nie tylko dlatego, że ukazała się na chwilę przed beatyfikacją prymasa Stefana Wyszyńskiego. To też ostatnia publikacja, której autorem jest kard. Zenon Grocholewski. Polski hierarcha, który zmarł w zeszłym roku pełnił funkcję prefekta Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej. Przez wiele lat był związany z pracą w Stolicy Apostolskiej. Ostatnia książka kard. Grocholewskiego – „Bł. kardynał Stefan Wyszyński. Więzień w Panu”, wydana nakładem Wydawnictwa Święty Wojciech, odnosi się do istotnego faktu w biografii prymasa Wyszyńskiego – czyli do trzech lat więzienia prymasa. Wyszyński prowadził wówczas notatki – i to właśnie do owych „Zapisków więziennych” odwołuje się kard. Zenon Grocholewski.
Oddać ducha więzionego Wyszyńskiego
Już na wstępie kard. Grocholewski przyznaje, że po „Zapiski więzienne” prymasa Wyszyńskiego sięgnął ponownie właśnie z okazji zbliżającej się beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia. Poruszyły go bardziej niż podczas pierwszego czytania i dlatego postanowił podzielić się swoimi refleksjami płynącymi z lektury. Zanim jednak wraz z kard. Grocholewskim zgłębimy treść notatek prymasa Wyszyńskiego otrzymujemy wstęp historyczny. Watykański prefekt krótko kreśli sytuację Kościoła po II wojnie światowej. I pokazuje też, jak w tej sytuacji odnalazł się ówczesny prymas Polski (Wyszyński pełnił tę funkcje przez 33 lata – od 1948 do 1981 r.). Pisze też o tym, dlaczego tak wyjątkowym tekstem są „Zapiski więzienne”. To materiał, który w całości opublikowano po raz pierwszy dopiero prawie rok po śmierci prymasa. Co ciekawe, Wyszyński nie planował publikacji tych tekstów – notatki te miały być jego prywatnymi tekstami. Dlatego, choć mógł je wielokrotnie zredagować, to pozostawił je w formie więziennej. Chodziło o to, by jak najdokładniej oddać to, jak czuł się więziony prymas. „Były one niejako oddechem duszy uwięzionego prymasa, dzięki czemu odzwierciedlają w sposób bardzo spontaniczny i tym samym wiarygodny jego przeżycia” – pisze o zapiskach prymasa kard. Grocholewski. Lapidarna książka zmarłego rok temu kardynała składa się z czterech głównych rozdziałów. Do sytuacji więzienia odnoszą się trzy – Grocholewski pokazuje w nich Prymasa Tysiąclecia jako więźnia. „Ująłem to systematycznie w trzech krótkich rozdziałach, dotyczących, po pierwsze, pojmowania więzienia w perspektywie powierzonej mu misji apostolskiej, po drugie, realizacji miłości nieprzyjaciół w więzieniu na które został niesprawiedliwie skazany, po trzecie, problematyki lęku i męstwa w tym kontekście” – pisze o swojej publikacji watykański hierarcha.
>>> List biskupów na beatyfikację kard. Wyszyńskiego i matki Czackiej: połączyła ich świętość
Trochę o cierpieniu
Już w pierwszym rozdziale kard. Grocholewski pokazuje prymasa Wyszyńskiego jako tego, który „widział siebie włączonego w historię prześladowań Kościoła”. Prymas był świadkiem historii i miał świadomość, że w czasach, w których przyszło mu żyć męczeństwo jest drogą ludzi Kościoła. Autor książki po lekturze „Zapisków więziennych” widzi prymasa Wyszyńskiego jako osobę pogodzoną z cierpieniem, które go spotkało. Ba, kard. Grocholewski zauważa nawet, że Wyszyński wielokrotnie uważa to cierpienie za łaskę Bożą! „Chcę, by dobry Ojciec nie widział cienia smutku i męki w mej duszy. Im bardziej coś smutne i bolesne, tym więcej musi być zapłacone Bogu dziękczynieniem” – czytamy u prymasa. Były watykański prefekt podkreśla też, że Wyszyński swoje cierpienie łączył mocno z przeżywaniem swojego kapłaństwa. Prymasa bolało, że w więzieniu nie miał możliwości sprawowania typowego duszpasterstwa. Choć oczywiście nie był to czas, w którym prymas nie pracował. Czas więzienia zaowocował przecież choćby napisaniem „Jasnogórskich ślubów narodu”.
>>> „Wielkie serce” – posłuchaj najnowszego utworu TAU do filmu o kard. Wyszyńskim [WIDEO]
Trochę o miłości
„Miłość nieprzyjaciół”. Tak kard. Grocholewski nazwał drugi rozdział swoich refleksji nad „Zapiskami więziennymi” prymasa Wyszyńskiego. Uwięziony hierarcha przyjmował z pokorą stan, w którym się znalazł. I dlatego też swoim prześladowcom okazywał miłosierdzie – zgodnie z przykazaniem miłości, które zostawił nam Jezus. Kard. Grocholewski zauważa, że „Zapiski więzienne” pełne są słów o miłowaniu. Przytoczmy w tym miejscu słowa zapisane w ostatnim dniu 1953 r.: „(…) nie czuję uczuć nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umiałbym zrobić im najmniejszej nawet przykrości. (…) jestem chrześcijaninem i dzieckiem mojego Kościoła, który nauczył mnie miłować ludzi, i nawet tych, którzy chcą uważać mnie za swego nieprzyjaciela, zamieniać w uczuciach za braci”. Z lektury notatek prymasa wyłania się obraz człowieka, który modlił się za swoich prześladowców, nie uważał ich za nieprzyjaciół. Przykładem dla Wyszyńskiego był sam Chrystus, który z krzyża krzyczał: „Ojcze, odpuść im”. Wyszyński pisał: „czynić mamy na wzór Pasterza pasterzy!”. Kard. Grocholewski wspomina też o zapiskach Wyszyńskiego po śmieci Bieruta. Prymas podkreśla zło, które działo się za sprawą Bieruta – ale zaznacza też, że modli się o miłosierdzie dla niego.
>>> Znak pokoju nie jest tylko uprzejmością
Trochę o męstwie
Doświadczenie pobytu w więzieniu dla każdego – niezależnie od tego, czy jest winny czy niewinny – jest na pewno doświadczeniem niekomfortowym, a pewnie trzeba byłoby powiedzieć, że traumatycznym. Dlatego nie można się dziwić, że z „Zapisków więziennych” wyczytać możemy też wiele fragmentów związanych z uczuciami i emocjami, które towarzyszyły Wyszyńskiemu. Kard. Zenon Grocholewski pisze, że „całą swoją postawą w więzieniu prymas dawał świadectwo temu, że nie pozwoli się zastraszyć”. Za postawę godną wyznawcy Chrystusa – zwłaszcza w sytuacji zastraszania i lęku – uznał męstwo. Uważał je za niezbędne w wyznawaniu i obronie prawdy oraz podstawowych praw człowieka. W więzieniu skutecznie udało się też prymasowi walczyć z pokusami. Z publikacji kard. Grocholewskiego wyłania się więc obraz Prymasa Tysiąclecia, który jest rzeczywiście więźniem w Panu – jak głosi tytuł książki. 3 lata więzienia nie zabiły w prymasie wiary, miłości i nadziei – a były za to czasem rozwoju tych cnót. Można się spierać o dorobek Wyszyńskiego – były przecież nawet głosy, że prymas był antysemitą. Można być mocno zdystansowanym do jego osoby – ja np. odbieram go przede wszystkim jako postać historyczną, nie umiem się z nim duchowo „zaprzyjaźnić”. Mimo to czas więzienia na pewno był dlań trudnym doświadczeniem, z którego wyszedł obronną ręką – i tę postawę warto docenić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |