Ewangelia Ducha Świętego
Jest pierwszy wiek, około 50 lat po śmierci Chrystusa. Większość naocznych świadków działalności Jezusa już najpewniej nie żyje, choć jeszcze można spotkać tych, którzy trochę pamiętają. Emocjonalne oczekiwanie na drugie przyjście Chrystusa powoli przeradza się w racjonalne przekonanie, że trzeba jakoś żyć i przekazywać kolejnym pokoleniom prawdę o Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu.
Pierwsi chrześcijanie już wiedzą, że zamiast zastanawiać się nad terminem powrotu Pana, należy skupić się na głoszeniu kerygmatu. „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 7-8). Powoli powstają Ewangelie. Dziś wiemy, że jako pierwsza najprawdopodobniej powstała Ewangelia św. Marka (ok. 60 r.), i to z niej korzystał Łukasz i Mateusz. Ewangelia św. Jana to koniec pierwszego wieku. W tzw. międzyczasie, czyli ok. lat 80., powstały dwie księgi opowiadające o życiu Jezusa Chrystusa i rozwoju pierwszej wspólnoty Kościoła. Tradycja nadała im nazwy: Ewangelia wg św. Łukasza i Dzieje Apostolskie (a właściwie „Czyny Wysłanników”).
>>> Dar języków dzisiaj [KOMENTARZ]
Po krańce świata
„Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono” (Łk 1,3n).
„Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba” (Dz 1,1).
>>> Cudowne spotkania z Duchem Świętym
Według komentatorów Teofil ów mógł być zainteresowanym chrześcijaństwem wysokim urzędnikiem administracji rzymskiej. Ówcześni pisarze często kierowali swoje dzieła np. do osób zainteresowanych danych tematem – być może i tak było w tym przypadku. Obecność podobnej dedykacji w obu księgach jest też potwierdzeniem tezy, że mają one jednego autora – najpewniej Łukasza. Inni podkreślają, że słowo Theophilus znaczy „miły Bogu”, i tym samym mogło po prostu symbolizować wszystkich, którzy szukali prawdy. Obie księgi to najpierw przekazanie kerygmatu, czyli dobrej nowiny o „Jezusie Chrystusie, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem”. Potem ukazują, jak Ewangelia, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, rozchodzi się „po krańce ziemi”: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Nie bez powodu niektórzy nazywają Dzieje Apostolskie „Ewangelią Ducha Świętego”… To On jest początkiem i rzeczywistością tego, co się dzieje z apostołami i przez ich słowa.
Sielanka
„Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” (Dz 2,42-47).
>>> Papież do zakonników: bądźcie w zasięgu działania Ducha Świętego
Brzmi to jak idealistyczna wizja, tak doskonała, że aż nieprawdziwa. Bo to przecież niemożliwe, żeby życie pierwszych chrześcijan było tak bezproblemowe i idylliczne. Warto pamiętać, że Łukasz nie uczestniczył w wydarzeniach, które opisywał w pierwszej i na początku drugiej księgi. Opierał się na relacji innych – świadków, osób bliższych tamtym wydarzeniom. Relacja Łukasza nie jest więc opowieścią historyczną w ścisłym sensie. Mimo iż znajdziemy w opisach wiele szczegółów historycznych, to jednak głównym celem Łukasza było umacnianie w słuchaczach wiary w Jezusa Chrystusa, i w to wszystko, co było głoszone przez apostołów po zesłaniu Ducha Świętego. Łukasz chciał pokazać gorliwych chrześcijan, przenikniętych nauką Chrystusa, głoszących Jego słowa, żyjących przykazaniem miłości. Ta pierwsza wspólnota jest wzorem dla chrześcijańskich wspólnot tamtego czasu… Czy to znaczy, że życie chrześcijan, było – czy w zamierzeniu miało być – bezproblemowe? Zupełnie nie. Chociaż Łukasz podkreśla doskonałości jerozolimskiej wspólnoty, to jednak w dalszej części Dziejów relacjonuje problemy, spory i zagrożenia współczesnych mu czasów – prześladowania, problemy ze wspólnotą dóbr czy spory wewnętrzne: „Wówczas, gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy” (Dz 6,1).
Trzy tysiące nawróconych
„Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,1-4) .
>>> Kard. Tagle: to Duch Święty jest prawdziwym twórcą misji Kościoła
Wiatr, ogień, dynamizm. Tę scenę, przy takim opisie, łatwo sobie wyobrazić, może trudniej uwierzyć, że to faktycznie mogło tak wyglądać. Ale w takich opisach nie chodzi o zgodność z faktami – jeden do jednego. Łukasz pisał zgodnie z obowiązującą wtedy i dobrze znaną konwencją literacką. Nam pozostaje to uszanować i próbować zrozumieć, co chciał przez to przekazać. Konkretnie w tym opisie znajdziemy dużo elementów ukazujących Bożą obecność i Jego objawianie się (tzw. teofania). Te najbardziej znane to wiatr i ogień. Symboliczne są również liczby. One też mogą pokazywać Bożą potęgę i wszechmoc. I tak np. wspomniane 120 osób zebranych wokół Piotra (por. Dz 1,15) przed zesłaniem Ducha Świętego sugeruje, że oczekujących było tyle, że zdolni już byli założyć własną wspólnotę, a 3 tysiące tych, którzy uwierzyli słowom Piotra, to ukazanie potęgi Bożego działania. Czy te liczby się zgadzały z faktycznym stanem rzeczy – nie ma większego znaczenia.
Jak najodpowiedniej
Mimo iż opis zesłania „robi wrażanie”, to jednak nie stanowi on centralnej części tego fragmentu „Dziejów”. Najważniejsze jest przemówienie Piotra, które zrozumieli wszyscy, niezależnie od pochodzenia i języka, którym się posługiwali. Dla wszystkich, którzy „znali Pisma” ta sytuacja była oczywistym odwróceniem tego, co wydarzyło się przy budowaniu wieży Babel, kiedy to Bóg pomieszał ludziom języki. Mowa św. Piotra – najdłuższa zapisana w Dziejach Apostolskich – również nie jest spisanym słowo w słowo przemówieniem. Zresztą, jak większość zachowanych przemówień z tamtego świata, nie tylko chrześcijańskiego.
>>> Dzieje Apostolskie. To w nich opisano narodziny Kościoła
„Wierne odtworzenie przemówień wygłaszanych przez poszczególnych mówców przed wojną bądź w czasie jej trwania było rzeczą trudną, zarówno dla mnie, który sam ich słuchałem, jak i dla tych, którzy mi je przekazywali” – pisał Tukidydes w „Wojnie peloponeskiej”. „Toteż ułożyłem je tak, jak według mnie najodpowiedniej do okoliczności mógł przemówić dany mówca. Trzymałem się jednak jak najbliżej zasadniczej myśli mów rzeczywiście wypowiedzianych” – kontynuował.
Trudno się spodziewać, że ktoś dokładnie zapamiętał, a tym bardziej zapisywał to, co usłyszał. Możliwe jest, że ludzie przekazywali sobie najistotniejsze fragmenty i te właśnie doszły do uszu Łukasza. To nie znaczy, że Łukasz coś przekłamał albo że nie należy mu do końca wierzyć, skoro sam nie był uczestnikiem pierwszego zesłania. Mogło też być tak, jak we wspomnianym cytacie – autor napisał tę mowę tak, jak wydawało mu się, że mogła wyglądać, a wierzymy, że przy pisaniu towarzyszył mu Duch Święty.
>>> Prośmy Boga o siłę, by wyłączyć telewizor, komórkę i otworzyć Biblię
Dzieje Apostolskie pokazują, że pierwszy Kościół od początku był i święty, i grzeszny. Pojawiające się spory i trudności były do przezwyciężenia, bo w Kościele obecny był i jest Duch Święty. To On od samego początku prowadził Kościół, to otwarci na Jego działanie apostołowie nieśli Ewangelię na krańce świata…. Opowieść o chrzcie rzymskiego oficera Korneliusza (por. Dz 10) pokazuje, że Duch Święty działa tam, gdzie jest wiara i otwartość. Święty Piotr głosił Ewangelię ludziom, którym nikt wcześniej nie odważył się mówić o zbawieniu, i na nich, na pogan – ku zdziwieniu Piotra – również zstępował Duch. Od początku Kościołem byli ludzi święci i słabi, heroiczni i grzeszni. I tak jest do dziś.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |