Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Przyjmować drugiego człowieka tak jak przyjmuje sam Bóg [REPORTAŻ]

Różowe siostry – taka była moja pierwsza myśl. A druga – muszę tam pojechać i dopytać o to, skąd ten kolor. Może te pierwsze myśli nie były głębokie, ani specjalnie uduchowione, co nie przeszkodziło mi jednak w tym, by w rozmowie z siostrą Marią Esterą dotknąć właśnie tego, co najważniejsze w relacji z Bogiem, z drugim człowiekiem i ze wspólnotą.

Nysa to całkiem przyjemne miasteczko. Mijam dom zakonny księży werbistów, później sióstr misjonarek i tuż obok rzucają mi się w oczy szerokie schody. Jak się później okaże – do kaplicy wieczystej adoracji. Tymczasem idę na furtę, gdzie jestem umówiona na spotkanie z siostrą Marią Esterą.

Klauzurowe misjonarki

Służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji to zgromadzenie kontemplacyjno – misyjne. Jego charyzmatem jest uwielbianie Boga. I właśnie przez uwielbianie Trójcy Świętej, Ducha Świętego i Eucharystii siostry współpracują z dziełem misyjnym Kościoła. Ponieważ w sposób szczególny modlą się za misjonarzy i pracę, którą wykonują na misjach. Siostry nieustannie proszą Ducha Świętego, by otwierał serca ludzi na Ewangelię, która jest głoszona przez misjonarki i misjonarzy. A zatem siostry są klauzurowymi misjonarkami. Chociaż ukryte, to otwarte na cały świat.

Co ciekawe, św. Arnold Janssen, który założył także Zgromadzenie Słowa Bożego, czyli werbistów, zakładając Zgromadzenie Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji chciał oddać w ten sposób cześć Duchowi Świętemu. – Można więc ku czci Ducha Świętego zaśpiewać pieśń, odmówić modlitwę, napisać książkę, ale można też, jak widać, założyć zgromadzenie – mówi siostra Maria Estera.

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Paradoks: w zgromadzeniu jeszcze przed wstąpieniem

Siostra wita mnie bardzo życzliwie. Obok kraty stają nasze szklanki z wodą i zaczynamy rozmawiać. Na początek pytam o rozszyfrowanie nazwy zgromadzenia – Służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji.

– W nazwie zgromadzenia zawiera się skrótowe ujęcie tego, co właściwie robimy: trwając przed Najświętszym Sakramentem, na modlitwie we wspólnocie, zapraszamy Ducha Świętego do serc ludzi żyjących na całym świecie.

– Jako młoda dziewczyna byłam we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętymi. Przez dłuższy czas odczuwałam wiele wewnętrznych impulsów zapraszających mnie do podjęcia życia konsekrowanego. Przeglądałam więc z zainteresowaniem różne informacje o zakonach w Polsce. Szukałam takiego zgromadzenia, które w sposób szczególny oddaje cześć Duchowi Świętemu. Innymi słowy, szukałam osób, które przyjaźnią się z Duchem Świętym. Dużo czasu spędzałam też na adoracji Najświętszego Sakramentu. Więc można powiedzieć, że tutaj znalazłam najlepszą wspólnotę. Nie musiałam zmieniać stylu mojego życia duchowego, w jakiś sposób dostosowywać się do czegoś nowego. W gruncie rzeczy, żyłam tym charyzmatem, nie będąc jeszcze we wspólnocie – mówi bardzo osobiście siostra Maria Estera. W zgromadzeniu jest od 25 lat. Jest przekonana, że Bóg cieszy się z tego, że jest w klasztorze, do którego sam ją zaprosił. Tak jak wszystkie inne siostry, które tam są.

Na stronie zgromadzenia można przeczytać: „Zgromadzenie jest poświęcone Duchowi Świętemu i Trzecia Osoba Trójcy Świętej zajmuje specjalne miejsce w życiu i posługiwaniu każdej siostry”. A także: „Przez adorację i oddawanie Bogu Ojcu chwały, w mocy Ducha Świętego i przez Syna, pragniemy wyrażać zasadniczą postawę chrześcijańskiego życia. Przede wszystkim chcemy przyczyniać się do tego, aby imię Boże było chwalone i uwielbiane od wschodu aż do zachodu słońca (zob. Ml 1,11). Całe nasze życie, przynaglone miłością Ducha Świętego, staje się nieustającą adoracją niepojętej miłości Chrystusa, w pamiątce Jego dzieł, które ustanowił w noc przed swoją śmiercią”. I te słowa w zasadzie przenikają całą naszą rozmowę. Opowieść o życiu sióstr staje się właściwie opowieścią o Duchu Świętym i adoracji Boga.

>>> Karmel Ducha Świętego. Miejsce, w którym każdy będzie wysłuchany [REPORTAŻ] 

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

W sercu Trójcy i sercu Kościoła

Odmawiają cały brewiarz, czyli siedem godzin kanonicznych, mają codziennie mszę świętą i adorują Najświętszy Sakrament przez całą dobę. To można powiedzieć „oczywiste” miejsca obecności Trzeciej Osoby Trójcy Świętej. – Mamy także życie wspólnotowe, w którym doświadczamy działania Ducha Świętego. Oczywiście On przychodzi także do pojedynczych osób i działa przez nie, ale trzeba podkreślić, że w sposób szczególny działa przez relacje we wspólnocie. Dzieje się to przez wzajemne inspirowanie siebie do uwielbiania Boga, do czytania Ewangelii i życia nią. Zresztą niemożliwe jest, by wieczysta adoracja była prowadzona przez jedną osobę. Do tego zadania potrzebna jest wspólnota ludzi, którzy rozumieją tę ideę i mają podobne pragnienie, aby w ten sposób włączać się w dzieło nieustannej ewangelizacji świata – opowiada siostra Maria Estera.

Chociaż w nazwie mają Ducha Świętego, to, jak podkreśla siostra Maria Estera, świętem tytularnym jest zesłanie Ducha Świętego, ale głównym świętem patronalnym jest uroczystość Trójcy Świętej. Ponieważ w charyzmacie zgromadzenia, w gruncie rzeczy chodzi o adorowanie i uwielbienie całej Trójcy Świętej: Dziękujemy Ojcu, Początkowi wszelkiego życia, za to, że w swojej przeogromnej miłości zesłał nam swego Syna oraz że przez udzielenie nam swego Ducha uczynił nas w Chrystusie swoimi dziećmi i dziedzicami swej chwały. Tak uczestniczymy w życiu i miłości Trójcy Świętej. W ten sposób zgromadzenie wpisuje się w centrum duchowości Kościoła katolickiego, który żyje życiem Trójcy.

– Nasza współzałożyciela, matka Maria Michaele, mówiła nam, że dla służebnicy Ducha Świętego każdy dzień powinien być nowym przeżyciem zesłania Ducha Świętego; każdy oddech wezwaniem „przyjdź Duchu Święty”; każdy ruch prośbą: „ześlij nam Ducha Świętego”; każde uderzenie serca wołaniem: „Panie Jezu, poślij nam od Ojca Ducha Świętego” – mówi siostra.

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Róż i już

Kiedy patrzymy na kontemplacyjne siostry Służebnice Ducha Świętego – to tym, co przyciąga wzrok jest na pewno kolor habitu. Trzeba przyznać, że jak na zakonną „modę” różowy, czy też różany, nie jest kolorem często spotykanym, chociaż się zdarza. – Jest to kolor Ducha Świętego, kolor radości. Ten kolor szaty, kolor tego, co zewnętrzne przypomina nam o tym, że radość Ducha Świętego, którą mamy, nie jest tylko dla nas samych, ale powinna także promieniować na zewnątrz. Powinna być widoczna na naszych twarzach, bo wypływa z serca pełnego wdzięczności Bogu za dar zbawienia. – opowiada siostra Maria Estera.

Na różowej szacie siostry mają jeszcze przerzucony z przodu i z tyłu biały pas materiału, czyli szkaplerz. Jest to symbol oddania się Matce Bożej, Niepokalanej Oblubienicy Ducha Świętego. Całość uzupełnia biały welon. Krzyż, który siostry otrzymują przy pierwszej profesji, jak i obrączka wkładana na palec prawej ręki przy składaniu ślubów wieczystych, noszą symbol Ducha Świętego.

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Pierwsze modlitwy o 5.30 rano

Siostry wstają o 5.00 rano i o 5.30 są już pierwsze modlitwy brewiarzowe, czyli jutrznia, która kończy się uroczystym śpiewem hymnu do Ducha Świętego „Veni Creator Spiritus”. Potem do godziny 7.00 jest rozmyślanie. Później msza święta, a po niej śniadanie i kolejna część brewiarza, czyli tercja. Po niej siostry mają czas na pracę i obowiązki klasztorne. W tym czasie także mogą pójść do lekarza, czy załatwić cos w urzędzie. O 11.40 jest seksta i modlitwy południowe – czyli kolejne części liturgii godzin. O 12.10 jest obiad, a po nim nona, później czas wolny – mniej więcej do godziny 14.00. W tym czasie można pójść do ogrodu na spacer albo położyć się na krótką drzemkę, można sobie poczytać czy posłuchać muzyki. O 15.10 jest podwieczorek, a o 15.30 koronka do Bożego Miłosierdzia i godzina czytań, a o 16.10 jest czas na studium. Wówczas siostry mają czas na czytanie albo wykłady, lekcje śpiewu, ale też uczą się języków. Później o 18.00 są nieszpory i ok. 18.30 kolacja, a po niej od 19.10 do 19.50 rekreacja. Dzień kończy kompleta i rozpoczyna się czas ciszy nocnej.

– Nasz plan dnia zostawiła nam jeszcze matka Maria Michaele i on się po prostu sprawdza. Ale najważniejsza jest świadomość, że cały czas przebywamy w Bożej obecności, pod jednym dachem z Najświętszym Sakramentem. Mieszkamy w Jego domu, ale jako wspólnota jesteśmy dla Niego domem. On mieszka w nas. Jest naszym Panem i określa nasz styl życia i warunki w jakich żyjemy. On jest w centrum tego, czym się zajmujemy. On jest w tym najważniejszy. W kaplicy, w kuchni, w ogrodzie, w pralni, czy – jak tutaj – w rozmównicy. On jest zawsze z nami, towarzyszy nam, błogosławi – i to wszystko, także dla Niego jest ważne. Cieszy się nami – mówi siostra Maria Estera.

Nieustanna adoracja

Oprócz zajęć i modlitw przez cały dzień i całą noc trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Siostry mają grafik i niezależnie od przewidzianych w planie dnia zajęć idą na przypisaną dla siebie godzinę adoracji. Sióstr w klasztorze jest 13, a doba ma 24 godziny, więc aby rzeczywiście trwała ona nieustannie, to siostry czasami mają dwie adoracje dziennie. Ale jest także grupa świeckich, którzy przychodzą na adorację od 20.30 do 23.00. Te osoby także mają swój grafik, w który wpisują się według swoich możliwości. I przychodzą. – Jest to taka bardzo indywidualna adoracja. Osoby są w kaplicy, ale za kratą. Te osoby mogą zamknąć się na klucz i mieć ten komfort, że będą tam same. Czasami przychodzą babcie z wnuczkami, czasami małżonkowie, koleżanki, sąsiadki, a czasami całe rodziny. W pierwsze czwartki miesiąca przychodzi wspólnota rodzin, wówczas jest adoracja ze śpiewem, przy gitarze. Jest wtedy naprawdę pięknie i bardzo radośnie. Jedną noc w miesiącu, dokładnie z pierwszej soboty na niedzielę, mamy wolne, bo przychodzi grupa na całonocną adorację – opowiada siostra Maria Estera.

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Spotkanie przy kracie

Podczas dnia siostry nie rozmawiają ze sobą, trwają w milczeniu. Wszystko po to, by trwać w Bożej obecności przez cały czas. Milcząc, stwarzają przestrzeń w swoim wnętrzu, by to Bóg mógł mówić do nich. – Kiedy nie dzielimy się swoimi uwagami na temat tego, co dzieje się w polityce czy w sporcie, nie komentujemy pogody, to wówczas wsłuchujemy się bardziej w Boga. W zasadzie wiemy, co się dzieje na świecie, co jest grane w kinie, czy w sporcie, ponieważ ludzie nam o tym mówią albo po prostu przeczytamy o tym w gazecie. Ale to nie jest centrum naszego życia, nie jest najistotniejsze. Takie oddzielenie symbolizuje też krata, która jest tutaj między nami – dodaje.

W rozmównicy siedzimy po dwóch stronach kraty, ale nie jest ona bardzo zabudowana, jak to na przykład najczęściej jest w konfesjonałach. Możemy widzieć swoje twarze, bez problemu słyszeć swój głos. Siostra Maria Estera zaproponowała mi także coś do picia i to także, pomimo kraty, nie jest problemem. Ludzie czasami przychodzą do sióstr, by podzielić się swoimi problemami, opowiedzieć o tym, z czym im trudno. – Czasami chcą po prostu chwilkę pobyć z kimś, kto myśli inaczej. Spotkać się na poziomie serca. I chociaż może od razu nie znajdą odpowiedzi na swoje trudności czy pytania, to wiedzą, że będą tutaj przyjęci, zaakceptowani i wysłuchani. Adorując Najświętszy Sakrament, chcemy też pozwolić przemieniać się Bogu na Jego podobieństwo. A oznacza to, że chcemy przyjmować świat, przyjmować drugiego człowieka z miłością, z troską, z czułością, tak jak przyjmuje go sam Bóg – mówi siostra Maria Estera.

Mówi także o tym, że takie spotkania uczą postawy adoracji. Uczą tego, że człowiek oddaje swoje życie Bogu, a On nie zawsze odpowie od razu, ale to nie oznacza, że nie słucha, że nie jest to dla Niego ważne. On po prostu zna odpowiedni czas i odpowiedni sposób, by zadziałać w naszym życiu.

– Ważne jest już po prostu samo mówienie o problemie. Kiedy wypowiemy to, co dla nas trudne, to zaczynamy inaczej rozumieć siebie. A poza tym wiemy, że nie jesteśmy z tym ciężarem sami, że ktoś już o tym wie i dzieli naszą troskę. Jesteśmy nawzajem dla siebie darem od Boga. Człowiek, który przychodzi jest darem dla mnie i ja jestem darem dla drugiego człowieka – dodaje siostra.

Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Bóg się nami cieszy

Siostra Maria Estera opowiada, że adoracja pozwala jej z miłością patrzeć na siebie i na drugiego człowieka. Pozwala bardziej akceptować siebie, kochać, rozumieć swoją wrażliwość i wrażliwość innych osób. Ale tym, co mnie najbardziej zmienia jest świadomość, że Bóg jest we mnie i w innych ludziach. – Świadomość, że Bóg jest obecny w tak małym, kruchym, lichym opłatku pozwala mi tę wiarę przenosić także na drugiego człowieka. To znaczy jestem pewna, że On jest także w drugim człowieku. Tak jak kryje się w Najświętszym Sakramencie, tak też skryty jest w drugim człowieku. Wówczas łatwiej mi przyjmować innych takimi jakimi są, ponieważ wiem, że w nich jest Bóg z całą swoją tajemnicą. Adoracja uczy rozpoznawać obecność Boga, nawet jeśli jest ukryta, ale także patrzeć na świat oczami Boga, przez Jego wrażliwość i miłosierdzie, i w sposób bardziej globalny. Uczy otwarcia się na cały świat, na inność i różnorodność – mówi siostra.

Tej inności i różnorodności nie brakuje siostrom, nawet jeśli żyją za klauzurą. We wspólnocie w Polsce są także siostry innych narodowości, które reprezentują z całą swoją odmiennością kulturową czy z odmienną mentalnością. Oprócz Polek jest także siostra z Argentyny, z Indonezji, ze Słowacji, a także z Niemiec.

– Dla Boga wszyscy jesteśmy dziećmi. Bóg cieszy się, że jestem i to doświadczenie, którego każdemu życzę, pozwala także ucieszyć się innymi ludźmi. Może się wydawać, że łatwo jest żyć miłością do drugiego człowieka, będąc w klasztorze. Ale to wszystko jest łaską. Bez Boga nie byłoby to możliwe, bez Jego obecności między nami. Bo tak naprawdę my niczego nie tworzymy, ale modlitwa, relacje – to wszystko jest po prostu włączaniem się w modlitwę Chrystusa, jest wchodzeniem w Jego obecność, w Jego relacje do człowieka, do każdej z nas. I dopiero patrzenie na inność z Bożej perspektywy nie jest konfliktogenne, ale jest bogactwem i buduje jedność przepełnioną Bogiem – mówi siostra Maria Estera.

Po naszej rozmowie wchodzę do kościoła, w którym trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Jedna z sióstr klęczy na schodach prezbiterium. Przed kratą, w ławkach są jeszcze dwie osoby. Zatrzymuje się na chwilę, dziękuję Bogu za spotkanie i za cały dzień i proszę o miłość, dla nas wszystkich i dla całego świata. Przypominają mi się jeszcze słowa siostry Marii Estery: „Proszę jeszcze napisać, że czekamy na wszystkich, którzy szukają miłości”. Siostry czekają na wszystkich, także na młode kobiety, które chcą wejść w taki styl życia adoracją. Ale najbardziej to chyba czeka Bóg.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze