Wrogiem ducha jest lenistwo. To fizyczne i to duchowe [ROZMOWA]
Pasja daje odskocznię od codzienności. To jest potrzebne każdemu, także księdzu, by mieć taką życiową przestrzeń, w której będzie mógł odetchnąć, odświeżyć głowę czy nabrać dystansu. Dlatego dziękuję Panu Bogu, że dał mi rower – z ks. Pawłem Michalewskim, autorem bloga „Ksiądz na rowerze”, rozmawia Michał Jóźwiak.
Na większości zdjęć ma Ksiądz podczas jazdy typowo sportowy strój. A czy zdarza się Księdzu jeździć na rowerze w sutannie? To chyba byłoby niewygodne?
W sutannie nigdy jeszcze nie jeździłem. Uważam, że jest to zbyt niebezpieczne. Rowery, na których jeżdżę, są typowo sportowe, bez zbędnych osłon, błotników itp., więc sutanna od razu wkręciła by się w łańcuch. I to dopiero byłby widok – ksiądz na rowerze, który wywinął orła. Na dodatek w sutannie (śmiech).
Skąd to zamiłowanie do roweru?
Trochę przez przypadek, ale z racji tego, że przypadek to Boża logika, więc tak po prostu musiało być. Po kontuzji kolana fizjoterapeuta nakazał mi wzmocnić mięśnie w nodze. Dał do wyboru albo pływanie, albo rower. Wybrałem rower. I tak powoli rehabilitacja zamieniała się w przyjemne przejażdżki, które z kolei przerodziły się w pasję. Rower pozwolił mi ułożyć wiele spraw w życiu. A pasja daje odskocznię od codzienności. To jest potrzebne każdemu, także księdzu, by mieć taką życiową przestrzeń, gdzie będzie mógł odetchnąć, odświeżyć głowę, czy nabrać dystansu. Dlatego dziękuję Panu Bogu, że dał mi rower.
Są jakieś wyprawy rowerowe, które Ksiądz szczególnie zapamiętał?
Oj wiele tego było. Ja bardzo lubię jeździć po górach. Nie robię tego jakoś super dobrze, bo jestem zbyt ciężki, ale bardzo to lubię. W górach na rowerze jest niesamowicie. I jeśli miałbym wspomnieć jedną wyprawę, to byłaby ta sprzed dwóch lat, kiedy to z kolegą w czasie ferii zimowych wybraliśmy się na rowery do Chorwacji. I tam jednego dnia wjechaliśmy na szczyt Vojak. Był to mój najdłuższy podjazd w życiu. Ponad 20 km ciągle pod górkę i 1400 m przewyższenia. A na szczycie widok z jednej strony na Morze Śródziemne, a z drugiej na górskie, ośnieżone szczyty Dolomitów. Każdemu polecam jazdę po górach. Jest to ciężkie, ale daje naprawdę wiele satysfakcji jak się uda. A przy okazji jest to zawsze najlepszy trening.
W mediach społecznościowych chętnie dzieli się Ksiądz wrażeniami z treningów i wypraw. Jak ludzie na to reagują? Nie dziwią się, że ma Ksiądz taką pasję?
Przeważnie pozytywnie, choć czasami znajdzie się trochę hejtu… Jednak zdecydowanie więcej jest pozytywnych reakcji. Na początku dla ludzi czasami to szok, że ksiądz może jeździć na rowerze czy uprawiać triathlon. Czasami dopytują, czy wolno takie rzeczy robić. Już trochę w tych mediach siedzę i mam takie doświadczenie, że ludzie potrzebują od strony księdza takiej normalności. Oczywiście wiedzą, jaką ksiądz pełni posługę i misję, ale równocześnie chcą w nim widzieć normalnego człowieka, takiego, jakim sami są. I to spotkanie w sieci często powoduje, że ludzie zadają pytania odnośnie wiary, proszą o modlitwę. Dzisiaj chyba potrzeba takiej właśnie ewangelizacji. Być obecnym w takich przestrzeniach jak np. sport, nie narzucać się, po prostu być. I właśnie ta sama obecność powoduje, że ludzie zaczynają pytać, rozmawiać. Tak się nawiązuje relację, która może kogoś do Boga przyprowadzić.
Jest Ksiądz też kapelanem harcerzy. Zamiłowanie do aktywności fizycznej pomaga w kontakcie z młodzieżą?
Młodzi lubią ludzi z pasją. Ich to pociąga. Moja sportowa pasja sprzyja wielu rozmowom. Na początku czysto sportowym, które często przeradzają się w bardzo głębokie dyskusje. Dlatego te moje sportowe opowieści na pewno sprzyjają kontaktom z młodzieżą.
Długie wyprawy i częste treningi wymagają dobrej kondycji i wielu przygotowań. Sport rzeczywiście kształtuje charakter i pozytywnie wpływa też na ducha?
Sport uczy pracy nad sobą. To przede wszystkim. Uczy także właściwego ustawiania priorytetów i wykorzystywania czasu. Treningi sportowe kształtują charakter. I to wszystko wpływa na człowieka, całego człowieka, również na jego sferę duchową. Wrogiem dla ducha jest lenistwo. To fizyczne i to duchowe. Dlatego ciągle trzeba stawiać sobie cele, wymagać od siebie. I to w każdej sferze życia. Na pewno aktywność fizyczna w tym pomaga, bo uczy człowieka wielkiej pokory i systematyczności. Dlatego z serca zachęcam, aby wstać z kanapy i ruszyć się. Życie mamy tylko jedno i warto je pięknie przeżyć!
Rozmawiał Michał Jóźwiak
Galeria (5 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |