Lądownik InSight przesyła pozdrowienia z Marsa
Dane uzyskane w ramach marsjańskiej misji InSight, która w poniedziałek wylądowała na Marsie, trafią także do Polski. Pierwszeństwo ich analiz będzie miał współtwórca mechanizmu wbijającego – Kreta, opracowanego do zbadania temperatury wnętrza Marsa.
W poniedziałek ok. godz. 20:40 czasu środkowoeuropejskiego lądownik InSight wylądował na powierzchni Marsa i przesłał pierwsze zdjęcie. Na fotografii widać linię horyzontu Czerwonej planety. Obraz był jednak niewyraźny z powodu obecnego na soczewce kamery filtra ochronnego. Osłaniał on kamerę od tumanu kurzu i pyłu, wzbitego w powietrze przez dwanaście hamujących silników odrzutowych podczas lądowania – powiedział PAP Łukasz Wiśniewski z firmy firmy technologiczno-naukowej Astronika. We współpracy z Centrum Badań Kosmicznych PAN i firmami oraz ośrodkami badawczymi – opracowała ona i wykonała mechanizm penetratora gruntu.
„InSight wylądował na płaskiej powierzchni Równiny Elysium Planitia. To miejsce jest najlepsze dla dokonania pomiarów geologicznych” – ocenił Wiśniewski.
Przez najbliższe tygodnie sonda InSight będzie szukała najlepszego miejsca do wbicia się pod powierzchnię Marsa na głębokość 5 metrów. Będzie to właśnie zadanie Kreta.
Celem eksperymentu będzie zmierzenie temperatury pod powierzchnią planety. „Wiertło”, które przetransportuje czujniki temperatury do wnętrza Czerwonej Planety.
Our Mars Odyssey orbiter phoned home, relaying news from @NASAInSight indicating its solar panels are open & collecting sunlight on the Martian surface. Also in the dispatch: this snapshot from the lander's arm showing the instruments in their new home: https://t.co/WygR5X2Px4 pic.twitter.com/UwzBsu8BNe
— NASA (@NASA) November 27, 2018
Łukasz Wiśniewski podkreślił, że głębokość 5 m. wystarczy, żeby badać wnętrze planety. „Już poniżej 3 m przestają mieć znaczenie wahania termiczne, wywołane cyklem dzień-noc czy sezonowe zmiany temperatury. Dlatego na tej głębokości można zmierzyć faktyczną temperaturę, jaka +dociera+ spod powierzchni Marsa” – opowiada inżynier.
Jak tłumaczy, dane zebrane przez instrumenty naukowe w ramach trzech eksperymentów trafią najpierw do głównego badacza z NASA. Następnie zostaną udostępnione kilkudziesięciu badaczom współpracującym. Jest wśród nich także Polak, dr Jerzy Grygorczuk. Polski inżynier – jako pracownik Centrum Badań Kosmicznych i jeden z założycieli firmy technologiczno-naukowej Astronika – opracował wiele mechanizmów kosmicznych, m.in. technologię wykorzystaną podczas misji Rosetta. Będzie on miał pierwszeństwo i wyłączność, jeśli chodzi o analizę danych, zanim zostaną one upublicznione przez NASA.
Lot na Marsa trwał 6 miesięcy, lądownik przebył ponad 400 mln kilometrów. Krytycznym momentem było lądowanie.
„To było zaledwie nieco ponad 6 minut, ale to jest dramatyczny moment dla lądownika. Trzeba precyzyjnie trafić pod odpowiednim kątem natarcia w atmosferę – aby udało się od niej nie odbić, a także nie spłonąć. Bardzo dużo rzeczy musi się udać bezbłędnie. Tak się stało, sonda wylądowała i pierwsze emocje opadły” – podsumował inż. Wiśniewski.
Eksperyment z udziałem polskiej technologii rozpocznie się w styczniu. Cała misja zakończy się po upływie roku marsjańskiego, czyli 2 lat ziemskich.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |