Przełożony oblatów w Peru: trudno świętować w czasie bólu i rozlewu krwi
W Peru nadchodzące święta zostaną przyćmione przez starcia ostatnich dni i wprowadzony z ich powodu stan wyjątkowy. „Nie możemy myśleć o obchodzeniu Bożego Narodzenia, przeżywając tak wielki ból, tak wielki niepokój” – mówi o. Roberto Carrasco, lokalny przełożony oblatów. Podkreśla, że stan wyjątkowy „nie służy nikomu”.
„Stan wyjątkowy, który ogłoszono przed kilkoma dniami, tylko w pierwszy dzień pociągnął za sobą 8 ofiar śmiertelnych i ponad 50 rannych. Ranni są zarówno wśród demonstrantów, jak i policjantów. Stan wyjątkowy nie jest sprawiedliwy; nie służy nikomu” – uważa duchowny.
Wyjaśnia, że aresztowany prezydent Castillo „jest przede wszystkim reprezentantem chłopów, Indian z Andów, tych wszystkich, którzy w nim położyli nadzieję i na niego głosowali”. „Czy jest przygotowany do tej roli, to jest już inna kwestia. Ważne jest to, że tych bardzo prostych ludzi pozbawiono nadziei. Dlatego też trzeba odróżnić protestujący lud, którego manifestacje mają charakter pokojowy, od chuliganów. Nie mogę tutaj użyć słowa terrorystów, bo wtedy musiałbym też mówić o terroryzmie państwowym, który coraz bardziej wzrasta” – zastrzegł zakonnik.
Wskazuje, że „Peruwiańczycy w tym roku nie będą mogli świętować Bożego Narodzenia, tak jak mają to w zwyczaju, ponieważ niesprawiedliwe jest świętowanie Bożego Narodzenia pośród tak wielkiego rozlewu krwi”. „Ludzie czują się oszukani. Chcą, żeby odeszli ci, którzy popełnili przestępstwa; żeby ponieśli odpowiedzialność. W środku wstrząsów nie możemy wołać jak aniołowie: «Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli». W Peru potrzebujemy pokoju, a pokój jest owocem sprawiedliwości, ale takiej sprawiedliwości, która naprawdę obejmuje wszystkich w równym stopniu” – wskazał o. Carrasco.
W środę 7 grudnia prezydent Peru Pedro Castillo postanowił nielegalnie rozwiązać parlament oraz wprowadzić stan wyjątkowy na krótko przed tym, gdy miał stanąć przed procedurą impeachmentu za korupcję. Polityka opuściło wielu ministrów, a także szef sił zbrojnych. Parlament odmówił rozejścia się i odwołał prezydenta oraz doprowadził do aresztowania go.
Gdy wydawało się, że państwo zdało egzamin a sytuacja jest stabilna, niespodziewanie wybuchły liczne protesty w kraju. Osoby z ubogich regionów i dzielnic utożsamiają się z byłym prezydentem, który jest pierwszym przywódcą Peru pochodzącym z niepiśmiennej wiejskiej rodziny. Jednocześnie nienawidzą uosabiającego dla nich korupcję.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |