Celibat – zbędny balast czy piękne poświęcenie?
„Celibat to niezwykła ofiara. Na tym to polega. To piękne i cholernie trudne”. To cytat z książki „Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu” Marcina Wójcika. Czy rzeczywiście tak powinniśmy patrzeć na celibat i tak go rozumieć? I czym jest ta książka? Krytyką celibatu? Spisem grzechów księży w sferze seksualnej? Nie. Książka to dokument. Dla mnie to studium nad życiowymi aspektami celibatu.
Jedni powiedzą: Wydawnictwo Agora. To antykościelne środowisko. Inni powiedzą: Autor – zaczął w „Gościu Niedzielnym”, a teraz w „Gazecie Wyborczej”. To mówi samo za siebie. A ja wszystkich, którzy chcieliby wypowiedzieć się na temat tej książki, prosiłbym o jej przeczytanie i odłożenie na bok i autora, i wydawnictwa. Książka nie jest antykościelna, nie jest antyklerykalna. Oczywiście może być pożywką dla tych, którzy chcieliby uderzyć w Kościół i księży. To jednak kilkanaście historii księży i po prostu ludzi borykających się z różnymi problemami, których wspólnym mianownikiem był celibat. Niekoniecznie jednak celibat był ich przyczyną. Jedni z nich w tych problemach zostali sami, drudzy znaleźli pomoc bliskich i Kościoła. Jedni zostali w Kościele, inni od niego odeszli. Jedni porzucili kapłaństwo, ale nadal są blisko Boga i Kościoła, drudzy na Kościół i Boga się „obrazili”.
To historie ludzi, księży przy okazji
To zarówno historie młodych księży, seminarzystów, ale też księży z dorobkiem, a bardziej trzeba by powiedzieć – z „bagażem” doświadczeń. To opowieść o księżach, którzy świadomie, z premedytacją, niekiedy z cynizmem zaczynali aktywne życie seksualne i o księżach, którzy mimo że tego nie chcieli, z różnych względów tak robili. I nie chcę tych historii tu streszczać. Warto po prostu zajrzeć do książki. Na pewno powinna ona uświadomić ludziom Kościoła jedno – kandydaci na księża, seminarzyści, później diakoni, kapłani, ci młodzi i ci z dłuższym stażem potrzebują rozmów i formacji w sprawie seksualności. Ich zdaniem (przynajmniej tym, z którym możemy zapoznać się „Celibacie”) jest tego zbyt mało i jest to zbyt powierzchownie potraktowane. Wybrzmiewa wniosek, zarzut, że temat jest marginalizowany w czasie studiów i później po święceniach. Są księża, którzy „przerabiają” go na własną rękę i nie mają z tym kłopotów, a są tacy, którzy po prostu potrzebują wsparcia. A tego wsparcia często niestety nie ma.
Innym wątkiem w tej książce jest temat działania „w razie czego”, czyli procedury. Choć to takie suche i bardzo oficjalne słowo, to Kościół potrzebuje jasnych reguł dotyczących tego, jak wspólnie wyjść z trudnej sytuacji dotyczącej sfery seksualnej (wtedy, gdy ksiądz jest związany z kobietą albo gdy jeden duchowny oskarża drugiego o nadużycia seksualne). Marcin Wójcik opisuje sytuację, gdy biskup, wiedząc o „podwójnym życiu” swojego podwładnego, przymyka na to oczy. Trzeba jednak pamiętać, że często tego typu „sprawy” dotyczą nie tylko duchownego, ale osoby, z którą miał związek/kontakty seksualne. To często odbija się też na życiu parafii, wspólnoty, w której ksiądz żył i pracował. I ważne by razem spróbować taki kłopot rozwiązać. Tak samo jak przy każdym innym problemie osoby duchownej. Przecież równie destrukcyjne może być uzależnienie od alkoholu, hazardu czy jakiekolwiek inne.
Życie w sutannie i koloratce nie jest po prostu łatwe
Z wielu względów, także tych seksualnych. A ksiądz po nałożeniu koloratki i włożeniu na siebie sutanny nie wyzbywa się seksualności. Wchodzi jednocześnie w świat ścisłych reguł, nakazów i zakazów i w środowisko specyficznych sytuacji przypisanych tylko tej „profesji”. Mówi o tym Dawid:
„Ojciec duchowny mówił na konferencji o wyjątkowości kapłaństwa: Jesteś kimś wyjątkowym, skoro do Ciebie – Pawle, Romanie, Bartłomieju – Bóg mówi: Pójdź za mną, bądź moim Kościołem”.
Ta wyjątkowość może być na pierwszy rzut oka ciekawa, zachęcająca. Za nią jednak idzie presja – ksiądz musi być najlepszy, w dodatku on sam po jakimś czasie może czuć się lepszym, wyjątkowym, wybranym. A wtedy niejeden może pomyśleć, że wolno mu więcej. Wtedy sam może oceniać, które grzechy „nie są przecież aż takie złe, a każdy człowiek ma słabości”. Inny z kolei, nawet jeśli popełni błąd, będzie bał się (właśnie przez tę presję) szukać pomocy.
Ksiądz to też człowiek
Do tego wszystkiego dochodzą często też ludzkie cechy, które za murami seminarium czy plebani wcale nie znikają. „Tyle ascetycznych zakazów, modlitw, konferencji, a nie widzę Boga. Na korytarzach raczej przechadza się zazdrość, gniew, chciwość, pycha, lenistwo, nieczystość. Boję się, że te wredne cnoty będą chodziły w przyszłości po plebaniach”. I pewnie ta wizja jest zbyt pesymistyczna a obraz seminarzystów i kapłanów po takiej lekturze może wypaczony. Nie powinien jednak zniechęcać duchownych do dyskusji na ten temat. Zresztą – na końcu książki – sam autor przyznaje:
„Napisałem tę książkę na podstawie opowieści ludzi, których spotkałem. Zdaję sobie sprawę, że pokazuje ona tylko pewną część Kościoła”.
Celibat to nie dogmat, ale i przepis i tradycja
Dobrze, że w książce znalazł się rozdział quasi naukowy. Znajdziemy go pod dość zaczepnym tytułem „Uwiąd rdzenia”. Jest on jednak bardzo merytoryczny: przybliża czytelnikowi historię celibatu i jego genezę. Przypomina między innymi o ruchach gnostycznych i o manichejskim rozumieniu świata, o dwóch przeciwstawnych sferach dobra i zła. Do tej pierwszej należą stworzone przez Boga dusze, do drugiej stworzone przez Demiurga ciało i wszelka materia. Wniosek: dobry chrześcijanin ma unikać tego, co cielesne. Jednak każdy taki podział, przeciwstawne ułożenie światów rodzi konflikt, a człowiek, który przecież z tych dwóch sfer się immanentnie składa, może się wtedy czuć jak między młotem a kowadłem.
Seks to potężna siła
I to prawda, która może nie jest dogmatem, ale tak jak z dogmatem, trudno z nią dyskutować. I tą siłą mierzyć się muszą wszyscy – i duchowni, i świeccy. To, że młody człowiek włoży sutannę i koloratkę, wcale nie znaczy, że ta siła może nie stanowić dla niego problemu i wyzwania. Ulegamy przecież różnym słabościom, uzależnieniom od wielu rzeczy. Seks jest jedną z nich i dotyczy zarówno księdza, nauczyciela, robotnika, jak i księgowego. Wszyscy są ludźmi i wszyscy wobec grzechu równi.
Przez wieki podłoże do celibatu było w kościele wzmacniane. I to też w książce jest przedstawione. I dobrze, że czytelnik może się zapoznać z takim tłem historycznym. Oprócz historii jest też teraźniejszość i świadectwa tych, którzy byli kapłanami, którzy byli klerykami i zrezygnowali, którzy studiowali i odeszli przed święceniami. Co zwróciło moją uwagę – to są świadectwa bardzo różne. Jedni są rozgoryczeni tym, jak zostali potraktowani w Kościele, drudzy wytykają to, co złego ich spotkało. Są też i ci, którzy w Kościele zostali, a rozstanie z kapłaństwem widzą nie jako rozstanie z Kościołem i Bogiem, a jedynie zmianą życiowego wyboru. Są też i słowa tych, którzy celibatu nie chcieliby siebie pozbawiać. Kilka z nich:
„Wybór życia w celibacie nie wybawia od pokus. To nie jest łatwe, bo to codzienne zmaganie. Ale owocem celibatu jest nieziemski wręcz pokój w sercu chciałoby się powiedzieć – niebiański pokój”.
Można dodać, że pewnie nie wszyscy – mimo celibatu – ten pokój osiągnęli, a niektórzy może nie zrobili tego przez celibat. Każdy jest innym człowiekiem i inaczej reaguje na uwarunkowania, w których żyje.
„Celibat nie powstał w teorii. Jest dzieckiem praktyki. Przez około tysiąc lat istniała dowolność. Jedni kapłani byli żonaci, inny żyli w celibacie. Kościół katolicki się temu przyglądał i ostatecznie stwierdził, że z tych dwu lepszym wariantem jest celibat”.
Na celibat można więc spojrzeć jak na rozwiązanie lepsze, bo poparte doświadczeniem, i to wieloletnim. Nie wiadomo jednak, czy to rozwiązanie najlepsze. To trochę jak z demokracją: może nie jest to najlepszy ustrój, ale lepszego do tej pory nie wymyślono. Nie powinno to jednak zamykać dyskusji, bo coś raz ustanowione, nie zawsze musi dobrze cały czas się sprawdzać, a żeby poprawić sytuację, nie zawsze trzeba z tego w całości rezygnować.
„Świat ma trudności ze zrozumieniem celibatu, a my, księża, z jego twórczym przeżywaniem. Bywa, że zamiast stawiać się bardziej kochający i otwarci na ludzi, zamykamy się w starokawalerstwie. Bywa, że zamiast odnaleźć się w samotności Boga, zapychamy czas telewizją, zdradą, głupotami…”.
Autor książki dotarł też do kobiet, które były związane z księżmi lub z tymi, którzy z kapłaństwa zrezygnowali:
„Marzyłam o tym, abyś przestał być byłym księdzem Ale tak jak ja zawsze będę matką, tak ty zawsze będziesz byłym księdzem”.
W innym fragmencie książki:
„Byłoby wielkim uproszczeniem, gdybyśmy celibat sprowadzili tylko do seksu. Celibat to przede wszystkim rezygnacja z budowania bliskich relacji z drugim człowiekiem. Braku, który niesie ze sobą celibat, nic nie wypełni. Nie jest to żaden dramat, pod warunkiem, że jest się świadomym własnych wyborów i świadomym, że nie jest się pozbawionym pokus aniołem”.
„Nie są mi obce pragnienia właściwe mężczyźnie. Święcenia kapłańskie mnie ich nie pozbawiły. Dodajmy – na szczęście”. „Rezygnuję z miłości, żony, dzieci, rodziny. Na tym jednak się nie kończy sens celibatu. Gdyby o to w celibacie chodziło, byłaby to tragedia, koszmar, dramat. Bóg niejako w zamian daje mi coś innego.”
Są też słowa biskupa Grzegorza Rysia z Przystanku Jezus z 2015 roku:
„Niektórym się wydaje, że w celibacie najtrudniejsze jest to, że człowiek nie podejmuje życia erotycznego. Nie, w celibacie najtrudniejsze jest to, że żyję samotnie. Czy ja sobie jakoś z tym radzę? Mam nadzieję, że tak. Sposobem – jedynym – jest modlitwa”.
Argumenty „za” i „przeciw”
Autor – w innym rozdziale – przytacza argumenty „za” i „przeciw” zniesieniu celibatu. I wcale nie rozstrzyga jakie rozwiązanie należałoby wybrać. Przytacza wyznania i religie, w których duchowni mają żony. I gdy najpierw przytacza argument, że ksiądz mający rodziny zna lepiej życie swoich parafian (modny argument i cytat z listu świętego Pawła do Tymoteusza: „Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie troszczył się o Kościół Boży”?) zaraz podaje przykłady, gdy zniesienie celibatu przynosi kolejne (nie mniejsze) problemy: rozwody w takich małżeństwach, brak czasu dla parafii czy kwestie czysto logistyczne („Byłby problem częstego przenoszenia księdza do innej parafii. To wiąże się zmianą szkół dzieci i pracy żony”). Autor – w dość zabawny sposób – prowadzi też gdybanie: „Jezus nie wiedział, że duchownych będzie obowiązywać celibat. Powołał żonatych. Na głowę Kościoła również wyznaczył żonatego”.
W tej części książki możemy przeczytać przemyślenia jednego z księży na temat kryzysowych sytuacji: „Zapewniam, takie okresy w moim życiu również się zdarzały i pewnie zdarzą jeszcze nie raz. Ale czy mężowie i żony nie przeżywają podobnych kryzysów, kiedy ogarnia ich myśl, że może to koniec, że może pora zamknąć jeden rozdział życia i otworzyć kolejny? Sztuką jest z kryzysu wyjść umocnionym, wrócić na właściwe tory. Co, gdy kto się wykolei? Nie znaczy to jeszcze, że celibat jest zły albo małżeństwo jest do niczego, podobnie jak nikt nie twierdzi, że trzeba zlikwidować kolej, gdy wykolei się pociąg”.
Celibat to nie zakaz dyskusji
Dyskusje o celibacie toczą się często w kontekście księżowskich skandali i upadków i trudno się temu dziwić. Dobrze by jednak było, gdyby dyskusja o celibacie (nie mówię tu o jego zniesieniu, ale o jego przeżywaniu) mogła toczyć się po prostu, a nie przy okazji takich sytuacji i doniesień. Przecież celibat to nie dogmat, to historycznie uwarunkowana zasada. Swego czasu kardynał Pietro Parolin, bliski współpracownik Franciszka, powiedział, że skoro celibat księży jest jedynie tradycją, to można o nim dyskutować. Ta książka powinna do takiej dyskusji skłonić i oczywiście nie być jej jedynym elementem (tym bardziej że to książka opisująca trudną niekiedy rzeczywistość, a nie atakująca księży za to, że niekiedy z tą rzeczywistością sobie nie radzą).
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |