fot. cathopic

Wiara to nie magia. Gromnica bez magicznych „mocy”

Niby to oczywistość. Niby każdy wie, że magii nie wolno nam łączyć z wiarą. Często jednak – nawet nieświadomie tak właśnie robimy. Widać to mocno w takie dni jak dzisiejsze święto. 

W święto Ofiarowania Pańskiego przychodzimy do kościołów ze świecami – z gromnicami. Zapalona świeca – jej światło – to symbol Chrystusa (mocno pokazuje nam to liturgia wigilii paschalnej). W dzisiejsze święto zapalamy więc świece właśnie po to, by nawiązać do naszego Zbawiciela, który przyszedł na świat, by nas oświecić. I ten symboliczny wymiar świecy wskazującej na Chrystusa jest bardzo ważny i trzeba go podkreślać. Ale jest też drugi wymiar gromnicy, z którym mam spory problem.

fot. EPA/Andrew Medichini

Źródło mocy 

Otóż, gromnica w kulturze stała się świecą, która ma „chronić od gromów”. Chrystus – Światło – ma nas oczywiście chronić od zła, niebezpieczeństw, klęsk itd. Dlatego w oknach ustawiano i zapalano gromnice. Pojawiały się m.in. w czasie burzy, by ochronić domostwo od piorunów i niszczycielskiej siły natury. Gromnica miała też chronić umierających od spotkania ze złymi duchami. Właśnie, czy w tym momencie „zdolności chroniących” nie przerzuciliśmy z Chrystusa na zwykły przedmiot? Takie jest przeświadczenie wielu z nas – że to gromnica ochrania przed złem. Ale jest to duży skrót myślowy, który pewnie wielu z nas wyprowadza w pole. Bo sama świeca nie ma żadnej mocy, jest zwykłym przedmiotem, choć poświęconym. Przypisywanie świecy jakichś specjalnych mocy (innych niż dawanie światła i topienie się pod wpływem ciepła – co wynika z praw fizyki) jest zwyczajnie myśleniem magicznym i niebezpiecznym. Pokazuje, jak niedojrzała bywa nasza wiara, bo zatrzymujemy się na poziomie przedmiotów i ich „mocy”.

>>> Bp Galbas: jestem wystraszony powierzchownością i magicznością naszej wiary [WIDEO]

świeca msza kapłan
fot. cathopic

Nie jesteśmy wolni od bałwochwalstwa 

To nie świeca nas chroni – a Chrystus. Świeca Go tylko symbolizuje i nie jest nam w niczym do wiary potrzebna. Gdy zaczynamy skupiać się na samej świecy, to popadamy w bałwochwalstwo. Stajemy się jak Izraelici, którzy zbudowali złotego cielca, bo potrzebny był im Bóg, którego będą mogli zobaczyć. Ale przestali czcić samego Jahwe, a zaczęli czcić samodzielnie zrobionego bożka, który miał Go uobecniać. Zaczęli tworzyć własną religię, budować swoje wyobrażenie Boga. Bałwochwalstwo stoi na początku wielu dramatów narodu wybranego – Stary Testament pełen jest opisów ich kolejnych klęsk, które zaczynają się zawsze od szukania zastępczego bożka. Można nawet powiedzieć, że historia relacji Boga z Izraelem to historia ciągłego przekraczania pierwszego przykazania. A nasze postępowanie też nie jest od tego wolne. Na co dzień wielokrotnie czynimy sobie różne bożki z pieniędzy, hobby, lenistwa,  a nawet z pracy. Szczególnie groźne jest jednak właśnie myślenie magiczne, które uruchamia się w wielu z nas.

fot. PAP/Łukasz Gągulski

Nie myśl magicznie 

Widzisz drabiną i pod nią nie przechodzisz. Widzisz czarnego kota, to zmieniasz drogę. W kalendarzu jest piątek trzynastego i już wiesz, że ten dzień będzie zły. Tak samo, gdy wstaniesz lewą nogą. Ale gdy znajdziesz czterolistna koniczynę – to na pewno spotka Cię coś dobrego. To takie drobnostki, od których często nie potrafimy się uwolnić. Ale to też drobnostki, o których z reguły wiemy, że są zwykłymi zabobonami i nie mamy żadnych podstaw, by w nie wierzyć. Gorzej, gdy różne przejawy myślenia magicznego nakładają się na warstwę wiary. Tak może się stać właśnie np. z gromnicą. Granica pomiędzy zdroworozsądkowym podejściem do gromnicy jako do zwykłego przedmiotu (który może nam dobrze służyć), a podejściem do gromnicy jak do swoistego amuletu jest bardzo delikatna. Czerwona lampka powinna nam zapalić się wtedy, gdy np. pomyślimy, że przytrafiło nam się coś złego właśnie dlatego, że nie zapaliliśmy czy nie poświęciliśmy gromnicy. Gdy zaczniemy postrzegać jako źródło łaski lub braku tej łaski. Gdy będziemy czuć niepokój w sytuacji, gdy nie zrobimy jakichś rzeczy związanych z gromnicą. Niepokój, że ochrony nie będzie. To nie gromnica nas chroni, to Chrystus. I od gromnicy ważniejsza jest modlitwa. Realny kontakt z Bogiem jest znacznie cenniejszy niż pokładanie nadziei w przedmiotach.

zmartwychwstanie Jezus
fot. cathopic

Zwykłe przedmioty 

Noszę na palcu srebrny różaniec – ale nie ma on dla mnie żadnych magicznych mocy. Służy mi do modlitwy (czasem, bo wygodniejszy jest jednak klasyczny różaniec, sznurkowy), ale przede wszystkim ma być znakiem, że wierzę w Chrystusa. Takim zewnętrznym przyznaniem się do wiary. Taka powinna być funkcja różnych religijnych przedmiotów. Tymczasem często nadajemy im „nadnaturalne” właściwości – jakby magiczne. Łańcuszki, medaliki, obrazki – to są zwykłe przedmioty i nie możemy nadawać im znaczeń, właściwości, których nie posiadają. My tymczasem potrafimy traktować je jak amulety, bez których nic nam się nie uda (zresztą, amulet to też zwykły przedmiot i wiara w to, że ma jakąś nadnaturalną moc jest irracjonalna). Świat naszej wiary musimy oczyszczać z kwestii magicznych. Wiara nie ma nic wspólnego z magią. Czas więc racjonalnie podejść do gromnicy, do popiołu na naszej głowie czy do święceń pojazdów. Bo to nie od tego, czy samochód poświęcimy na św. Krzysztofa zależy to, czy będziemy mieć wypadek na drodze. To zależy od tego, jak wykorzystamy talent do prowadzenia pojazdu, który jest darem od Boga. Bo jeśli cały czas jedziemy 200 km/h – to naprawdę woda święcona nie uchroni nas od wpadnięcia w poślizg i od wypadku.

fot. EPA/ALI HAIDER

Czystość wiary 

Pierwsze przykazanie dekalogu spaja cały dekalog. Każdy grzech jest zawsze wystąpieniem przeciwko Bogu. Każdy grzech ma swoje źródło w złamaniu pierwszego przykazania. W ten sposób nie dajemy Bogu pierwszeństwa w naszym życiu. Tworzymy sobie kolejne złote cielce, które z pozoru mają mieć charakter religijny, ale w rzeczywistości oddalają nas od Boga. Mieszanie wiary z podejściem magicznym nigdy nie kończy się dobrze. Czas więc zerwać z takimi praktykami, oczyścić swoją wiarę z magicznych naleciałości. Zacznijmy od dzisiejszej gromnicy, potraktujmy ją jak symbol, ważny znak – ale nic więcej. W tej świecy nie mieszka Bóg – tak samo jak w złotym cielcu nie mieszkał Jahwe. Nasze magiczne podejście do wiary może być nawet prowokowane dobrymi intencjami, ale nie zmienia to faktu, że wypacza istotę naszej wiary. A żyjemy w czasach, w których szczególnie mocno należy podkreślać czystość wiary. Dzięki globalizacji teraz szczególnie łatwo trafić na płaszczyzny, które coś zmieniają w naszej wierze (także w świecie wirtualnym – to teren żyzny dla różnych sekt i grup szerzących herezje). Biblijni Izraelici żyli w znacznie mniej skomplikowanym świecie – a i tak nie sprostali zadaniu, które postawił przed nimi Jahwe. Tym bardziej my, ludzie żyjący w XXI w., musimy być czujni i ostrożni. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze