fot. Materiały prasowe/ canwa

Aspen szuka prawdy o sobie [RECENZJA] 

Remigiusz Mróz w wakacje proponuje czytelnikom powrót do świata Aspen i Graysona. Autor zabiera nas w pełną sentymentów, także tych muzycznych, podróż w poszukiwaniu prawdy o sobie. „Kadry niedogaszonych wspomnień” to lekka i przyjemna lektura skrojona pod wakacje. 

Dla wielu czytelników książek Remigiusza Mroza było to pewnie spore zaskoczenie. Mało kto spodziewał się, że już trochę ponad pół roku po pierwszej części („Inne tonacje ciszy”) dostaniemy do rąk jej kontynuację. Raczej spodziewaliśmy się, że to kolej na książkę z innego cyklu z Mróz-uniwersum (może nowa Chyłka, może Żeromice). Ale przyznam, że dobrze się stało, że na początku wakacji dostaliśmy kontynuację przygód Aspen i Graysona. Z kilku powodów. 

>>> Nauczmy się odpoczywać [FELIETON]

Na lato jak znalazł 

Przede wszystkim – nie musieliśmy czekać zbyt długo na kontynuację, a więc czytamy ją „na świeżo”, pamiętając jeszcze sporo z tego, co było w pierwszej części. To duże ułatwienie dla czytelników. Książki o Aspen i Graysonie to nie jest też „klasyczny” Mróz. Mocno odbiegają od uniwersum, w którym pracują Joanna Chyłka, Wiktor Forst i Seweryn Zaorski. Może to jest i ten sam świat, ale ich fabuła rozgrywa się po drugiej stronie oceanu, w USA. Nie są więc bezpośrednio powiązane z historiami, które śledzimy od lat. I na kartach tej powieści nie spotykamy znanych nam z innych powieści bohaterów. Ta seria jest też bardziej młodzieżowa od innych książek Mroza. Wpisuje się w coraz popularniejszy nurt literacki young adult – książek dla tzw. młodych dorosłych. Choć oczywiście jest to powieść do czytania dla każdego. Jest to zresztą lektura bardzo lekka i przyjemna, choć trzymająca też w napięciu. Powiedziałbym więc, że to idealna książka na lato. 

fot. materiały prasowe/ canwa

>>> Największa mniejszość na świecie. Lipiec to jej święto

Tropem fotografii 

Poprzednia część zakończyła się śmiercią Graysona i pewnie czytelnicy mogliby się zastanawiać, czy da się w ogóle dalej pociągnąć losy Aspen i Graysona. Spieszę z odpowiedzią: da się. I tak, to nadal jest opowieść o tej dwójce! Nowa powieść zaczyna się pół roku po zniknięciu Graysona z życia Aspen. Dziewczyna wciąż nie pamięta tego, co wydarzyło się przed wypadkiem, w wyniku którego straciła pamięć. Odkrywa zdjęcia ze swojej przeszłości, które jasno pokazują, że w dawnym życiu łączyło ją wiele z Graysonem Joyce’m. Postanawia pójść za tropem tych fotografii i dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest i jaką rolę w jej dawnym życiu odegrał Joyce. W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania towarzyszą jej bohaterowie, których dobrze znamy już z „Innych tonacji ciszy”. Zwłaszcza zaś Ryan i Carlos, którzy zdają się też walczyć między sobą o względy dziewczyny. Aspen zaczyna odkrywać kolejne sekrety ze swojej przeszłości – i wcale nie są to sprawy łatwe do przyjęcia przez młodą dziewczynę. Czy naprawdę dawna Aspen była aż tak inna od tej obecnej? Książka porusza ważny dla młodych ludzi temat poszukiwania swojej tożsamości, swoich korzeni – poszukiwania prawdy o sobie. To szczególnie istotne dla kogoś, kto nie pamięta znacznej części swojego życia. Widać, jak ważne dla bohaterki jest to, by lepiej poznać siebie, by odkryć te zamazane amnezją szare pola. Wie przy tym, że jest to też igranie z niebezpieczeństwem. Bo choć przede wszystkim wraz z bohaterami podążamy tropem polaroidów – to mamy w tyle głowy, że jakieś niebezpieczeństwo na nich czyha. I zapewne da o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. A przecież do tego dochodzi jeszcze zaginięcie Lilly – ponoć dawniej najlepszej przyjaciółki Aspen. Wszystkie sprawy zdecydowanie są ze sobą mocno powiązane. 

>>> Szczeliniec Wielki i inne miejsca do odkrycia [RECENZJA]

Nuty życia 

Narrację swojej nowej powieści Remigiusz Mróz prowadzi dwutorowo. Mamy wydarzenia dziejące się „teraz” – czyli Aspen, jej przyjaciół i „śledztwo”. Ale mamy też przeszłość – i to w niej spotykamy Graysona. Zresztą, narracja tej części pisana jest z punktu widzenia samego Joyce’a. Obie płaszczyzny czasowe mają na siebie wpływ – ponieważ to w „teraźniejszości” bohaterka przypomina sobie wydarzenia, które zadziały się kiedyś. Poszczególne elementy układanki wchodzą powoli w swoje miejsca – i otrzymujemy zaskakujący obraz tego, co się zadziało i jaki ma wpływ na dzisiaj bohaterów. A to wszystko prowadzi do finału – który zaskoczy niejednego czytelnika. Opowieść Remigiusza Mroza jest dynamiczna, akcja idzie szybko do przodu, a my co rusz otrzymujemy zaskakujące zwroty akcji – przerywane podróżą do drugiej płaszczyzny czasowej. A w tym wszystkim istotną rolę, jak to w wielu książkach Mroza bywa, odgrywa też muzyka. To piosenki w dużej mierze wywołują w Aspen wspomnienia i pomagają jej zrozumieć przeszłość. Bohaterowie piszą nimi soundtrack swojego życia, a niejeden czytelnik myśli wtedy o tym, jakie piosenki towarzyszą jego życiu. Oj, bardzo muzyczna jest to opowieść – zachęcam do lektury. Być może z jakąś muzyką w tle? Może z utworami Aspen i Graysona? 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze