TOPR

fot. PAP/Grzegorz Momot

To oni pomagają w najbardziej ekstremalnych warunkach, czyli krótka historia o TOPR

Ratują, gdy zejdzie lawina. Pomagają, kiedy ktoś spadnie z górskiej ściany, a nawet gdy skręci kostkę. A czy wiesz, jak wygląda funkcjonowanie TOPR-u od podszewki? 

Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony () w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy”. To fragment przysięgi ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Dlaczego zostaje się ratownikiem?

W książce Beaty Sabały-Zielińskiej pt. „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć” możemy znaleźć kilka odpowiedzi na to pytanie. Najczęściej ratownikami zostają ci, których członkowie rodziny również należą do TOPR-u. Dla innych jest to realizacja młodzieńczych marzeń. Ale są też tacy, którzy mają nadzieję na wielką przygodę i chcą się przypodobać dziewczynom. Tym, co łączy ich wszystkich, jest miłość do gór.  

– Jeżeli motywacją jest karmienie własnego ego, wyjdzie z tego totalna katastrofa. Ale jeśli człowiek zrozumie, że chodzi o drugiego człowieka, to dotknie istoty sprawy – opowiada we wspomnianej książce Monika Rogozińska, była ratowniczka TOPR-u.

Jak zostać ratownikiem?

Ratownikiem może być osoba, która: 

  • jest pełnoletnia 
  • ma pełną zdolność do czynności prawnych 
  • nie jest pozbawiona praw publicznych 
  • jest aktywna górsko  
  • znajdzie dwóch członków TOPR, którzy będą członkami wprowadzającymi, wesprą ją w dążeniu do celu i poręczą za nią przed kolegami.  

Fot. PAP/Grzegorz Momot

Kandydat na ratownika podczas egzaminu wstępnego musi zaliczyć test sprawnościowo-kondycyjny, czyli pokonać trasę z Kuźnic, przez Myślenickie Turnie na wierzchołek Kasprowego Wierchu w czasie krótszym niż 1 godzina + wiek kandydata. Ważna jest też znajomość topografii Tatr Polskich i terenów przygranicznych. Trzeba umieć jeździć na nartach w każdych warunkach terenowych, a także posiadać umiejętność asekuracji, autoratownictwa oraz wiedzę na temat historii i statutu TOPR.  Warto podkreślić, że nie ma żadnych szkół dla przyszłych ratowników górskich. Jedynymi szkolącymi takie osoby są TOPR i GOPR. Trzeba pamiętać, że są to dwie odrębne organizacje i jedna nie może szkolić dla drugiej. 

Obecnie członkami TOPR-u są wyłącznie ratownicy czynnie działający oraz ci, którzy będąc wcześniej ratownikami, ze względu na stan zdrowia czy wiek nie mogą już aktywnie działać. Instytucja ta zrzesza dziś 270 członków, z czego 140 stanowi trzon straży ratunkowej – ta grupa posiada aktualne uprawnienia ratownika górskiego.

Podczas dyżuru

Jeden z ratowników pełni zawsze funkcję tzw. „telefonisty”. Jego zadaniem – bardzo ważnym – jest  odbieranie telefonów. To on ocenia sytuację i decyduje, czy rozpocząć akcję ratowniczą oraz czy powiadomić o zgłoszeniu kierownika. Organizuje również wyprawę, zbiera do niej ratowników i decyduje, jak ma wyglądać akcja. Pracuje w specjalnej dyżurce. Często bywa tak, że jednocześnie pojawia się kilka zgłoszeń lub że jedno zdarzenie zgłaszane jest wiele razy.

Sprzęt

Ratownicy TOPR należą do najlepiej wyposażonych organizacji tego typu na świecie. Sprzęt w ratownictwie górskim ma bardzo duże znaczenie. To m. in.: 

  • radiotelefony Klimki – pozwalają one na stały kontakt podczas akcji 
  • dyneema – syntetyczna, lekka lina, której wytrzymałość wynosi sześć ton 
  • sonda lawinowa – długi, składany drut pozwalający nakłuwać śnieg 
  • detektor lawinowy – umożliwia pracę w trybie nadawania oraz odbioru sygnału w celu lokalizacji zakopanego 
  • nosze Kong – służące do transportu poszkodowanych 
  • urządzenie Schiller Touch 7 – manualny defibrylator wykonujący zaawansowane procedury medyczne 
  • przenośny podgrzewacz płynów – niezwykle przydatny w przypadkach hipotermii, kiedy poszkodowanemu trzeba natychmiast podać płyny. 

Pies ratownik 

Nie wszyscy to wiedzą, jednak członkami TOPR-u są także… psy! Zostały one specjalne przeszkolone do tego, by szukać wyłącznie żywych ludzi, nauczone są ignorowania martwych osób. Jak pisze Beata Sabała-Zielińska – nie interesuje ich również szukanie plecaków, butów, czapek czy rękawiczek.  

Autorka książki o TOPR-ze przyznaje, że szkolenie takiego psa to żmudna praca. Trzeba go nauczyć wielu ważnych i niestandardowych zachowań, takich jak wsiadanie do śmigłowca czy też desant z maszyny. Co ciekawe, zwierzęta te są tak inteligentne, że gdy bawią się i założy im się nagle kamizelkę ratunkową, to one natychmiast się uspokajają i są świadome tego, że zaraz zacznie się praca. 

Poniżej można zobaczyć filmik pokazujący, jak wygląda szkolenie takich psów.

Helikopter 

Śmigłowiec dyżuruje pod Tatrami od 1975 roku. To dzięki niemu możliwe jest szybkie dotarcie do ofiary wypadku. Poszkodowany może błyskawicznie otrzymać pomoc i zostać przetransportowany do szpitala. 

Sokół, bo tak nazywa się śmigłowiec TOPR-u, podrywa się z zakopiańskiego lądowiska najpóźniej sześć minut po przyjęciu zgłoszenia. W czasie akcji ratunkowej wraca do Zakopanego lub przyziemia w pobliskiej dolinie i tam czeka na ponowne wezwanie. 

W helikopterze szefem jest zawsze pilot, zaraz po nim w hierarchii ważności znajduje się ratownik pokładowy. To on naprowadza pilota, sprawdza ustawienia maszyny, opuszcza i wciąga na pokład ratowników z ofiarami wypadków.

Ratownictwo. Ale jakie?

Ścianowe, lawinowe, jaskiniowe, nurkowe, medyczne. Każdym z tych rodzajów ratownictwa zajmuje się TOPR.  

W ratownictwie ścianowym największe znaczenie ma sprzęt. To w nim najbardziej przydaje się wspomniany radiotelefon oraz dyneema. To właśnie działanie ścianowe jest najprostsze. Jeśli ratownicy dostaną się na miejsce, zlokalizują wypadek oraz założą stanowiska i liny, to, jak przyznaje Grzegorz Bargiel w książce „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć”, „opuszczenie ratownika i wciągnięcie rannego przy naszych umiejętnościach technicznych jest wisienką na torcie”. 

Z kolei ratownictwo lawinowe jest jednym z najtrudniejszych. To właśnie lawina była przyczyną największej tragedii w polskich Tatrach, w której życie straciło 8 młodych licealistów ze Śląska (lawina zeszła 28 stycznia 2003r.). 

Ratownicy TOPR mają kilkaset wezwań rocznie. Można powiedzieć, że za każdym razem, podobnie jak w tytule jednej z książek, starają się zdążyć przed Panem Bogiem. Ratują ludzi w tych najtrudniejszych sytuacjach i niejednokrotnie powtarzają, że Bóg nad nimi czuwa. I mają rację.

***

Źródło: „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć” 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze