Radykałowie, których podziwiam

Podziwiam misjonarzy. Zarówno ci duchowni, jak i świeccy mają wielką odwagę. Umówmy się: w większości mogliby przecież prowadzić wygodne życie, a jednak decydują się na radykalne kroki. Bo wyjazd na drugi koniec świata, aby pomagać najuboższym, to radykalizm. I to jest chyba jedyny radykalizm, który nikomu nie przeszkadza, i którego nikt się nie obawia. Płynący z miłości do Boga i drugiego człowieka.

Papież Franciszek napisał w orędziu na Światowy Dzień Misyjny na 2015 r., że „misje to pasja wobec Jezusa i wobec ludzi”. Te słowa to trafienie w sedno. Nie można być misjonarzem bez pasji. I nie można być misjonarzem, jeśli nie chce się służyć Bogu oraz drugiemu człowiekowi. Kiedy myślę o wielkich polskich misjonarzach, na myśl przychodzą mi przede wszystkim dr Wanda Błeńska i o. Marian Żelazek SVD, którzy z wielką ofiarnością służyli trędowatym: w Ugandzie i w Indiach. Ich poświęcenie szybko podbiło serca miejscowych. Wybranie dla siebie takiej drogi to heroizm, który nie jest jakimś jednorazowym wyczynem, ale konsekwentnym trwaniem w znoszeniu codziennego trudu.


Misje to niewątpliwie droga do świętości. Ale czasem jest to droga męczeńska. Tak było w przypadku choćby o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego, franciszkanów, którzy pracowali w Pariacoto w Peru. Ich powołanie misyjne zakończyło się tragiczną śmiercią. Zostali zamordowani przez członków ugrupowania terrorystycznego „Świetlisty Szlak”. Misjonarze zapłacili najwyższą cenę za głoszenie Dobrej Nowiny. I choć patrząc po ludzku, przegrali z nienawiścią, jednak ich wierność budzi podziw i fascynację w wielu ludziach, którzy decydują się wyjechać na misje.

Bardzo potrzeba takiego świadectwa. Ludzi nie przekonują już słowa. Jest ich dzisiaj dużo. Za dużo. Ludzi przekonują realne czyny, poświęcenie i radykalne pójdzie za tym, co dobre. I chociaż pod adresem Kościoła padają często słowa krytyki (czasem zasadnej), to jednak sens, a nawet konieczność jego działalności misyjnej trudno zakwestionować. Tym bardziej że misjonarze są ludźmi czynu. Oprócz słów pocieszenia proponują miejscowym konkret: opiekę medyczną, edukację, dostęp do czystej wody. To najlepsza ewangelizacja.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze