Ten święty namówił 5 braci, wujka, ojca i siostrę, by też wstąpili do zakonu
Nazywany jest „ostatnim z ojców Kościoła”, bo w XII wieku jeszcze raz odnowił wielką teologię. Nie znamy szczegółów jego dzieciństwa, wiemy jednak, że urodził się w 1090 r. w Fontaines we Francji, w dość zamożnej rodzinie. Mowa o świętym Bernardzie z Clairvaux, który w niezwykły sposób łączył wiele talentów. Wszystkie możemy poznać w książce „Św. Bernard z Clairvaux”, której autorem jest Pierre Aube. Polski przekład od kilku miesięcy można już znaleźć w księgarniach.
Dziś – z racji liturgicznego wspomnienia tego świętego – zaglądamy do tej książki. W wieku, w którym wielu ludzi zaczyna dopiero dorastać, on już zwrócił swoje myśli wyłącznie ku religii, Bogu i teologii. Jednocześnie miał wielki dar przekonywania innych do wstępowania do zakonu. Z rodziny udało mu się namówić do tej decyzji pięciu braci, wuja, a nawet ojca i siostrę. Gdy miał 20 lat wstąpił do Cîteaux – nowej fundacji monastycznej, może lżejszej od ówczesnych klasztorów, ale jednocześnie bardziej wymagającej, gdy chodzi o praktykowanie rad ewangelicznych. W 1115 r. św. Stefan Harding, trzeci opat Cîteaux, wysłał Bernarda do założenia klasztoru w Clairvaux. To miejsce nazywano „piękną doliną”. Nie było skażone ówczesną cywilizacją. Zakonnicy sami starali się o własny byt i oddawali się modlitwie. Bernard do tych zajęć dokładał sobie pisanie. Najbardziej znane są jego listy i kazania, największe dzieło tego świętego opata to „Kazania o Pieśni nad Pieśniami”.
Grancey, położone na drodze do Châtillon, dziesięć mil na północ od Di-jon, było wysuniętą placówką biskupów Langres, znakomicie usytuowaną u źródeł rzeki Tille, na linii działu wód płaskowyżu, bardzo blisko Księstwa Burgundii. (fragment książki)
Walczyć w imię Chrystusa
To filozof, uczony, wpływowy teolog powstałego wówczas zakonu cystersów, a także doradca książąt, biskupów i papieży. Uchodzi za inicjatora II krucjaty oraz autora reguły zakonnej templariuszy. To dzięki niemu rozwinął się kult maryjny, a zakon cystersów zyskał kilkadziesiąt nowych opactw (od Portugalii przez Francję po Węgry i Polskę). Bernard zdecydowanie podkreślał konieczność życia wstrzemięźliwego i umiarkowanego: przy stole, w stroju i w zabudowaniach klasztornych. W relacjach ze światem jego największą troską byli ubodzy. W XI w. wielu ludzi dochodziło do wniosku, że religię trzeba odnowić. W tym nurcie widzimy cystersów, czyli „odnowiony” zakon benedyktyński. Zakonnicy postanowili wrócić do ścisłej reguły Benedykta z Nursji, do modlitwy i utrzymywania się z pracy własnych rąk. Z kolei wiek XII to czas krucjat o wiarę. Krucjaty (głównie jako reakcja na agresję muzułmańską) były oczywiście połączone z kolonializmem. To właśnie za sprawą Bernarda w drugiej wyprawie krzyżowej udział wzięli królowie Anglii, Francji i Niemiec.
>>> Niemcy: w klasztorze znów zamieszkali cystersi
W tym samym czasie, w Palestynie, tworzył się zakon templariuszy. To zakon rycerski, którego głównym zadaniem była obrona pielgrzymów docierających Ziemi Świętej przed atakami muzułmanów i zwykłych bandytów. Templariusze budzili jednak opór wśród chrześcijan, dla wielu walka i życie zakonne wzajemnie się wykluczały. Św. Bernard napisał w tej sprawie poważny i długi list, bronił w nim idei obrony grobu Chrystusa i walki z niewiernymi. Dzięki swym zdolnościom oratorskim i retorycznym jego argumenty znalazły u wielu zrozumienie, a sam tekst stał się znany na całą Europę. Templariusze odwdzięczyli się mu, przyjmując w swoim zakonie cysterską regułę i pomagając krzyżowcom w ich drugiej wyprawie.
W tamtym czasie niepoprawny Bernard rozszerzył swoją działalność na dalszy krąg osób: młodych mężczyzn ze sprzymierzonych rodów, znajomych i kolegów ze szkoły. Używał klasycznych, ale wymownych argumentów. Mówił „o nędznych radościach tego świata, życiowych troskach i szybkim zgonie”. Cel uświęcał środki. Lęk przemawiał do wyobraźni i pobudzał falę zbiorowych powołań u tych rekrutów z wyboru. (fragment książki)
Niełatwy charakter
W książce poznamy też historię sporu Bernarda z Abelardem i Sugerem. Z tym pierwszym (którego zresztą klasztor był usytuowany bardzo blisko Clairvaux) spierał się o sposób uprawiania teologii. Abelard zapoczątkował dialektyczno-filozoficzną metodę konstruowania myśli teologicznej. W Abelardzie denerwowała go jego inteligencja, humor, dystans, poczucie wyższości nad nim, ale też pewna forma lekkości bytu. Bernard był zasadniczy w sprawach wiary, ale jednocześnie surowy w codziennym życiu. Jego charakter też nie był łatwy. Wielu zrażał swoim charakterem. Był pobożny i żarliwy, ale jednocześnie bywał arogancki i surowy. Jednych pociągał, drugich zrażał do siebie. Bywał bezkompromisowy. Bardzo silnie występował w obronie Żydów, potępiając coraz bardziej szerzące się nawroty antysemityzmu. Ze względu na ten ostatni aspekt jego działalności apostolskiej, kilkadziesiąt lat później Efraim, rabin Bonn, oddał Bernardowi przejmujący hołd. Święty Opat zastopował akcję w Nadrenii, którą cystersi prowadzili przeciwko gminom żydowskim. Przez żydów był więc postrzegany jako „światły mąż”, który mówił: „Nie wolno zabijać, dajcie Kościołowi szansę ich nawrócić”. Występował też przeciwko turniejom rycerskim – śmierć nie miała być na darmo, dla turnieju, dla „sportu”. Jeśli już, to w walce z agresywnymi innowiercami (stąd wyprawy krzyżowe). Pamiętajmy – to średniowiecze. Nasze współczesne nieprzyzwalanie na przemoc w tamtych czasach było inaczej postrzegane i realizowane. Także w Kościele.
>>> Święta Brygida – patronka Europy. „Dopóki człowiek żyje, bramy nieba stoją dla niego otworem”
Kościół ubogi
Bernard walczył o ubóstwo Kościoła. To tu toczył spór z Sugerem, który dla chwały Bożej i dla wskazania ludziom świętości, jaką jest Bóg, chciał świątyń dużych i okazałych. Z kolei Bernard chciał kościołów surowych, w których nawet rzeźby świętych nie odwracają uwagi wiernych. Trzeba jednak przyznać, że Bernard mówił w tym przypadku przede wszystkim o świątyniach cysterskich, które przez większość dni w roku otwarte były tylko dla zakonników. W Polsce ten typ budownictwa zobaczymy w Wąchocku i Jędrzejowie. Książka „Św. Bernard z Clairvaux” autorstwa Pierre Aube (w przekładzie Łukasza Maślanki) to portret świętego na tle tamtej epoki. To czasy tak dawne, że trudno mieć pewność, co do przekazów źródłowych na jego temat. Warto więc, czytając jego biografię, mieć z tyłu głowy tryb przypuszczający („być może był”, „możemy przypuszczać, że…”), co oczywiście nie ujmuje wartości merytorycznej tej publikacji.
Nie wdamy się tutaj w ocenę metod użytych przez Bernarda, gdyż wykracza to poza zadania historyka. Można za to podkreślić niezwykłe tempo tego werbunku – trwał krócej niż sześć miesięcy, od jesieni 1112 do wiosny 1113 roku – a także jego bezceremonialność. z gwałtownością typową dla osób nieśmiałych Bernard zastawił sidła na swoich czterech dorosłych braci, by poszli w jego ślady. Bez nadmiernych skrupułów usunął wszystkie przeszkody, w tym tak potężne i dotyczące spraw równie intymnych jak więzi małżeńskie i ojcowskie czy kwestia przedłużenia rodu. (fragment książki)
Kontemplować Jezusa
Dla zakonnika prawdziwe poznanie Boga polegało na osobistym, głębokim doświadczeniu Jezusa Chrystusa i Jego miłości. Św. Bernard, mocno opierając się na Biblii i na ojcach Kościoła, przypomina nam, że bez głębokiej wiary w Boga, podsycanej modlitwą i kontemplacją, intymną relacją z Panem, naszym refleksjom na temat wiary grozi, że staną się czczym ćwiczeniem intelektualnym i stracą swą wiarygodność. Opat z Clairvaux przez całe swoje życie zachęcał do kontemplacji i mistycyzmu. Tylko Jezus – podkreśla Bernard w obliczu złożonego dialektycznego rozumowania swoich czasów – tylko Jezus jest „miodem w ustach, kantykiem w uchu, radością w sercu (mel in ore, in aure melos, in corde iubilum)”. W 1145 r. jeden z jego uczniów, Bernardo Pignatelli, został papieżem (Eugeniusz III).
Z tej okazji Bernard, jako ojciec duchowy, skierował do tego swego syna duchowego tekst zatytułowany „De Consideratione”, zawierający wskazania, jak być dobrym papieżem. W księdze tej, Bernard nie mówi jedynie, jak być dobrym papieżem, ale ukazuje też głęboką wizję tajemnicy Kościoła i tajemnicy Chrystusa, która prowadzi ostatecznie do rozważania tajemnicy Boga Trójjedynego. „Należałoby nadal szukać tego Boga, którego jeszcze nie dość szukany” – pisze święty opat. I dodaje: „Być może jednak uda się szukać lepiej i łatwiej w modlitwie niż w dyskusji. Zakończmy więc na tym księgę, ale nie poszukiwania”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |