Piotr Adamczyk w roli policjanta Roberta, fot. mat. prasowe

Gdy dziecko nagle znika… [RECENZJA]

O Patryku Vedze można by pisać wiele. Zarówno o nim, jak i o jego filmach. Wielu mówi, że choć przyciągają do kin tłumy, to jednocześnie nie są najwyższych lotów. Słuchając opinii krytyków można dojść do wniosku, że jego najnowszy obraz – „Small world” – to jednak jego najlepszy film od lat.

Znakiem firmowym Vegi są filmy z gatunków „mocnych” (np. „Botoks”, „Kobiety mafii”). Temu reżyserowi nie wystarczy mocny temat, on musi go jeszcze podrasować przerysowanym scenariuszem i efektami specjalnymi. Gdy mówi o śmierci – musi pokazać moment zabijania. Gdy mówi o handlu dziećmi i wykorzystywaniu seksualnym – musi okrasić to satanistycznym wątkiem. Jego zasadą zdaje się być popularne powiedzenie „cel uświęca środki”. Po to, by pokazać ważny społecznie temat, nie cofnie się przed mocnymi środkami wyrazu. Dobrze by jednak było, gdyby na produkcje tych „mocnych tematów” dał sobie więcej czasu. Przy „Small world” krytycy zgodnie podkreślają, że widać w tej produkcji pośpiech i nierówny poziom aktorskiej gry. Mimo tych zastrzeżeń, obok filmu nie można przejść obojętnie. Opowiada o handlu dziećmi. To wielomiliardowy globalny biznes, w którym dzieci służą jako seksualne zabawki. Biznes ten kwitnie zarówno za naszą wschodnią granicą, jak i na dalekim Wschodzie. Podobnie jest w Europie Zachodniej

Przyznam, że zaskoczył mnie udział w filmie Piotra Adamczyka. I to nie w jakiejś drugoplanowej roli. Jest głównym bohaterem – policjantem, który poszukuje zaginionej małej, polskiej dziewczynki. Ta, po porwaniu przez „rosyjski cyrk”, trafia do Rosji, na Ukrainę, przez Wielką Brytanię aż do Tajlandii. I tak, jak gra Adamczyka oraz rosyjskojęzycznych aktorów (wśród nich Andris Keiss znany z fenomenalnej „Niemiłości” Zwiagnicewa czy Aleksiej Serebriakow z „Lewiatana”) może przykuć uwagę i nie pozostawia wiele do życzenia, tak już gra „aktorów z Wysp Brytyjskich” odbiega od ich poziomu.

Dzieci towarem

Vega stosuje środki, które mrożą krew w żyłach, są sceny, podczas których trudno spokojnie usiedzieć w fotelu. Niektóre z nich mają swe uzasadnienie w akcji, inne wydają się zupełnie niepotrzebne. Temat jednak jest jak najbardziej realny. Wiele instytucji (zarówno rządowych i NGOS-ów) alarmuje, że handel dziećmi to obok handlu narkotykami najbardziej intratny biznes świata. I jednocześnie najbardziej demoniczna twarz ludzkości. Vega zadaje w filmie pytanie – co zrobiłbyś widzu, gdyby to twoje dziecko zostało porwane? I czy jeśli my – jako ludzkość – nie potrafimy ochronić naszych dzieci, to czy nie znaczy to, że jako gatunek znaczymy coraz mniej? Patryk Vega lubi moralizować. Robi to z punktu widzenia osoby wierzącej i bardzo religijnej. W najnowszym filmie robi to na szczęście bardzo oszczędnie. „Small world” to  dramat społeczny i kryminał, w którym Vega występuje oszczędnie. Inaczej było w przypadku w obrazu „Oczy diabła”. To był z kolei quasi dokument.

>>> Włoska zakonnica: handel ludźmi kwitnie w czasie pandemii

Piotr Adamczyk i Julia Wieniawa w „Small world”, fot. mat. prasowe

>>> Namibia: oblat, który opiekował się prostytutkami. Uratował blisko 5 tysięcy kobiet i 10 tysięcy dzieci

Ola wzięła cukierek…

W rozmowie z Onetem Vega podkreśla, że inspiracją do jego filmu były faktyczne wydarzenia. Za przyczyną Fundacji La Strada spotkał się z matką chłopca porwanego w 1990 r. – Rozmawiałem z psychiatrami, którzy pracują z pedofilami czy z człowiekiem, który bada ich mózgi. Moimi rozmówcami byli policjanci, ofiary i sprawcy – mówi reżyser. „Oli nie ma? Brzydki pan ją zabrał. Ola wzięła cukierek, on mówił jej coś na ucho” – to jeden z pierwszych dialogów, którego jesteśmy świadkami. Nawet jeśli w niektórych scenach Vega popuścił wodze fantazji, a fakty zostawił na boku, to prawdą jest to, że takich historii są na świecie miliony. I tego podważać nie możemy. Film może więc być impulsem do zmian. Całego świata naprawić się nie da, to jasne. Jednak, jak policjant Robert, możemy ratować pojedyncze życie. I nie trzeba wcale wyruszać w międzynarodowy pościg. O uratowaniu choćby jednego małego świata dbają fundacje pomagające odnaleźć zaginionych. Robią to eksperci, prowadząc warsztaty, w czasie których informują o sytuacjach mogących rodzić zagrożenie porwania. To nasza czujność, gdy widzimy dziecko, które w obecności dorosłych zachowuje się nieswojo. „Handel dziećmi to problem globalny. On może być rozwiązany tylko wówczas, gdy zbiorą się ludzie z wielu państw – policji, służb specjalnych, ewidencjonowania pogrzebów, odpadów medycznych – i wytworzą rozwiązania, które pozwolą chociaż ograniczyć w jakimś istotnym procencie proceder” – mówi Vega w rozmowie z Onetem.

Zrujnowany świat

Porwanie dziecka to chyba jedna z najtrudniejszych sytuacji, z jaką może mierzyć się człowiek, szczególnie rodzic. Gdy dziecko nagle znika, gdy matka i ojciec zostają z tym sami. Ich świat popada w ruinę. „Small world” pokazuje, że bardziej może być zrujnowany świat rodziców niż dziecka. Dziecko, po dłuższym czasie, już nie pamięta kim jest, skąd pochodzi, nie pamięta rodziców. Zaczyna przyjmować swoje położenie jako naturalne. Z kolei poszukiwania i wyczekiwanie na jakąkolwiek informację może trwać latami. Emocje rodziny po czasie się stępiają, ale niepokój i cierpienie zostają na dłużej. „Small world” w ciekawy sposób pokazuje też mechanizmy, które rządzą światem handlarzy żywym towarem. To uzależnienie (od seksu i przemocy), ale także wykorzystywanie słabości ludzi tkwiących w tym biznesie. Policjant, który korzysta z usług małoletnich postara się o to, by członek mafii wyszedł z aresztu – inaczej sam będzie mieć problemy. Piotr Adamczyk świetnie pokazał też, jak demoralizujący to temat dla tych „dobrych”, dla tych, którym naprawdę zależy na złapaniu przestępców. W pewnej chwili sam już zastanawia się, czy nie odczuwa pociągu seksualnego do dzieci. Film opowiada też o demonicznej zależności ofiary od oprawcy. Gdy dziecko, które ma szansę uciec od swojego ciemiężyciela, woli zostać, „bo u wujka jest najlepiej”. To też dzieci i nastolatki, które w osobach, które spotykają widzą już tylko tych, którzy chcą pójść z nimi do łóżka. I wcale od tego nie uciekają, to dla nich sytuacja – o zgrozo – naturalna. To też obraz o tym, jak stracić i jak zyskać swoją prawdziwą tożsamość.

>>> Dziecko na sprzedaż, na organy albo do domu publicznego. Patryk Vega: to dzieło szatana

fot. mat. prasowe

>>> Patryk Vega o swoim nawróceniu: poczułem, jak jakaś siła przestawia mi kręgi

Według UNICEF-u blisko 28% zidentyfikowanych ofiar handlu ludźmi na świecie to dzieci. Jak podaje ONZ, handel ludźmi – dziećmi i kobietami zmuszanymi do prostytucji oraz pracownikami zmuszanymi do niewolniczej pracy – jest dzisiaj najbardziej dochodowym przestępstwem. Szacuje się, że zyski z handlu ludźmi wynoszą rocznie 2,5 mld euro (na całym świecie dochodzą do 32 mld dolarów). Na poziomie krajowym polska policja w walce z handlem ludźmi współpracuje z organizacjami pozarządowymi, społecznymi i instytucjami użyteczności publicznej, takimi jak: Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla Ofiar Handlu Ludźmi, Fundacja „La Strada”, Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”, ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych, Stowarzyszenie „PoMOC” czy Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze