Kadr z filmu „Największy dar”, mat. prasowe.

Przebaczenie daje szczęście. Cykl przed Świętem Miłosierdzia, cz. 1

Przebaczenie to łaska, to dar. Film „Największy dar” przedstawia sytuacje dramatyczne, takie, które wymagają od nas radykalnej decyzji o przebaczeniu. Jak przebaczać? Dlaczego jest to nam tak bardzo potrzebne? I dlaczego nawet bardziej tym, którzy przebaczają niż tym, którzy na przebaczenie czekają? Po obejrzeniu filmu rozmawiałem o tym z ks. dr. Markiem Kotyńskim CSsR. 

 

Zapytałem go o to, czy mamy problem z przebaczaniem. Wiemy przecież, że niekiedy nawet małe sprawy potrafią urosnąć do rangi wielkiego problemu. I później potrafimy z takim kamieniem w bucie iść przez całe życie, niekiedy nawet aż do grobowej deski. – Chrześcijanin nie powinien trwać w grzechu. A grzech powinniśmy rozumieć nie jako owoc zakazany i tylko jakiś zakaz, przepis. Grzech to coś, co człowieka unieszczęśliwia – mówi ks. Marek i dodaje: „Grzech sprawia, że nie potrafimy otworzyć się na piękno świata. To jest właśnie prawdziwa definicja grzechu”.  

„Największy dar” jest już w kinach od jakiegoś czasu i przyciąga coraz szerszą publiczność. Film pokazuje drastyczne życiowe sytuacje, momenty najtrudniejsze do przebaczenia, by pokazać, że nawet wtedy jest to możliwe. To między innymi przebaczenie zamachowcowi, ojcu, który zostawił dziecko. – Dzisiejsze społeczeństwo jest rozbite, nie potrafi sobie poradzić z drobnymi rzeczami. Nie chcemy tego robić cierpliwie, pracować nad tym. Najlepiej byłoby, gdyby jak w komputerze za pomocą przycisku „enter” albo jednej modlitwy udało się wszystko ułożyć i załatwić. Trudności są po to, by je pokonując, przemieniać siebie, czynić siebie wrażliwym duchowym – rozumieli miłość, szacunek do drugiego człowieka. Ten film pokazuje to bardzo dobrze – przebaczenie jest kluczem do szczęśliwego życia – mówi ks. Kotyński 

Fot. pixabay.com

Istota grzechu  

Ksiądz Kotyński łączy brak przebaczenia z grzechem. Przyznaje oczywiście, że na początku sama niezdolność do przebaczenia grzechem (niejako z automatu) nie jest. Przebaczenie może przecież wymagać czasu, to proces. Brak przebaczenia jest grzechem, gdy tkwimy w tym stanie ze względu na brak naszej pracy nad samym sobą, nad relacją z innymi. Grzech nie jest dla nas zakazem, a na pewno nie tylko zakazem. Nie powinniśmy patrzeć na grzech tylko jak na przepis, który można złamać, który można obejść. Grzech jako „przekroczenie prawa” to starotestamentowe rozumienie i nie powinno być to rozumienie jedyne. – Na tym polega diabelska pokusa, byśmy grzech widzieli jako zakazany owoc, coś, czego Bóg nie chce nam dać. A grzech rujnuje naszą więź i relacje z Bogiem i drugim człowiekiem. Człowiek sam sobie tworzy piekło – mówi nasz rozmówca.

Podobnie jest z grzechem braku przebaczenia. A pamiętajmy – zawiść, brak porozumienia, wrogie nastawienie – to wszystko nie zostaje tylko w relacjach z tym, z którym jesteśmy pokłóceni, to wpływa także na nasze relacje z innymi. – Nie jest możliwe na tym świecie, by zaistniała pełna sprawiedliwość. Zdarza się bowiem tak, że ktoś, kto nam źle uczynił, a nie tylko nam nie zadośćuczyni, ale nawet nie poniesie za ten czyn kary, nie zostanie osądzony. Mamy wtedy dwie możliwości – mówi ks. dr Kotyński. – Możemy być do końca życia skwaśniali, zgorzkniali, co więcej – do końca życia możemy cierpieć. Sami krzywdzimy siebie jeszcze bardziej. Ktoś nam wyrządził krzywdę, ale to my tracimy swoje życie na rozpamiętywanie jej. Cierpienie zatruwa nam spojrzenie na świat i radość z niego. Tego Jezus nie chce – mówi ks. Kotyński 

Kadr z filmu „Największy dar”, mat. prasowe.

 

Film trafia w dychę  

Jeśli miłosierdzie rozumiemy jako jeden z największych przymiotów Boga, który polega na bezgranicznej dobroci i miłości do człowieka, i to przede wszystkim do człowieka grzesznego, jeśli wierzymy, że „Jezus chce wszystko wybaczyć”, to dlaczego i my nie powinniśmy potrafić zrealizować tego w relacjach z drugim człowiekiem? – Pod tym względem to film, który trafia w dychę. Taka jest istota chrześcijaństwa. Takie jest też przesłanie siostry Faustyny – przypomina ks. Marek. A w tych dniach, przed Świętem Miłosierdzia Bożego, to przesłanie przypominamy sobie szczególnie.

Największym wzorem przebaczenia jest Chrystus wiszący na krzyżu, który mówi: „Wybacz im, Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią”. Bohaterowie filmu „Największy dar” przebaczają nie dlatego, że są jakimiś niezwykłymi bohaterami (choć ich decyzje można tak odczytywać). Robią to nie ze względu na swoje niezwykłe predyspozycje czy moce. Robią to, bo żyją Ewangelią. Tak jak wiara jest łaską, tak zdolność do przebaczenia jest łaską.  – Nie da się tak po prostu przebaczyć, ot tak jak pstryknięcie palcem. To jest proces, który wymaga dużego wysiłku i dojrzewania – mówi ks. Kotyński.

Film pokazuje nie tylko życiowe dramaty, mierzenie się człowieka z bólem i cierpieniem. Pokazuje też to, jak życie wygląda po przebaczeniu, ale tym głębokim i prawdziwym. Ci ludzie żyją bez cierpienia – po części zostawiają to, co było przyczyną bólu, zostawiają to, za co zdecydowali się komuś przebaczyć. „Zostawiają” nie znaczy: „zapominają”. Przebaczenie uzdrawia – tych, którzy zostali skrzywdzeni i tych, którzy krzywdzili. Przebaczenie pozwala iść do przodu, budować nowe życie. Przebaczenia potrzebują obie strony: krzywdziciel i skrzywdzony.  


„i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winow
ajcom” (fragment Modlitwy Pańskiej).
 

Przebaczenie to łaska 

Po obejrzeniu „Największego daru” zastanowiłem się, co z niewierzącymi. Czy oni też potrafią przebaczać? Przecież też to robią, też tego chcą. Może da się to zrobić dzięki pomocy psychologa, wewnętrznej silnej woli? – Bez Chrystusa, bez zastosowania Ewangelii, bez łaski Bożej prawdziwe przebaczenie jest możliwe. Można o czymś zapomnieć, zepchnąć do podświadomości albo wręcz wykrzyczeć, ale będziemy mieli poczucie, że sprawa nie została załatwiona. Nie ma prawdziwego pojednania i przebaczenia, które byłoby uzdrawiające – bo o to chodzi. Dlatego przecież wielu, którzy wchodzą na drogę przebaczenia, a nie są wierzącymi, po czasie odkrywają swoją drogę do Jezusa” – mówi ks. Marek Kotyński.

o. dr Marek Kotyńśki. Fot. mat. prasowe.

Zapytałem księdza, co robi, co radzi, gdy w konfesjonale słyszy takie słowa: „Proszę księdza, nie mogę przebaczyć mężowi, bo zdradził, i to wielokrotnie. Nie jestem w stanie tego zrobić”. Ksiądz przyznaje, że nie są to łatwe sytuacje. Na początku radzi, by zobaczyć, czy samemu nie popełniło się jakiś błędów, może nie aż takich, ale generalny rachunek sumienia się przyda. – To podważa naszą pewność i upór wobec osób, które wyrządziły nam krzywdę. Druga rzecz – to uwiadomić sobie, że jeśli czuję ból przez krzywdę, która została mi wyrządzona, to znaczy, że ta sprawa jest dla mnie ważna, że mi na drugiej osobie zależy. 

 

„Chrześcijańska miłość jest bezinteresowna. Chrześcijaństwo to nie jest nieczynienie zła, to czynienie dobra. Chrystus wzywa nas do bezinteresownej miłości. A to oznacza też zdolność do bezinteresownego przebaczenia. Bez pytania siebie: a co ja z tego będę mieć” (ks. dr Marek Kotyński). 

 

Ksiądz Marek przekonuje, że te proste gesty życzliwości to nie tylko wysiłek, to także radość. Najpierw można je wykonać wobec osób innych niż ta, której docelowo chcemy przebaczyć. Przebaczenie nas wewnętrznie uzdrawia. To nie jest nastawienie drugiego policzka, to nie jest akceptacja zła. To otworzenie nowego rozdziału, w którym zło z przeszłości nie ma już miejsca.  

Kadr z filmu „Największy dar”, mat. prasowe.

 

Najważniejsza jest wola  

Przebaczenie ma wiele faz, zaczyna się od woli przebaczenia. Mimo że wszystko w nas buntuje się przeciwko temu. Bóg to widzi i nas w tym wspomoże. „Przebaczenie za pomocą woli – to jest podstawa zdrowego, pełnego przebaczenia. Drugi etap to coś dobrego dla drugiego człowieka, uczynek, gest miłosierdzia. Wtedy doświadczymy Bożej miłości. I wtedy… może w końcu, któregoś dnia sami sobie uświadomimy, że nie jesteśmy bez winy, że nie kochamy innych wystarczająco silnie. Pomóc może modlitwa do św. Faustyny, która prowadzi nas do Jezusa Miłosiernego. Jezus – w Godzinie Miłosierdzia – mówi przecież, że nie odmówi duszy niczego, o co Go prosi.  

 


Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze