Joaquin Phoenix i Woody Norman w filmie „C’mon C’mon”, fot. Gutek Film

Czułość. W Ameryce, w Piemoncie i w życiu

W tym zabieganym i szybko zmieniającym się świecie istnieją miejsca, gdzie o wydarzeniach globalnych za dużo się nie myśli. Żyje się lokalnie i po cichu. Co nie znaczy, że nudnie i w samotności. Nie mam tu na myśli jakiejś pustelni, a piemonckie góry, w których żyją truflarze. Zbierają w lesie trufle, które później trafiają do sprzedaży. Aromat i smak tych cennych grzybów wodzi za won (i przy okazji za portfel) wielu smakoszy. 

Dokument „Truflarze” można zobaczyć w polskich kinach. Film Michaela Dwecka i Gregory’ego Kershawy nie koncentruje się jednak na sprawach kulinarnych i na tym intratnym biznesie.

fot. YouTube / Sony Pictures Classics

Czułość psiego nosa 

Głównym tematu filmu jest pasja uroczych, starszych mieszkańców Piemontu, którzy drogocenne grzyby zbierają bardziej z zamiłowania (także z zamiłowania do natury) niż dla pieniędzy. Zresztą, handlarze truflami często chyba nie do końca w sprawiedliwy sposób opłacają ich pracę. Oni jednak nie robią z tego większego problemu. Dla nich o wiele większym kłopotem jest to, że „wśród ludzi panuje coraz większa chciwość”. Nie podoba im się to, że na „ich” od wielu lat teren wchodzą inni „łowcy trufli”. I że robią to bez pytania. Do tej pory rywalizowali ze sobą, ale na ustalonych zasadach, których wszyscy przestrzegali. Dziś jest inaczej. Niektórzy z seniorów nie potrafią się do tego przystosować. 

W ich pracy kluczowe są… psy. A dokładnie ich czułe nosy. Dzięki węchowi czworonożnych przyjaciół zbieranie trufli jest znacznie skuteczniejsze. Mieszkańcom Piemontu w życiu niewiele potrzeba. Wystarczy im las i pies. Normalne, spokojne życie. Jednocześnie radosne i ciekawe, choć niepozbawione melancholii.  

Z dyktafonem przez Amerykę  

O sens życia pyta też główny bohater filmu „C’mon c’mon”. To nowojorski dziennikarz Johnny (w tej roli Joaquin Phoenix, nagrodzony Oscarem za rolę w „Jokerze”). Odpowiadają dzieci i nastolatkowie z różnych amerykańskich miast. Johnny tworzy dziennikarski projekt – słuchowisko. Przemierza Amerykę z mikrofonem i pyta młodych ludzi o ich marzenia i plany na przyszłość. Dużo w nich troski o pokój na świecie, o walkę z klimatycznym kryzysem, troski o równouprawnienie, o walkę z dyskryminacją. Młodzi rozmówcy często mówią też o błędach dorosłych. I nie chodzi im o brak pieniędzy, czy brak sukcesów, ale o brak czułości i rozmowy o uczuciach.

>>> Tomasz Kozłowski (psycholog): chciwość i kłamstwo to nasze grzechy główne [ROZMOWA]

Czarno-biały obraz „C’mon c’mon” przepełniony jest barwami – barwami emocji. Najwięcej dostarcza ich Jessie (w tej roli świetny Woody Norman). To dziewięcioletni syn siostry dziennikarza. Johnny nie ma z Viv (gra ją Gaby Hoffman) kontaktu. Ona jednak, zmuszona nagłą życiową sytuacją, prosi brata o pomoc w opiece nad synem. Jessie trafia więc do Johnny’ego i… do jego dziennikarskiego projektu. Zabierają reporterski sprzęt i ruszają w drogę. Jessie jest ujmujący, choć jednocześnie nie jest łatwym kompanem w podróży. Potrafi doświadczonemu dziennikarzowi zadać trudne i szczere pytania, na które ten nie ma szybkiej i łatwej odpowiedzi. Okazuje się, że te najprostsze pytania, zadane przez dziecko, wymagają najgłębszego namysłu. Po wywiadach w kolejnych amerykańskich miastach Johnny poznaje nie tylko świat młodych Amerykanów, ale także i swój. Dzięki młodemu asystentowi zbliża się też do swojej siostry. Johnny i Jessie uczą się rozmawiać o swoich uczuciach. I choć na początku nie jest to łatwe, to w ostateczności bardzo w ich życiu pomocne. Klasyczna muzyka wykorzystana w filmie świetnie komponuje się z ich dialogami (momentami wzruszającymi, momentami bawiącymi).

>>> Nomadland: na drodze najważniejszy jest człowiek

fot. Gutek Film

To oczywiście nie pierwszy film drogi. Ten jednak jest wyjątkowo czuły. Tak samo zresztą jak „Truflarze”. Oba są pochwałą łagodności, uważnego słuchania ludzi i obserwowania świata. I normalnego, prostego stylu życia. Filmy, przy których warto się zatrzymać na początku nowego roku, kolejnego ofiarowanego nam czasu. Może będzie dzięki temu bardziej czuły i uważny? To nie noworoczne postanowienie, ale noworoczna szansa.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze