Karol Bołoz Antoniewicz – portret. fot. Antoine Maurin – Polona.pl, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=81300516

Zachęcał łąki do chwalenia Maryi 

Jego miejsce wiecznego spoczynku znajduje się w podziemiach pocysterskiego, przyklasztornego kościoła misjonarzy oblatów w Obrze pod Wolsztynem. Dziewiętnastowieczną obecność w obrzańskim klasztorze jezuity Karola Bołoza Antoniewicza upamiętnia rzucająca się w oczy znajdująca się w nawie tablica z wyrzeźbionym obliczem niestrudzonego kapłana, który zasłynął jako nietuzinkowa postać.

Karol Bołoz Antoniewicz miał korzenie ormiańskie. Urodził się 6 listopada 1807 r. w Skwarzawie niedaleko Lwowa (dawny powiat żółkiewski). Jego rodzicami byli Józef, znany i ceniony lwowski adwokat, i Józefina z Nikorowiczów. Miał dwie siostry: Albinę i Katarzynę. Pochodzący z zamożnej, szlacheckiej rodziny, z pietyzmem pielęgnującej tradycje ormiańskie i polskie, ochrzczony został po trzech dniach od przyjścia na świat w lwowskiej katedrze ormiańskiej przez księdza Samuela Cyryla Stefanowicza, późniejszego arcybiskupa lwowskiego obrządku ormiańskiego.  

 >>> Maj – miesiąc poświęcony czci Matki Bożej

Gromy nieszczęść 

Naukę na poziomie podstawowym i średnim pobierał prywatnie w domu. Potem studiował prawo na Uniwersytecie Lwowskim, idąc w ślady zmarłego, gdy miał szesnaście lat, ojca. W międzyczasie uczęszczał również na wykłady z zakresu literatury i na zajęcia z muzykiKontynuował naukę języków obcych, już wtenczas biegle władając niemieckim, angielskim, francuskim, włoskim i łacińskimPo ukończeniu w 1827 r. studiów podróżował po Europie, odwiedzając między innymi Wiedeń (gdzie poznał powieściopisarkę Karolinę Pischner i dedykował jej cykl napisanych przez siebie po polsku sonetów), Kraków, Karpaty i Mołdawię. Wziął także czynny udział w powstaniu listopadowym, dołączywszy do obozu generała Józefa Dwernickiego. Po rozbrojeniu w Chlebanówce przez Austriaków udał się do Skwarzawy, ale potem, obawiając się popowstańczych represji, wyruszył na kilka miesięcy do Wiednia i WenecjiPowróciwszy do Lwowa, w 1833 r. ożenił się z kuzynką Zofią Nikorowiczównąktóra poznał w domu swojej ciotki. Wkrótce miał jednak doświadczyć smaku goryczy i samotności. Jego pięcioro dzieci zmarło bowiem w wieku niemowlęcym. Po ich śmierci wspólnie z żoną zorganizował w dworze w Skwarzawie szkołę i szpitalik. Opiekował się chorymi i opuszczonymi, wraz z żoną uczył w owej szkole pisania, czytania, arytmetyki, katechizmu, gotowania i szycia. Po przeprowadzce w 1838 r. do Lwowa nadal oboje prowadzili działalność charytatywną i opiekuńczą, tym razem nad chorymi w szpitalu sióstr miłosierdzia. To właśnie we Lwowie poznał Karol Bołoz Antoniewicz jezuitę, ojca Fryderyka Rinna, niemieckiego kaznodzieję, prefekta w konwikcie szlacheckim, późniejszego autora książek rekolekcyjnych i malarza portrecistę. Po śmierci żony, zmarłej na gruźlicę w lipcu 1839 r.postanowił zostać jezuitą 

wnętrze kościoła przyklasztornego w Obrze, w którego krypcie pochowany jest ks. Karol Antoniewicz. fot. Fot. Paweł Gomulak OMI/oblaci.pl

>>> „Majowe” w komunistycznym Wietnamie

Na Bożą chwałę 

Po upływie kilku tygodni od pogrzebżony udał się do Starej Wsi pod Brzozowem (Podkarpacie), by wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Na furcie powitał go sterany życiem i wiekiem brat Ludwik Krasowski, wcześniej wachmistrz kościuszkowski, a do zakonu przyjął ojciec Józef Morelowski, przełożony starowiejskiego kolegium, poeta, dramaturg, dawny profesor języka rosyjskiego w Petersburgu i autor między innymi Trenów na rozbiór Polski, wydanych w 1854 rDo Starej Wsi zabrał Karol Bołoz Antoniewicz ze sobą jedynie własną bibliotekę, resztę majątku rozdawszy rodzinie, ubogim i na tak zwane dzieła pobożne. Jezuicki nowicjat rozpoczął we wrześniu 1839 r., a „nowicjackie” przeżycia, uczucia, myśli i klimat starowiejskiego kolegium przybliżył w swoich Wspomnieniach z życia zakonnego. Również w Starej Wsi pisał wiersze religijne, okolicznościowe i kolędy. Kolęda Do Betlejemu pełni radości stała się wkrótce popularna w całej Polsce. Niedługo po wstąpieniu do zakonu sprowadził do klasztoru fortepian, by przy jego akompaniamencie komponować melodie swych pieśni. Pisał je, podobnie jak wiersze, ku czci Maryi, zebrawszy w wydanym dopiero w 1850 r. tomiku Wianeczek majowy. Co więcej, w nowicjacie uczył współbraci języka francuskiego i przekładał na język polski Historię wygnania Towarzystwa Jezusowego z Portugalii.  

>>> Majowe nabożeństwa: lekka forma pięknej modlitwy

Trzeźwość i Maryja

Zakończywszy we wrześniu 1841 r. nowicjat (śluby wieczyste złożył 12 września), udał się do Tarnopola, gdzie podjął studia filozoficzne i zetknął się z ojcem Józefem Franzelinem, jezuitą wykładającym gramatykę w tarnopolskim kolegium, potem wybitnym teologiem i kardynałem. Studiował również teologię w Nowym Sączu. Po przyjęciu w 1844 r. święceń kapłańskich z rąk biskupa Marcelego Gutkowskiego zaczął być znany jako kaznodzieja. Pierwsze kazanie wygłosił w Nowym Sączu z okazji założenia Bractwa Wstrzemięźliwości. Zresztą do końca swego życia propagował, i to radykalnie, trzeźwość. Przy nowosądeckim sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia napisał wykonywane i dzisiaj pieśni maryjne, takie jak chociażby: Chwalcie łąki umajone i Nie opuszczaj nas. Inicjował akcje charytatywne. Głosił też egzorty dla uczniów sądeckiego gimnazjum oraz katechizow dzieci i miejscowy lud. W 1846 r. przeprowadził w Galicji około 15 misji, wygłaszając ponad 200 kazań. Po roku odbył trzecią probację w Tarnopolu, następnie zamieszkał w klasztorze przy kościele pod wezwaniem świętego Mikołaja we Lwowie, posługując jako kaznodziejaKiedy jezuicką działalność przerwało w 1848 r. zamknięcie w Galicji domów Towarzystwa Jezusowego w następstwie decyzji rządu austriackiegowraz z początkiem lipca Karol Bołoz Antoniewicz opuścił Lwów. Od 1850 r. przebywał w Krakowiegłosząc kazania i organizując nabożeństwagdzie przyczynił się również nie tylko do umocnienia mieszkańców miasta, ale i do odbudowania zniszczonych pożarem domów i kościołów. W 1851 r. znalazł się na Śląsku, a w 1852 r. na ziemiach poznańskich.  

fot. cathopic

>>> Kibeho – afrykańskie Lourdes

Na wielkopolskiej ziemi 

Do Wielkopolski, a konkretnie do Obry, przybył wraz z grupą jezuitów na zaproszenie arcybiskupa gnieźnieńsko-poznańskiego Leona Przyłuskiego. W Wielkopolsce śpieszył z duchową i materialną pomocą do miejscowej ludności chorującej na cholerę. Niestety, zaraził się tą chorobą i zmarł w wieku zaledwie 45 lat w klasztorze w Obrze 14 listopada 1852 r. Krótko  przed swoją śmiercią zdołał zorganizować w Obrze jezuicką placówkę, której był pierwszym przełożonym. Wdzięczni Wielkopolanie wystawili temu jezuicie, wielkiemu kaznodziei i patriocie, pomnik w Obrze, a jego rodacy pamiątkową kaplicę w Skwarzewie. Na wspomnianym pomniku widnieją pod łacińskojęzyczną inskrypcją ułożoną przez jezuickich współbraci następujące, polskie słowa autorstwa generała Franciszka Morawskiego: „Z krzyżem w ręku, nad polskim górujący ludem, starłeś go i podniosłeś słowa Twego cudem, krzepiłeś go w niewoli nadzieją i wiarą, dla niegoś żył jedynie i dlań padł ofiarą. Dziś cię szuka w twym grobie, przez łzy widzi w niebie i modląc się za Tobą, modli się i przez Ciebie!”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze