fot. blaz photo/unsplash

Lektury na przednówek 

Tak naprawdę każda pora roku jest idealna na czytanie. Zawsze można przecież wziąć do ręki książkę i spędzić z nią długie godziny (mi się ostatnio zdarzyło czytać do 2 w nocy – jak w dobrych latach młodzieńczych). Na przedwiośnie, nazywane kiedyś przednówkiem – bardzo lubię to określenie, mam dla Was kilka czytelniczych propozycji. Uprzedzam – te sensacyjno-kryminalne powieści czyta się jednym tchem i jak już postanowicie się za nie zabrać – to od razu zarezerwujcie sobie więcej czasu.  

Igor Brejdygant „Prawda” (Znak Crime) 

Nasz przegląd zaczynamy od najnowszej powieści Igora Brejdyganta. Poznajemy w niej policjantkę, Paulinę Małecką, która wraz ze swoją młodszą koleżanką Grażyną prowadzi śledztwo dotyczące morderstwa. Na pozór sprawa wydaje się błaha, wszystkie tropy prowadzą bowiem do jednej osoby. I choć Krzysztof powtarza, że jest niewinny, to równocześnie nie robi zbyt wiele, by innych do swojej niewinności przekonać. Wydaje się, że sprawa jest zakończona, a sprawca trafił do więzienia. Tylko czy na pewno prawda została odkryta? Po wielu miesiącach od skazania Paulinie i Grażynie pewne elementy zaczynają do siebie nie pasować. Zaczynają podejrzewać, że doszło do wrobienia Krzysztofa w morderstwo. A może to podwójny blef z jego strony? W tej powieści trzeba uważać na każdej stronie – bo autor bardzo inteligentnie wprowadza czytelnika w błąd. Spróbujmy nie dać się zwieść – a nie będzie to łatwe, bo na każdym kroku jesteśmy „wpuszczani w maliny”. Jak i nasza główna bohaterka. Czy zaufać skazanemu za morderstwo? Czy też zaufać tropom i dowodom? Z tymi pytaniami mierzy się policjantka. A jej sytuację dodatkowo komplikuje życie prywatne i uczucia, które zaczynają się w niej rodzić. Ciekawa lektura, do połknięcia na raz! 

Robert Ziębiński „Zabawka” (MOVA) 

Choć ta powieść jest fikcją, to zainspirowana została prawdziwymi wydarzeniami. 9 maja 2000 r. ze swojego domu wyszła Kasia, młoda warszawianka. Słuch po niej zaginał, do dziś nie odnalazła się. Zostały po niej jednak pamiętniki, w których opisywała, jak od wczesnej młodości wykorzystywana była seksualnie przez bliską osobę. I jak to potem odbiło się na jej dalszym życiu. W pierwszych latach XXI w. w Warszawie (w dzielnicach Bródno i Praga) doszło też do zamordowania trzech kobiet w kryzysie bezdomności. Te wydarzenia stanowią punkt wyjścia do powieści Roberta Ziębińskiego. Autor wprawdzie nie kreśli historii Kasi jeden do jednego, ale w jego historii znajdziemy wiele odniesień do tamtych tragicznych wydarzeń. Zresztą pamiętnik, inspirowany tym pisanym przez prawdziwa Kasię, jest ważną częścią tej powieści. Przede wszystkim jest to powieść kryminalno-sensacyjna, ale ogromne znaczenie ma w niej aspekt społeczny. Bo autorowi udało się napisać książkę o tym, jak tajemnice i grzechy z przeszłości zaczynają niszczyć teraźniejszość. O tym, jak rodzina budowana na kłamstwie zaczyna się rozpadać. Bohaterowie, a właściwie bohaterki – bo to wokół dwóch młodych kobiet (jedna z bohaterek to policjantka prowadząca śledztwo) – poszukują prawdy o swojej historii i o sobie. Finał tej opowieści, choć jest oczyszczający, to zarazem jest też bardzo szokujący. To książka dla tych, którzy nie boją się konfrontacji z tym, co trudne. To książka, która porusza naprawdę trudne kwestie – wokół których jako społeczeństwo nie możemy przechodzić obojętnie. Wykorzystywanie seksualne, zwłaszcza kobiet, ale nie tylko, wciąż się dzieje – i nie mamy prawa milczeć, gdy wiemy o tym, że np. za ścianą mieszka potwór. Warto przeczytać, choć będzie to lektura, podczas której wielokrotnie poczujemy złość. 

Remigiusz Mróz „Bezkarny” (Wydawnictwo Filia) 

Najnowszą powieść Remigiusza Mroza, o czym warto wspomnieć na początku, można czytać bez znajomości jego wcześniejszych książek. Choć jej akcja umieszczona jest w uniwersum budowanym od lat przez autora – to akurat fabularnie nie ma związku z innymi książkami. Przechodząc zaś do meritum – Mróz zaskakuje nas konstrukcją tej opowieści. Mamy historię o współczesnym „Tulipanie” – mężczyźnie wykorzystującym kobiety, żerującym na naiwności. Śledzimy tę opowieść z perspektywy kilku osób – zwłaszcza Sosny, obecnej ofiary oszusta, i Fryderyka – mężczyzny, który jest na jego tropie. Ale, ale… Choć jest to opowieść o stalkingu, śledzeniu, o coraz głębszym wchodzeniu w czyjeś życie i manipulowaniu nim – to nic w niej nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Mrozowi udaje się uśpić czujność czytelników w pierwszych rozdziałach – mnie też zwiódł. Potem jednak, jak grom z jasnego nieba, dostajemy niesamowity zwrot akcji – dawno tak się nie zaskoczyłem! A książek, i to z tego gatunku, czytam naprawdę wiele. Gwarantuję, że trudno oderwać się od tej lektury – zwłaszcza, gdy pewne rzeczy zaczynają nam się klarować i zaczynamy rozumieć, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Mróz w formie – oby tak dalej! 

Jeffery Deaver „Ręka Zegarmistrza” (Prószyński i S-ka) 

To już 16 tom cyklu Jeffery Deavera o Lincolnie Rhymie, sparaliżowanym kryminologu, i o Amelii Sachs, nowojorskiej policjantce i prywatnie żonie Rhyme’a. Choć można sięgnąć po tę powieść bez znajomości poprzednich części – to jednak znacznie fajniej czyta się tę książkę, gdy zna się już trochę bohaterów i świat wykreowany przez Deavera. Zwłaszcza, że w „Ręce Zegarmistrza” spotykamy ponownie Zegarmistrza – czyli jednego ze złoczyńców znanych z poprzednich książek Deavera. To jeden z największych wrogów Lincolna Rhyme’a. Marzy mu się zabicie kryminologa – i z takim to zamiarem pojawia się w Nowym Jorku, gdzie mieszka tetraplegik. Ale opowieść zaczyna się od wypadku na jednej z budów – przewraca się ogromny żuraw. Szybko okazuje się, że nie był to przypadek – a tajemnicza organizacja stawia też miastu ultimatum, którego niespełnienie będzie groziło kolejnymi wypadkami budowlanymi. A, co za tym idzie, kolejnymi ofiarami. Lincoln Rhyme i jego ludzie pracują nad rozwiązaniem tajemnicy pierwszej katastrofy – a jednocześnie próbują też nie dopuścić do kolejnych zamachów. Kluczem do rozwiązania sprawy mają być ślady, bo – jak za swoim mistrzem Lockardem powtarza Rhyme – każdy zbrodniarz zostawi po sobie jakiś ślad na miejscu zbrodni. Czy katastrofa żurawia połączona jest z przybycie do miasta Zegarmistrza? Na to pytanie odpowiedzi poszukajcie już na kartach książki. Ja ze swej strony dodam, że to lektura wciągająca, od której trudno się oderwać. Ale też po której z większym respektem (a może i ze strachem)patrzę na… żurawie budowlane. 

Agata Zamarska „Inauguracja” (Wydawnictwo Filia) 

Czy obóz integracyjny dla nauczycieli zatrudnionych w nowej szkole dla uczniów z problemami – nazwanej „Nowy Start” – może stać się miejscem zbrodni? Okazuje się, że tak. Członkowie ciała pedagogicznego mają przez kilka dni bliżej się poznać, by od września wspólnie pracować z uczniami. „Twarzą” nowej szkoły jest Danka, znana influencerka. Stworzyła „Nowy Start” wraz z Maksymem i Magdą. Jedną z uczestniczek obozu jest Anna, polonistka. To właśnie z perspektywy Danki i Anny poznajemy tę historię – są narratorkami. I szybko zaczynamy rozumieć, że to nie jest zwykły obóz, a jego uczestnicy mają swoje tajemnice. Niektórzy przyjechali, by zrealizować swoje prywatne cele… Do tego zaczynają dziać się dziwne rzeczy – najpierw jeden z nauczycieli znika, potem inny zostaje znaleziony martwy. Obóz integracyjny przeradza się w poszukiwanie mordercy – a to wcale nie będzie łatwe. Gęsta atmosfera, podejrzenia rzucane na poszczególne osoby – Agacie Zamarskiej udało się napisać bardzo klimatyczną powieść, która wciąga od pierwszej strony. A czytelnik wciąż zadaje sobie pytanie: „ale o co tutaj tak naprawdę chodzi?”. Odpowiedź będzie zaskakująca – przeczytajcie! 

Linus Geschke „Współlokator” (Marginesy) 

Autor zaprasza nas do Hamburga. Tam mieszkają wspólnie Sarah, Marc i Henning. Pewnego dnia Sarah i Marc, którzy są parą, spędzają noc na mieście. Potem okazuje się, że Henninga nie ma w mieszkaniu. Zniknął. Są za to ślady wskazujące na to, że w ich mieszkaniu doszło do morderstwa. I tak zaczyna się ta gra w kotka i myszkę – poszukiwanie mordercy, ale i… zabitego. Bo przecież nie ma ciała – jest tylko krew. Śledzimy równolegle opowieść snutą przez Marca i Sarah. Czytelnik szybko zauważa, że nikomu z tej dwójki do końca nie można ufać – trudno rozstrzygnąć, kto mówi prawdę. Śledztwo prowadzi nadkomisarz Bianca Rakow – i ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Czy bohaterowie będą się wzajemnie oskarżać? Czy też będą się chronić? I czy krew w mieszkaniu to na pewno krew ich przyjaciela? Jeśli tak – to co się z nim stało? Klucz do rozwiązania całej zagadki tkwi w przeszłości naszych bohaterów – przeszłości, która skrywa ogromnie wiele tajemnic. Przyznam, że finał tej opowieści bardzo mnie zaskoczył. Linusowi Geschke udało się nieźle wpuścić mnie w maliny. Tym, którzy lekturę mają dopiero przed sobą dam jedną wskazówkę – rozwiązanie nie jest oczywiste i nie ma go tam, gdzie wydaje się, że być powinno. Dobrej zabawy w odkrywaniu prawdy o zabójstwie (?) w Hamburgu! 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze