Radosław Pazura i kapucyni [WIDEO]
– Każdy chce pomagać. Jestem o tym przekonany. Niekiedy potrzeba tylko pobudki, bo wydaje mi się, że niekiedy jesteśmy uśpieni – mówił gość Krzysztofa Ziemca w świątecznej rozmowie Radia RMF. I zachęcał, by nie pomagać tylko od święta. Teraz właśnie przychodzi prawdziwy egzamin z tego, czy rzeczywiście chcemy pomagać. Już po świątecznym wzmożeniu serc i po kulminacji bożonarodzeniowej atmosfery.
Jesteśmy trochę jak w letargu, zajęci tylko sobą
Aktor filmowy i teatralny od lat za pośrednictwem założonej przez siebie Fundacji Kapucyńskiej pomaga bezdomnym. Czy dla nich święta do najgorszy czas w roku? – Oni są w takim położeniu, że każdy dzień po prostu nie jest tym najlepszym – tłumaczy artysta.
Dać nadzieję, a potem do roboty
Dziennikarz dopytywał, czy są takie osoby, które wychodzą z bezdomności pod opieką wolontariuszy? – Tak. Można powiedzieć, że to są takie nasze małe sukcesy. Jest ich trochę, jest też coraz większa grupa ludzi, która chce wejść na taką drogę, która prowadzi do powrotu do społeczeństwa – mówił gość RMF FM. Czego życzy osobom w trudnym położeniu? – Nadziei – odpowiedział Pazura. – By zobaczyły, że tej nadziei można się chwycić i że można odzyskać sens życia – dodał. Jednak nadzieja dana raz na jakiś czas, na przykład przy okazji Świąt, może nie wystarczyć. Po wlaniu jej w serca potrzebujących potrzeba kogoś, kto da jeszcze szansę na trwałą zmianę, wskaże kierunek, w kierunku którego idąc można wyjść z bezdomności, biedy, nałogu.
Życie to różne zapachy, także smród
W pewnym momencie rozmowy Krzysztof Ziemiec zadał pytanie, które trochę zabolało. – Święta to ten czas, kiedy wszyscy chcą być w domu, z rodziną, z najbliższymi – ta kolacja wigilijna, atmosfera świąt. Pachnąca właśnie, a oni śmierdzą. Oni nie mają rodzin. Oni są odrzuceni. Gość trochę się obruszył. – Bezdomni śmierdzą? – zapytał i od razu odpowiedział: – Życie nie zawsze jest pachnące, po prostu. I czasami dobrze, jak dochodzi do nas, że coś śmierdzi, bo możemy wtedy się zastanowić nad sobą, nad życiem, nad innymi – odpowiedział Pazura.
Nawiązując do pierwszych myśli Radosława Pazury – taki smród może pozwolić nam się obudzić. Przebywając tylko w miłej atmosferze, możemy po prostu zbyt przyzwyczaić się do tego, że jest dobrze. Dopiero ów smród uświadomi nam, że świat to różne zapachy, niekoniecznie tylko te miłe.
Znani z pomagania
Niektórzy trochę się krzywią na to, gdy znani ludzie głośno mówią o pomaganiu, zachęcają do tego innych. Jednak trzeba odróżnić tak zwane „lansowanie się na dobroci” od rzeczywistego pomagania. Gdy znani nie tylko mówią, ale i robią (i nie tylko występują w kampaniach reklamowych promujących akcje charytatywne), to wtedy trzeba dostrzec plusy takiej sytuacji. Znani mają większy zasięg oddziaływania. I dobrze jeśli rozsądnie go wykorzystują.
Kapucyni z pazurem do pomagania
Wracając do Radosława Pazury i jego misji. Dlaczego pomaga? – Mnie się wydaje, że każdy w życiu doświadczył tego, że w jakimś stopniu był odrzucony. Mi życie pokazało wielokrotnie, że tak można się poczuć. I tutaj mówię o różnych takich zrządzeniach losu, które powodują, że przychodzi ta świadomość, że nie zależy to życie nasze tylko i wyłącznie od nas. – W ten sposób nawiązuje między innymi do swojego wypadku z 2003 r., w którym zginął inny aktor, Waldemar Goszcz, a sam Pazura został ciężko ranny.
Jednak jak to się stało, że Pazura i kapucyni działają razem? Braci od 20 lat prowadzą przyklasztorną jadłodajnię dla ubogich i bezdomnych w Warszawie przy ulicy Miodowej 13. Są z tego znani w całej stolicy i nie tylko. Z jadłodajni korzysta codziennie około 300 osób, otrzymując strawę nie tylko dla ciała, ale i duszy. To pomoc psychologiczna, warsztaty socjoterapeutyczne, wspólnota duszpasterska. Bracia i pracujący z nimi wolontariusze pewnego razu zdali sobie sprawę z tego, że muszą dokonać skoku jakościowego i infrastrukturalnego, by sprostać potrzebom podopiecznych. Z inicjatywy braci oraz wolontariuszy powstała Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego. Powstała po to, aby po wielu latach pracy wśród bezdomnych móc w ramach formalno-prawnej struktury rozwijać na szerszą skalę te dzieła, które udało się stworzyć. Bez tej prawnej, logistycznej i finansowej obudowy mogłoby być trudno. Fundacja Kapucyńska została ustanowiona potrzebnym do tego aktem notarialnym przez Fundatora. Był nim właśnie Radosław Pazura. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik we wrześniu 2010 r., ale wtedy praca weszła na nowe, jeszcze bardziej wymagające tory.
Fundacja Kapucyńska to znane w Warszawie miejsce niedaleko Placu Zamkowego, przy Miodowej, przy małym kościele. Radosław Pazura mówi, że w tej misji, posłudze najlepsze jest to, że niektórym udaje się wrócić do normalnego życia, funkcjonują dalej i wracają też do Braci Mniejszych, żeby pomagać tym, którzy jeszcze na tej drodze nie są.
Serca w górę, ręce do pomocy
Na „po Świętach” życzmy więc im, by na tę drogę jak najszybciej weszli, a wszystkim innym, by im tę drogę skutecznie wskazali. Radosław Pazura jest dobrym przykładem, jak skutecznie można to robić. Oczywiście nie musimy od razu zakładać kolejnej tego typu fundacji. Wystarczy podać swoją pomocną dłoń tam, gdzie już takie misyjne dzieła są i mają się dobrze. – Najlepiej pomóc tym, którzy chcą robić to najlepiej i mądrze. Wydaje mi się, że nasza fundacja do takich należy – mówił w RMF Radosław Pazura. I mówiąc o pomocy, niekoniecznie mówił o pieniądzach, ale też o czasie. – Warto zajrzeć na stronę Fundacji. Tam są informacje o tym jak, kiedy można pomóc im, by oni mogli pomóc innym. W taką pomoc można się włączyć także fizycznie. – Może stać się niejako wolontariuszem – zachęca Radosław Pazura i dodaje: – Niech nasze serca rosną w górę! A my dodamy: Nie tylko w Święta, ale także w inne, codzienne szare dni!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |