fot. Montclair Film/flickr/AI

Martina Scorsese refleksje o wierze i kinie [RECENZJA] 

To refleksje Martina Scorsese, wybitnego reżysera, ale i Antonio Spadaro SJ. Książka „Dialogi o wierze” to bowiem owoc rozmów, które przez kilka lat prowadzili między sobą artysta i jezuita. Książka to lapidarna, na jedno popołudnie, ale pokazująca, jak ogromne znaczenie w życiu Scorsese ma Bóg i wiara. I oczywiście kino. 

„Dialogi o wierze” ukazały się niedawno po polsku – nakładem Wydawnictwa WAM i Wydawnictwa „Więź”. Przyznam, że podchodząc do lektury, spodziewałem się, że będzie to „przyciężkawa” pozycja, taka z pogranicza filozofii i teologii. Byłem więc nastawiony dość sceptycznie. Szybko okazało się, jak bardzo się myliłem! Tytuł – „Dialogi o wierze” – oddaje wprawdzie to, o czym jest ta książka. Ale jednocześnie wprowadza też w swoisty błąd. Bo rozmowy między Scorsese a Spadaro to przede wszystkim bardzo żywe dialogi odnoszące się do konkretów, a nie do nieuchwytnych często pojęć. I czyta się je bardzo dobrze – i szybko. 

>>> Papież Franciszek spotkał się z reżyserem Martinem Scorsese

Przenikające się tematy 

Przede wszystkim te rozmowy to opowieść o Martinie Scorsese jako o człowieku dwóch rzeczywistości: wiary i kina. Oba te tematy są w tym zbiorze tak samo istotne – dlatego aż prosi się o tytuł „Dialogi o wierze i kinie”. Są to zresztą tematy, które się wzajemnie przenikają – bo w życiu amerykańskiego reżysera nie da się oddzielić wiary od kina i kina od wiary. Nie mam, niestety, pamięci do obejrzanych filmów. Wielu starszych obrazów też zwyczajnie nie widziałem, a mimo to czytanie o nich było bardzo pasjonujące. Tym bardziej więc z tej lektury usatysfakcjonowani będą wielbiciele i znawcy kina Martina Scorsese – bo wyłapią znacznie więcej „smaczków” niż ja. Reżyser odwołuje się do różnych okresów swojej twórczości, choć najczęściej jednak do „Milczenia”. W pewien sposób to ten obraz jest punktem wyjścia do kolejnych wątków i rozmów. Ciekawie czyta się o tym, z jaką świadomością Martin Scorsese umieszczał różne religijne wątki w swoich filmach. Artysta opowiada o tym, co nim kierowało, jak chciał poprowadzić pewne sceny, jak wątki z różnych filmów korespondują ze sobą. To bardzo świeże spojrzenie na kino – warto więc dać szansę tym rozmowom. Jest nawet trochę o kuchni filmowej – bo twórca zdradza, jak szeroko konsultowany był jego obraz (np. to duchowni sprawdzali, czy aktorzy prawidłowo odgrywają odprawianie mszy św.). 

Fot. EPA/VATICAN MEDIA

Żyć przyzwoicie 

Książka ta to jednak spojrzenie nie tylko na kino i na wiarę – ale i na życie Martina Scorsese. W różnych momentach pojawiają się wątki z życia reżysera, które pomagają nam zrozumieć, jak jego życie było kształtowane przez wiarę. Scorsese opowiada choćby o tym, że chciał zostać księdzem. W porę zrozumiał jednak, że powołania nie ma. Wspomniałem, że nie jest to ciężkawa pozycja filozoficzno-teologiczna. Znajdziemy w niej jednak sporo refleksji Martina nad różnymi kwestiami związanymi z wiarą. I one są bardzo ożywcze, przynajmniej dla mnie. Przemawia do mnie to, z czym zostawia nas po tej lekturze Scorsese. Mówi choćby o tym, czym dla niego jest zbawienie: „Akceptacja siebie, życie ze sobą, staranie, aby być pozytywną siłą w życiu innych ludzi. Tak chyba można by zdefiniować zbawienie. Sprowadza się to do ludzi, których kochasz: rodziny, przyjaciół, bliskich. Starasz się być dla nich tak dobry, jak tylko możesz, postępować jak najbardziej rozsądnie i ze współczuciem”. Podoba mi się, że reżyser nie buja w obłokach – ale sprowadza zbawienie do konkretu życia. Choć zaznacza też, że w tej ziemskiej części życia nigdy nie będziemy zbawienia pewni – jedyne, co możemy zrobić to „żyć najbardziej przyzwoicie, jak się da”.  

>>> „Milczenie” Martina Scorsese – opowieść o prześladowaniach chrześcijan w Japonii [WIDEO]

„… przelałem na kino” 

Amerykański reżyser z włoskimi korzeniami przypomina też czytelnikom prostą prawdę: „Jezus jest z nami zawsze”. Proste, a jakie prawdziwe! Jezusa widzi też jako centrum zmian w naszym życiu – zmian, które zawsze pochodzą od środka. Opowiada, że zmiana „będzie kierowana słowami, czynami i obecnością Jezusa”. Kontynuuje: „Dla mnie bezpośredniość Jezusa jest widoczna w naszym życiu. To ludzie wokół nas, to próby, przed którymi stajemy, to miłość, którą Jezus nam daje, abyśmy mogli przezwyciężyć siebie i stanąć naprzeciwko innych”. Widać, że w życiu Scorsese Jezus jest faktycznie bardzo ważną Osobą. „Jezus obejmuje całą ludzkość i Jezus jest rzeczywiście całą ludzkością. Pokazuje nam wszystkim drogę, sposób życia, stawiania czoła gniewowi, zemście i karze z miłością, przebaczeniem i odkupieniem, i wszystkim innym wewnątrz nas i między nami. Pokazuje nam drogę. Nie jest to łatwe, wszyscy o tym wiemy. Ale jest przykładem dla wielu, ponieważ jest wszystkimi nami”. Jezus jest przykładem – choćby dla tej prostej prawdy warto sięgnąć po tę lapidarną książkę. Przeczytamy te wywiady naprawdę z łatwością i lekkością – a jednocześnie zostawią w nas wiele refleksji i pytań. Pytań, które zadamy sami sobie i na które warto byśmy szukali odpowiedzi. Sposób wyrażenia odpowiedzi – dowolny. Dla Scorsese stało się nim kino: „Wszystko, co czułem i czego doświadczałem, wszystkie moje pytania, moje poszukiwania Jezusa, moją miłość do Kościoła, rodziny i bliskich, przelałem na kino”. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze