Fot. pixabay.com

5 kroków do uzdrowienia według św. Ignacego Loyoli. Nie musisz być niewolnikiem zranień

Oto 5 etapów codziennej medytacji, które pomogą rozpocząć drogę do uzdrowienia uczuć i konkretnych urazów.

Czasami zdarza się, że w zasadzie sami nie wiemy, o co nam chodzi. Zdenerwuje nas coś bardzo błahego, wytrąci nas z równowagi jakieś niewielkie wydarzenie albo poczujemy się zranieni czyimś słowem, chociaż rozmówca wcale nie miał takiej intencji.

Psychologia mówi, że może się tak dziać, ponieważ nie do końca zdajemy sobie sprawę, że jakieś wydarzenie, miejsce czy słowa może łączyć się z częścią naszej historii, z jakiś urazem czy zranieniem. Warto się tym zająć i pozwolić, by Bóg mógł uzdrowić te miejsca.

Święty przewodnik na drodze uzdrowienia

Ten święty miał bujną przeszłość. Jego życie pełne było traumatycznych wydarzeń. Najpierw bardzo wcześnie zmarła mu matka. Był pełen złości, awanturował się, wdawał w bójki i podczas jednego z pojedynków zabił człowieka. Później, kiedy był w wojsku, w czasie bitwy kula armatnia trafiła go w nogę. Po tym wypadku przeszedł kilka bolesnych operacji, w tamtych czasach – a było to w XVI wieku – nie było jeszcze znieczulenia.

>>> Ignacy Loyola: nie planował świętości a założył zakon

Podczas rekonwalescencji zaczął się zmieniać, zastanawiać nad swoim życiem. Wtedy Ignacy Loyola ułożył „Ćwiczenia duchowe”, które wydawane są do dziś. To właśnie w tej książeczce możemy znaleźć metodę osiągnięcia duchowej wolności. Warto przyjrzeć się swoim dawnym urazom, błędom, ale też motywacjom do działania.

Ćwiczenia ułożył człowiek, który dzięki tym krokom z zabijaki stał się świętym. To oznacza, że muszą być skuteczne.

 

  1. Szukaj oświecenia

Można się zafiksować na punkcie swoich dawnych ran i urazów. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że one są ważne, ale nigdy nie stanowią całej prawdy o nas. Dźwiganie ciężaru samych wydarzeń i emocji z tym związanych może stać się czymś nie do zniesienia. Może sprawić, że będziemy wyobcowani. Dlatego trzeba szukać innego spojrzenia. Dobrze jest szukać wsparcia w rodzinie, przyjaciołach, w psychologii. Oczywiście, w czasach świętego Ignacego nie było psychologów, ale dziś wiemy, że możemy też po taką pomoc sięgnąć.

A to wszystko po to, by nasze oczy, uszy i serce mogły otworzyć się na Bożą perspektywę. Byśmy mogli zobaczyć naszą historię i nas samych tak, jak widzi nas Ojciec.

>>> Ksiądz „cudotwórca” Tavares beatyfikowany. Podczas mszy św. unosił się nad ziemią!

  1. Dziękuj

Jest to bardzo ważne, by odblokować swój umysł i serce z patrzenia tylko na zmartwienia, na ból. On ma swoje miejsce w naszym życiu, ale nie można pozwolić, by odebrał też te dobre chwile, spotkania, pozytywne uczucia, które niewątpliwie również budują naszą codzienność. Czasami może się wydawać, że robimy to trochę na siłę.  Ale w sumie dlaczego nie mielibyśmy wyolbrzymiać dobra?

Nie chodzi o wymazanie urazu czy powiedzenie, że ból jest mniej ważny. Chodzi o złapanie duchowego oddechu, o rozszerzenie perspektywy.

Fot. pixabay.com

  1. Poznaj swoje emocje

Pod koniec dnia zostaw sobie czas, by zastanowić się szczerze nad tym, co przeżyłeś, jakich emocji doświadczyłeś i dlaczego tak się właśnie stało. Jeśli emocje są silne, to warto zbadać ich źródło. Pomyśleć nad tym, co się ze mną dzieje. Warto wziąć pod uwagę dawne urazy – może to z ich powodu teraz przeżywam to, co przeżywam? Psychologowie zgadzają się, że najważniejsze jest zrobienie takiego przeglądu, rozpoznanie emocji i praca nad ich zrozumieniem.

>>> Nowenna przebaczenia, czyli 9 kroków do głębokiego wewnętrznego uzdrowienia

  1. Bądź odpowiedzialny

Nawet największe zranienia mają na nasze życie tylko ograniczony wpływ. Chociaż czasami może się wydawać inaczej, to zawsze jesteśmy w stanie zdecydować o tym, żeby na przykład niektórym emocjom czy impulsom się nie poddawać. W ten sposób możemy wziąć odpowiedzialność za to jak się czujemy czy dajemy się pocieszyć. Możemy samemu  zadziałać, by poznać swoje rany, przyjąć pomoc, wsparcie, ukoić swoje serce.

Fot. pixabay.com

  1. Bądź gotowy na to, co przyniesie jutro

Każdy ma jakąś historię. To prawda, że historia jednego jest łatwiejsza, a drugiego trudniejsza. Ale jakakolwiek by ona nie była, to nie jesteśmy jej niewolnikami, ona nie determinuje tego kim i jacy jesteśmy. Święty Ignacy radzi, byśmy codziennie decydowali, że chcemy być najlepszą możliwą wersją siebie.

>>> Najpiękniejsza modlitwa zawierzenia życia Jezusowi Miłosiernemu

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze