„Mała droga” niejedno ma imię – nie tylko Teresy, ale też Cecylii
Kiedy myślimy o „małej drodze” jako rzeczywistości doświadczenia Boga i życia Ewangelią , zapewne na myśl przychodzi nam Mała Tereska. Jej pragnienie bycia przy Bogu w każdej chwili, w każdej najmniejszej i wydawało by się najmniej „ważnej” części codziennego życia, doprowadziło ją do pewnego odkrycia.
„Jezus nie czeka, bym stała się doskonała” – pomyślała. „Nie domaga się wielkich czynów, a jedynie tego, bym była Mu wierna w drobiazgach, zdawała się we wszystkim na Niego i wszystko przyjmowała z wdzięcznością. (…) Zawsze pragnęłam być świętą, ale cóż! Kiedy porównuję się ze świętymi, stwierdzam nieustannie, że między nami jest ta sama różnica, jak między niebotyczną górą a zagubionym ziarenkiem piasku, deptanym stopami przechodniów” – pisała. „Lecz zamiast zniechęcać się, mówię sobie: «Dobry Bóg nie dawałby mi pragnień nierealnych, więc pomimo że jestem tak mała, mogę dążyć do świętości. Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaka jestem, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami; chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową»” – czytamy dalej w jej zapiskach. Jej słowa stały się i ciągle są inspiracją dla wielu ludzi szukających swojej drogi do Pana Boga. Często szukamy świętości daleko i wysoko, podczas gdy ona dzieje się tuż obok nas. To doświadczenie nie tylko małej Tereski.
>>> Martina Scorsese refleksje o wierze i kinie [RECENZJA]
Co Jezus widzi we mnie?
Cecylia Eusepi urodziła się w 1910 r. w głęboko religijnej rodzinie chłopskiej. Była najmłodsza z jedenaściorga dzieci w domu, rodzice ochrzcili ją, gdy miała dziewięć dni. Kiedy dziewczynka miała dwa miesiące, zmarł jej ojciec. Po pięciu latach rodzina przeniosła się do oddalonej o ok. 50 km miejscowości – Nepi, gdzie mogła liczyć na pomoc wuja. Od najmłodszych lat Cecylia wiele się modliła i bardzo chciała wstąpić do zakonu. W wieku 7 lat, kiedy przyjęła pierwszą Komunię, miała powiedzieć Jezusowi: „Jezu, będę Twoja, zawsze Twoja. To Ci obiecuję”. Jej życie pokazuje, że obietnicy dotrzymała. Młoda dziewczyna konsekwentnie podążała za swoimi pragnieniami. W wieku 12 lat była już tercjarką, a rok później – mimo sprzeciwu rodziny – wstąpiła do habitowego zgromadzenia mantellatek, związanego z Zakonem Sług Maryi (serwitów). Rozpoczęła naukę z nadzieją, że uda jej się zostać misjonarką. Niestety, bardzo często chorowała i nie mogła zostać w zakonie, po trzech latach musiała wrócić do rodzinnego domu. Miała 16 lat, pragnienia te same, ale zdrowie coraz słabsze. Zapisała się wtedy do Akcji Katolickiej Młodzieży Żeńskiej, miała głębokie duchowe doświadczenia. Ponoć wielu kapłanów konsultowało z nią kazania, które mieli wygłosić. W tym czasie duchowy kierownik zalecił jej prowadzenie dziennika obrazującego jej życie i relację z Chrystusem. Posłusznie zabrała się do pracy. Tytuł, który nadała swojemu dziennikowi, może zastanawiać. Ponoć tłumaczyła się z niego kierownikowi: „Ojcze, wybacz mi, przepraszam za tytuł, ale nie mogłam wymyślić nic lepszego w historii mojego życia” – miała rzec z uśmiechem. W „Historii Pajaca” napisała: „Czasami, w zachwycie, zastanawiam się, co Jezus widzi we mnie, co było tak pociągające, że przyciągnęło Go do mojej nicości, co pogrążyło mnie w Jego najbardziej czułej trosce. Moja skrajna słabość – to jedyny możliwy powód ”.
>>> 12 obietnic, jakie Jezus przekazał św. Małgorzacie Alacoque
Mała droga bł. Cecylii
Cecylia Eusepi zmarła w liturgiczne wspomnienie jednej ze swoich ulubionych świętych – Małej Tereski – 1 października 1928 r., mając zaledwie 18 lat. Podobnie jak ona, zmierzała do świętości małymi krokami codziennego życia, pozwalając Bogi działać w słabości, przez wydarzenia kolejnych dni. Została beatyfikowana w 2012 r. „Porzucenie siebie – jak droga jest ta cnota! Och, gdyby tylko wszyscy to zrozumieli, świat były prawdziwą poczekalnią w drodze do raju!” – czytamy w notatkach Cecylii. „Pozwala nam spokojnie odpoczywać na kolanach Jezusa, pozwala nam spać, z głową na Jego sercu, pozwala nam żyć szczęśliwie, ponieważ oddaliśmy się największemu przyjacielowi i jesteśmy pewni naszego losu. Jak dziecko, które nocą musi przejść przez ciemny las ze swoją matką. Trzyma się jej spódnicy, przekonane, że matka zaprowadzi go do domu. Taka jest dusza, która oddaje się Jezusowi” – zapisała błogosławiona.
„Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce pała gorącą miłością. (…) Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i miejsca; słowem, miłość jest wieczna. Wtedy to w uniesieniu duszy zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość. O tak, znalazłam już swe własne miejsce w Kościele; miejsce to wyznaczyłeś mi Ty, Boże mój. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością” – napisała św. Teresa z Lisieux.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |