Maria Górczyńska: wszędzie dobrze, ale online najlepiej? Druga strona Internetu
Dla wielu z nas Internet w czasach zarazy jest prawdziwym dobrodziejstwem. Jednak rzeczywistość online może również okazać się pułapką, która niepostrzeżenie zabiera nam prawdziwe życie. Jak żyć, by nie wpaść w „sieci” wirtualnego świata?
Prawda ekranu
Wiele osób tęskni za spotkaniami na żywo w gronie znajomych. Choć już możemy się spotykać, to jednak maseczki i zachowanie odległości przypominają nam o niewidzialnym koronawirusie, a większe zgromadzenia wciąż nie są dobrym pomysłem.
W takiej sytuacji Internet wydaje się prawdziwym błogosławieństwem. Mamy Facebooka, Messengera, różnego rodzaju czaty i platformy do wirtualnych spotkań...
>>> Czy wiesz co będzie po twojej śmierci… z danymi, które zostawiłeś w Internecie?
Ale właściwie, po co spotykać się „na żywo”? Czy to nie strata czasu? Bo zazwyczaj trzeba gdzieś dojechać, przygotować się (wiele osób, zwłaszcza kobiet, długo szykuje się przed każdym wyjściem), a cenne minuty szybko uciekają. Zamiast spotkania można przecież tak dużo zrobić – dłużej popracować, posprzątać, poćwiczyć…
Czy nie można, tak jak w ostatnim czasie, załatwiać większości spraw przez Internet albo telefonicznie?
Ostatnio słyszałam o urodzinach online z grami planszowymi. Myślę, że taka impreza na czas pandemii to bardzo dobry pomysł, bo jednak pozwala na namiastkę kontaktu, podtrzymywanie relacji, ale nie zastąpi spotkania w realu, gdyż nie przebiega w realnym środowisku. Zauważam, że to w rzeczywistości tworzą się najmocniejsze relacje, które przetrwają niejedną burzę, a nawet „czasy zarazy”.
Zostań w domu z kulturą
Mimo że podczas pandemii niejedna instytucja kultury nadal pozostaje zamknięta, to powstały liczne inicjatywy online. Możemy nie tylko obejrzeć sztuki teatralne, ale również retransmisje występów muzycznych, możemy posłuchać wykładów na różne tematy i brać udział w warsztatach. Jednak to nie to samo, co na żywo. Nie mamy wtedy możliwości bezpośredniego obserwowania artystów, a serce nie bije tak mocno, jak na prawdziwym koncercie.
„Zaczytane” marzenia
Czytanie książek i oglądanie filmów rozwija, a także pozwala oderwać się od realnego życia. Do szczęścia nie potrzeba wtedy niczego więcej, no może kubka dobrej kawy czy herbaty, ale uwaga, tu jest haczyk… Bo jeśli chcemy tak spędzać całe dnie, to kiedy znajdujemy czas na realizowanie marzeń?
Może mimo wielu obejrzanych filmów i przeczytanych książek w domowym zaciszu ucieka nam jeszcze coś ważniejszego?
„A w »międzyczasie« tej godziny wymyślamy lub sami wymyślacie dla siebie przyszłość higienicznie dobrze opakowaną i bez konsekwencji, dobrze skonstruowaną i zagwarantowaną ze wszystkim »dobrze zapewnionym«. Jest to »udawanie« radości. W ten sposób was »uspokajamy« i usypiamy, byście »nie robili rabanu«, abyście nie zadawali pytań samym sobie i innym, abyście nie poddawali w wątpliwość samych siebie i innych” – mówił papież Franciszek podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie. „A w tym »międzyczasie« wasze marzenia tracą polot, zaczynają zasypiać i stawać się przyziemnymi, sennymi, miernymi fikcjami” – dodawał Ojciec Święty.
Online z Bogiem i wspólnotą
Często powtarzamy, że jak trwoga, to do Boga. W pandemii włączamy transmisję i w mgnieniu oka jesteśmy w wirtualnym Kościele. Nie musimy też tracić czasu na drogę. Uważam, że o ile dzięki mszom i nabożeństwom online możemy przetrwać trudny czas, to na dłuższą metę dużo tracimy, gdy nasza wiara i relacja z Bogiem są tylko „online”. Nie mamy też wtedy dostępu do sakramentów.
>>> Wyjdziesz na dwór? [FELIETON]
– To jest Kościół w trudnej sytuacji, którą Pan dopuszcza, ale idealny Kościół jest zawsze ze swoim ludem i z sakramentami – przypominał papież Franciszek. – Zażyłość bez wspólnoty, bez Chleba, bez Kościoła, bez ludu, bez sakramentów jest niebezpieczna. Może stać się znajomością, powiedzmy, gnostyczną, relacją tylko dla mnie, oderwaną od ludu Bożego. Zażyłość apostołów z Panem była zawsze wspólnotowa, zawsze przy stole, była znakiem wspólnoty. Zawsze była powiązana z sakramentem, z Chlebem – mówił niedawno Franciszek.
***
Wszędzie dobrze, ale online najlepiej? Tylko na pewien czas, a potem wylogujmy się do życia. Nie dajmy złapać się sieci w „sieci”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |