fot. EPA/SERGEY KOZLOV

Razem z dzieckiem przeżyła 65 dni w bunkrach Azowstalu

Dzieci były ciągle głodne, wszystkie ich zabawy kręciły się wokół tematu jedzenia – powiedziała w rozmowie z ukraińskim portalem The Village Anna, małżonka żołnierza Pułku Azow, która razem z półrocznym dzieckiem przeżyła 65 dni w bunkrach Azowstalu w Mariupolu.

Kobieta przeszła rosyjską selekcję ewakuowanych z Azowstalu osób i znajduje się obecnie w miejscu kontrolowanym przez ukraiński rząd. Jej mąż trafił do rosyjskiej niewoli. Wspominając pierwsze dni rosyjskiej inwazji, powiedziała, że udając się do schronu w Azowstalu, wzięła jedynie „dokumenty, koc, jedzenie na kilka dni, pieluchy i odżywkę dla niemowląt, bo czuła, że przez stres traci pokarm w piersiach”. „To oczywiście nie wystarczyło” – dodała.

Okolice Charkowa, punkt pomocy dla uchodźców wewnętrznych, fot. EPA/SERGEY KOZLOV

Anna przyznała, że „kwestia żywności była naprawdę dotkliwa – ludzi przybywało, a jedzenia ubywało”. „Nasz synek miał szczęście; jest mały, więc nie potrzebuje dużo jedzenia” – powiedziała. „Inne dzieci w wieku od 3 do 5 lat były ciągle głodne, ich zabawy kręciły się wyłącznie wokół tematu jedzenia” – podkreśliła. Wyjaśniła, że pierwszy schron, w którym się ukryła, nie posiadał odpowiedniej liczby miejsc do spania, a jedynie ławki do siedzenia. „Spędziliśmy tak tydzień, prawie bez jedzenia. Zaczął się ostrzał, dlatego wychodzenie było bardzo niebezpieczne, z dzieckiem wychodziłam na około pięć minut dziennie, żeby się rozprostować i pooddychać świeżym powietrzem – nawet w więzieniu wychodzi się na dłużej” – powiedziała.

W ciągłym zagrożeniu

W drugim miejscu, w którym spędziła 58 dni, schroniło się 75 osób, w tym 17 dzieci. „Byliśmy ciągle ostrzeliwani, nawet bombami przeciwpancernymi. Schron drżał, tynk leciał nam na głowy, generator został zniszczony przez falę uderzeniową i przestał działać. Czasami pół godziny zajmowało mi podgrzanie w metalowym kubku nad świeczką wody dla dziecka” – opowiedziała kobieta. „Spaliśmy na łóżkach z drewnianych palet, bardzo twardych; sen był bolesny i nabawiliśmy się wielu siniaków – baliśmy się, że wezmą nas przez nie za wojskowych” – przyznała Anna. Dodała, że wśród przebywających w schronie osób były takie, które z preparatów antyseptycznych zgromadzonych ze względu na pandemię Covid-19 wydobywały alkohol, by „zrównoważyć swój stan emocjonalny”.

Zakłady Azowstal w Mariupolu atakowane przez Rosjan, fot. arch. PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Wspominając obóz filtracyjny, przez który musiała przejść podczas ewakuacji, powiedziała, że „wszystkich podzielono według płci”. „Zabrano nas do namiotu, gdzie w obecności kobiet z rosyjskiej armii musiałyśmy się całkowicie rozebrać. Wybadano nas bardzo dokładnie, nie pozostawiając miejsc intymnych – zrobiły to w jednej tylko parze rękawiczek” – relacjonowała kobieta.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze