fot. Loren Cutler/unsplash

Lektury pod choinkę [PREZENTOWNIK KSIĄŻKOWY] 

Tym razem prezentujemy książki, którymi warto zainteresować się w czasie świątecznym. Nasze propozycje to interesujące lektury, które mogą być fajnym pomysłem na świąteczny prezent. Włóżcie je pod choinkę – dla innych lub dla… samych siebie. Bo przecież warto samemu sobie także czasem zrobić prezent! 

„Tym. Wolałbym być psem” Ryszard Abraham (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

To książka nie tylko dla tych, którzy zafascynowani są talentem Stanisława Tyma – choć dla nich szczególnie. Jeśli ktoś myśli, że jest to klasyczna biografia wybitnego satyryka, literata i miłośnika zwierząt – ten jest w błędzie. Owszem, to opowieść o życiu Stanisława Tyma, ale bardzo oryginalna. Autor zabiera nas w podróż (pociągiem) przez kilkanaście stacji. Każda z nich to kolejny etap życia Stanisława Tyma. Każda ze stacji pełna jest krótkich anegdot o Stanisławie Tymie. Kojarzymy go przecież z humorem i satyrą – więc opowieść o nim też wypełniona jest przede wszystkim wesołymi, lapidarnymi historyjkami z jego życia. Jest i o życiu prywatnym artysty, i o tym zawodowym. Nieraz uśmiejemy się przy tej lekturze do łez – tym bardziej, że Ryszard Abraham postanowił też humor wpleść w sposób pisania. Książka napisana jest więc bardzo specyficznym stylem, przy którym kąciki ust same zwracają się ku górze. Z tej opowieści wyłania się obraz Stanisława Tyma jako człowieka po prostu dobrego, ciepłego, życzliwego. I oczywiście – utalentowanego. Jednocześnie wyłania się z niej też obraz epoki, w której żył Tym, zwłaszcza legendarnego PRL-u. Po tej lekturze chyba łatwiej będzie nam przyjąć, że nie musimy całego życia brać na serio. Potrzebny nam jest też humor, ironia, satyra. Tym był w tym mistrzem – a krotochwile z jego życia tylko to udowadniają. Zaskoczycie się, bo wiele tu historii, o których mało się słyszało. To trochę kabaret w wersji książkowej – idealny poprawiacz humoru.  

Ludwik Lunar „Witrażysta” (Wydawnictwo Filia) 

fot. wydawnictwofilia.pl

To opowieść rozciągnięta między Wrocławiem a położonym u stóp Śnieżnika Międzygórzem. Młoda kobieta znika bez śladu. Sprawa nie wydaje się trudna, dlatego do jej rozwiązania zostaje oddelegowana aspirantka Olga Wierzbicka. Szybko jednak jej śledztwo się komplikuje – a to za sprawą komisarza Adama Reznera, który niespodziewanie pojawia się w domu zaginionej. I stwierdza, że to zaginięcie… chyba nie jest związane ze sprawą, którą sam rozwiązuje. A tropi seryjnego mordercę, umieszczającego w ciałach zamordowanych kobiet umieszcza kawałki rozbitych luster. Zbrodnie popełnia bardzo regularnie, nieuchronnie zbliża się czas kolejnego ataku. Czy uda się go powstrzymać? I jak związane jest z tym zaginięcie młodej kobiety? Wierzbicka i Rezner prowadza nierówną walkę z podstępnym wrogiem – czy uda im się w porę wpaść na właściwy trop i powstrzymać mordercę? Wielokrotnie przyjdzie im pracować razem, czasem naginając zasady. A ostateczne rozwiązanie zaskoczy wszystkich bohaterów (czytelników zapewne też) – i wpłynie na niejedno życie. To bardzo ciekawie skonstruowany kryminał – czytało mi się go trochę faktycznie jak witraż. Jakbym składał kolejne fragmenty historii z kawałków rozbitego lustra. Dopiero gdy wszystkie elementy będą na swoim miejscu – dowiemy się, o co tak naprawdę chodzi.

Jakub Rutka „Tarocista” (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

To już drugi kryminał napisany przez Jakuba Rutkę, który zadebiutował w tym roku książką „Dom zła”. Znów trafiamy dzięki niemu do Ostrołęki, gdzie swój podkast kryminalny prowadzi Jacek Gadowski. Od kilku miesięcy spotyka się z policjantką, Pauliną Matecką. Czytelnicy poprzedniej książki Rutki pamiętają, że młodzi poznali się przy okazji poprzedniego śledztwa podkastera. W Ostrołęce dochodzi do kolejnego morderstwa. Tym razem zabita zostaje młoda kobieta prowadząca biuro rachunkowe. W jej ustach zaszyta zostaje jedna z kart tarota – kapłanka. Jaki jest związek między ofiarą a kartami tarota? Tropem mordercy podąża miejscowa policja, ale też Jacek Gadowski. To podczas prowadzonej przez niego w radiu audycji jedna ze słuchaczek odkryła zwłoki – będąc akurat na antenie. Dokąd doprowadzą śledczych i Jacka tropy? Czy w morderstwo zamieszany jest wróżbita z Łomży, który był klientem ofiary? A może lokalny ostrołęcki wróżbita, robiący karierę w mediach społecznościowych? A może tarot ma być tylko przykrywką, dzięki której ukryty zostaje prawdziwy motyw zbrodni? Jeśli macie wolny wieczór – to pewnie pochłoniecie tę książkę w kilka godzin. Czyta się ją błyskawicznie. I ma się ochotę na dalsze poznawanie śledztw Jacka Gadowskiego i relacji budującej się między nim a Pauliną Matecką. I na pewno polubicie też uroczą babcię głównego bohatera! Czekam na kolejny tom! 

„Mieli nas za opętanych” Szymon Piegza (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

Nie jest to może najlżejsza lektura, ale na pewno warto zwrócić na nią uwagę. Już podtytuł – „Historie nadużyć egzorcystów” – wskazuje, że jest bardzo interesująco. Posługa egzorcystów w Kościele bywa bardzo kontrowersyjna. Wielu z nich pracuje bardzo dobrze i nie nadużywa swojej funkcji. Niestety, są też egzorcyści, którzy stosują metody, które z osób poddawanych egzorcyzmom robią ofiary samych egzorcystów. I to właśnie im głos w swojej książce oddaje Szymon Piegza, dziennikarz śledczy. Przygląda się nadużyciom różnego rodzaju, którego dopuścili się egzorcyści. Obok różnych rodzajów przemocy jest też przemoc duchowa – i to właśnie o niej opowiada ten zbiór reportaży, a w pewien sposób nawet świadectw. Bywa zresztą, że to historie też o przemocy fizycznej. „Egzorcysta może zrobić właściwie wszystko. I robi. Ze świętym przekonaniem, że walczy z szatanem, tracąc całkowicie z pola widzenia drugiego człowieka” – pisze autor we wstępie. W tej książce widzimy, co się dzieje, gdy zaczynamy gubić zdrowy rozsądek i w każdym, nawet najdrobniejszym życiowym działaniu widzimy działanie szatana. Szymon Piegza przywołuje prawdziwe, bardzo wstrząsające historie ludzi skrzywdzonych przez egzorcystów. Pokazuje, jak skomplikowane potrafią być kwestie z duchowością – źle rozumiana duchowość może być czasem zwyczajnie zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzkiego. Lektura tej książki powinna być dla nas ostrzeżeniem i wskazówką, jak zdrowo podchodzić do swojej duchowości. Nie łatwo przez nią przebrnąć, ale warto. To pozycja zdecydowanie oczyszczająca. 

„Była sobie radość” Katarzyna Michalak (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

To opowieść skrojona na czas świąteczny. Chyba można powoli nawet mówić o nowym gatunku literackim – o powieści świątecznej – Katarzyna Michalak napisała takowych już kilka. Przyznam, że spodziewałem się historii podobnej do tych, które oferują nam filmy –świąteczne komedie romantyczne. Tymczasem powieść „Była sobie radość” nie jest komedią, i nie jest romantyczna (choć jest o miłości). To opowieść o Stelli i Bastianie, kochającym się małżeństwie. Ich życie zaczyna się komplikować. Bastian odkrywa, że Stella jest ciężko chora i uratować może ją tylko kosztowna terapia w Szwajcarii. Zaczyna na nią wpłacać małżeńskie oszczędności, nie mówiąc przy tym nic Stelli. Kobieta tymczasem w tajemnicy przed mężem wydaje ich oszczędności na spłatę ogromnych długów matki Bastiana. Jej wierzyciele zagrozili bowiem, że zrobią coś synowi. Małżeństwo zaczyna się wzajemnie okłamywać. I choć robią to z miłości i troski – to zaczynają się od siebie oddalać. Na domiar złego w Wigilię znika też Bajka – ich suczka. Zaczynają się wielomiesięczne poszukiwania. Ta powieść, przypominająca nowelę „Kamizelka” Henryka Sienkiewicza, pokazuje, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla dobra drugiej, najbliższej nam osoby. Pokazuje, jak ogromną wartością jest troska o to, by tej drugiej osobie nic się nie stało, by była bezpieczna. Ale to też opowieść o tym, jak wiele dobra mogą przynieść nam zwierzęta. Bajka, podczas swojej ucieczki, odmieni bowiem życie niejednej osoby. Przypadkowe spotkanie z radosnym psiakiem będzie powodem do zmiany życia. A czy uda jej się wrócić do swoich właścicieli? I czy im, Stelli i Bastianowi, uda się odbudować bliskość, utraconą z powodu troski i miłości? To lektura idealna na grudzień. 

„Gwiazdka. Opowieść przedwigilijna” Ingvild H. Rishøi (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

Kolejna w tym zestawieniu historia bożonarodzeniowa. Bohaterką tej mikropowieści jest Ranja, kilkuletnia Norweżka. Mieszka w domu razem ze swoją starszą, nastoletnią siostrą, i z ojcem. Niestety, rodziciel nadużywa alkoholu, a rodzina zmaga się z biedą. Zbliżają się święta, ojciec znajduje kolejną pracę – tym razem przy sprzedaży choinek. Niestety, szybko ją traci. Na jego miejsce zatrudnia się starsza córka, która do pracy wkręca też Ranję. Dziewczynki próbują poradzić sobie z okrutną rzeczywistością. Zwłaszcza Ranja zderza się z prawdziwym życiem. Gdzieś w tle tej opowieści mamy „Dziewczynkę z zapałkami” Andersena – jest zresztą wprost wspomniana. Książka ta zresztą jest właściwie baśnią, może też przypowieścią. Nie jest długa, ale jest bardzo gęsta od treści. Choć czyta się ją błyskawicznie, to naprawdę szybko przyzwyczajamy się do bohaterki i zwyczajnie jej współczujemy. Bardzo chcemy, by los tej dziewczynki się odmienił. By wydarzył się cud, ten bożonarodzeniowy. Czy tak się zadzieje? Zapewne tak, bo ta książka – choć pełna bólu i smutku – ostatecznie daje nam nadzieję, staje się światłem. Tylko gdzie to światło odnajdzie Ranja? Takie powieści zapamiętuje się na długo. Może to książka dobra na prezent dla całej rodziny? By wieczorem razem usiąść i w spokoju przeczytać historię Ranji, kontemplując przy tym przepiękne ilustracje? 

„Spotkania” ks. Mariusz Rosik (Wydawnictwo eSPe) 

fot. esprit.com.pl

To propozycja czytelnicza dla miłośników Biblii i dla fanów serialu „The Chosen”, dostępnego m.in. na Netlixie. I oczywiście – dla wszystkich innych również. Wspomniany serial z sezonu na sezon cieszy się coraz większym zainteresowaniem na całym świecie – stał się swoistym fenomenem, sfinansowanym zresztą dzięki publicznej zbiórce. Książka „Spotkania” to konfrontacja „The Chosen” z tekstem Biblii, o którą pokusił się ks. Mariusz Rosik, biblista. Ekspert wybrał osiem biblijnych fragmentów i odpowiadające im odcinki serialu „The Chosen”. Sprawdza, czy i w jaki sposób serialowe sceny oddają ducha tekstu biblijnego oraz realia Bliskiego Wschodu sprzed 2000 lat. Bierze na tapet spotkania Jezusa z: Nikodemem, Samarytanką, opętanym, Jairem, Jakubem Mniejszym, z kobietą cierpiącą na upływ krwi, z tłumem ludzi. Autor przede wszystkim proponuje nam pogłębione spojrzenie na poszczególne fragmenty/sceny – sięgając też po konteksty z innych części Biblii (zwłaszcza ze Starego Testamentu). Wyjaśnia i interpretuje znaczenie poszczególnych spotkań i odnosi je do tego, jak w swoim obrazie filmowym przedstawił je Dallas Jenkins, reżyser „The Chosen”. Przygląda się serialowym rozmowom między bohaterami, szukając w nich często nieoczywistych treści. Lektura tej książki może stanowić ciekawe uzupełnienie filmowej „lektury”. Sam ks. Rosik pisze, że „w przeciwieństwie do tradycyjnych ekranizacji Ewangelii serial świetnie rekonstruuje kontekst społeczny, psychologiczny i relacyjny bohaterów, kładąc mocny akcent na zmianę życia, jakiej doświadczają kolejni bohaterowie po spotkaniu z Jezusem”. Już samo to zdanie zachęca z jednej strony do obejrzenia serialu, a z drugiej – do sięgnięcia po książkę, by lepiej rozumieć niektóre sceny.  

„Obrońca” Andrzej Maleszka (Wydawnictwo Znak) 

fot. znak.com.pl

Tym razem propozycja dla młodszych czytelników – kolejna książka w bestsellerowej serii Andrzeja Maleszki pt. „Magiczne drzewo” – to już 14 pozycja w tym cyklu. Już od kilkunastu lat wychodzą kolejne powieści przygodowo-fantastyczne osadzone w uniwersum stworzonym przez Andrzeja Maleszkę. Tym razem fragment magicznego dębu znalazł się w tajemniczym lustrze. I to na ten przedmiot natrafia Kuki – lustro zmienia go w Obrońcę, dzięki czemu udaje mu się pokonać uliczny gang. To jednak nie koniec problemów chłopca, a dopiero ich początek. Chciałby powrócić do dawnego siebie – ale magia lustra już nie działa. Odwrócenie czaru przedmiotu możliwe będzie jedynie po wykonaniu trzech specjalnych zadań. W realizacji misji Kuki może liczyć na pomoc Gabi i Tymka. Całą trójkę czekają niezwykłe przygody, których zwieńczeniem będzie walka z przywódcą gangu, który zmienił się w ogromnego potwora. Przy tej lekturze najmłodsi na pewno nie będą się nudzić – „Obrońca” Andrzeja Maleszki naszpikowany jest przygodami, akcją i humorem. A także – dobrymi wartościami – z przyjaźnią na czele. To opowieść, która młodych nie znudzi – wciągnie do reszty – a jednocześnie jest bardzo wartościowa. Dzieci przyciągnie też na pewno forma wydania tej powieści – bardzo barwna, pełna kolorowych zdjęć. To idealny prezent pod choinkę dla najmłodszych czytelników. Choć w fantastycznym świecie Andrzeja Maleszki odnajdzie się też niejeden dorosły, pozwalając sobie na chwilę powrotu do czasów minionych.  

„A na niebie blask od gwiazd” (Wydawnictwo eSPe) 

fot. boskieksiazki.pl

„Opowieści na Boże Narodzenie” – to podtytuł tego zbioru opowiadań, idealnego na czas okołoświąteczny. Dostajemy do rąk osiem różnych opowieści – napisanych przez osiem autorek. Dzieją się w różnych częściach Polski, ale spaja je jedno – „magia” Bożego Narodzenia. Choć akurat słowo magia może tu nie pasować, bo historie z tego zbioru osadzone są mocno w świecie wiary i opowiadają o tym, z czym wiąże się tajemnica Bożego Narodzenia. W pełnych ciepła i czułości opowiadaniach autorki udowadniają, że te święta to przede wszystkim narodziny Boga w nas, w naszych sercach. Pokazują, że Boże Narodzenie dotyczy każdego, a zwłaszcza tych, którzy z różnych powodów znaleźli się na marginesie życia. Bohaterowie tych historii są na różnych etapach życia, zmagają się z przeróżnymi troskami i problemami, mają swoje historie. A jednak przyjdzie im doświadczyć różnych wigilijnych cudów. Boże Narodzenie naprawdę może zmienić życie. Opowieści te przywracają wiarę w drugiego człowieka, za którym stoi przecież Bóg. Są to historie tak różnorodne, że każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Pozwalają też odkryć świąteczne nieoczywistości – bo tradycje bożonarodzeniowe nie wszędzie są takie same. Wczytajcie się w te historie z burym kotem Piernikiem i innymi, niezwykłymi bohaterami.  

„Nasza wielka świąteczna ucieczka” Małgorzata Lis (Wydawnictwo Emocje) 

fot. lubimyczytac.pl

To coś dla wielbicieli klasycznych opowieści świątecznych. Sam z wypiekami na twarzy co roku oglądam kolejne filmy świąteczne, więc z chęcią sięgnąłem też po powieść w takim klimacie. Choć – nie będzie to taka banalna i sztampowa opowieść, do których przyzwyczaili nas streamingowi giganci. W „Naszej wielkiej świątecznej ucieczce” Małgorzata Lis zabiera nas na przedświąteczną wyprawę z pięcioma przyjaciółkami. Mają dosyć bieganiny i zgiełku, które towarzyszą nam przed świętami – i stawiają w tym czasie na relaks. A że pojawiła się okazja – brat jednej z kobiet kupił właśnie chatkę w górach – to postanawiają z niej skorzystać. Wyjeżdżają, zostawiając za sobą codzienne troski i problemy. Zostawiają porządki, gotowanie, zakupy i wszelkie inne świąteczne przygotowania. Wyjazd przyniesie sporo niespodzianek i zaskoczeń – a przede wszystkim stanie się komedią omyłek. Sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót – i nie zawsze naszym bohaterkom będzie do śmiechu (choć czytelnicy będą się dobrze bawić przy tej lekturze). Będzie dużo śniegu, malowniczo położona chatka, górska okolica i brak dostępu do internetu. To ostatnie nieoczekiwanie też przysporzy bohaterkom problemów. Z czym wrócą do domów „uciekinierki”? Czy na pewno można uciec przed świętami? Ta urocza, ciepła powieść, pełna humoru, pomaga też odkryć sens Bożego Narodzenia i z większą czułością spojrzeć na swoich najbliższych. Z kubkiem kawy i piernikiem w ręku będzie smakowitą lekturą. 

„Zaleca się kolejnego kota” Shō Ishida (Wydawnictwo Marginesy) 

fot. empik.com

Już drugi raz dzięki Shō Ishidzie trafiamy do niezwykłego miejsca w Kioto – do Poradni Kokoro. Pacjenci nie wychodzą z niej z receptami na lekarstwa. Tamtejszy lekarz, pracujący wespół z dość zimną w obyciu pielęgniarką, zapisuje swoim pacjentom na receptę… koty. Zresztą, do tej poradni nie da się trafić przypadkiem – można powiedzieć, że ona sama wybiera sobie ludzi, którzy trafią do niej ze swoimi życiowymi problemami. Koty na receptę działają bardzo różnie – bo przecież ludzie mają różne problemy. Zaskakujące, jak tydzień, dwa, trzy opieki nad kotem może zmienić czyjeś życie. Czasem trzeba „wzmocnić dawkę”, dając innego kota, czasem trzeba zwrócić uwagę na jakiś konkretny aspekt opieki nad futrzakiem… W tej książce znajdziemy historie kilku różnych osób, które w jakiś sposób czują przytłoczenie – z powodu związku, pracy, jakiegoś życiowego braku. I choć w swojej konstrukcji historie te przypominają opowiadania, to jednak splatają się ze sobą i tworzą całość. A tym, co je łączy są i koty, i poradnia – a także jej pracownicy. O lekarzu i pielęgniarce dowiadujemy się zresztą z nowego tomu Shō Ishidy trochę więcej. Zaczynamy coraz bardziej rozumieć, czym jest tajemnicza poradnia i jak działa. Powieść ta wpisuje się w nurt comfort book – książek otulających nas, działających antydepresyjnie, poprawiających nastrój. Ale jest w niej też coś, co przypomina realizm magiczny, znany nam z literatury południowoamerykańskiej. To połączenie sprawia, że książkę tę czyta się bardzo szybko, a po jej lekturze ma się sporo przemyśleń. I uśmiech na twarzy. Polecam czytać z kotem przy boku. A właściwie to zalecam czytać z kotem przy boku. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze