Religia w szkole – tak czy nie?
Prowadzenie zajęć z religii w szkole jest tematem co jakiś czas podejmowanym przez media – co roku we wrześniu lub w czasie, gdy zbliżają się wybory. Coraz głośniej mówi się, że Kościół zyskałby na wycofaniu się z prowadzenia katechezy w szkole.
O organizacji zajęć z religii mówi art. 12 ust. 1 Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską. Czytamy tam: „Uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji, Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne, podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych”.
Praktyka
Rzeczywiście tak jest, zajęcia są organizowane. Odbywają się stosunkowo często, porównując chociażby z liczbą godzin z matematyki, biologii, historii etc. przewidzianej w siatce godzin. Kościół opracowuje program nauczania oraz odpowiada za kontrolę jego realizacji, a katecheci mają upoważnienie biskupa diecezjalnego (tzw. misję kanoniczną). Z mojego własnego doświadczenia oraz wielu opinii wynika, że poziom katechezy jest jednak po prostu niski. Program, choć formalnie istnieje, nie jest realizowany. Przez cały okres kształcenia od szkoły podstawowej do końca szkoły średniej podręcznik do religii leżał w domu albo na skraju ławki, pozostając jedynie dodatkiem do kolejnego filmu o jakimś świętym czy o aborcji.
Statystyki
Konferencja Episkopatu Polski, prezentując frekwencję na zajęciach z religii w oficjalnych raportach często sięga zawrotnych wartości ok. 90%. Natomiast zgodnie z sondażem Kantar Millward Brown (wrzesień 2018) aż 61% osób z grupy uczniów między 15 a 19 jest za usunięciem tych zajęć ze szkół. W moim przypadku z klasy liczącej osób 30 na zajęcia z religii zapisanych było raptem 8. Nie jest to oczywiście przypadek wyobcowany – podobnie było i jest w bardzo wielu innych klasach oraz szkołach. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna – nikt nie widział sensu uczęszczania na zajęcia, podczas których nie dowiadywał się niczego nowego, które nic nie wnosiły w jego życie. Myślę, że w tej kwestii niewiele się zmieniło w ciągu tych kilku lat. Dzieci ze szkoły podstawowej chodzą na zajęcia dlatego, że zapisali je rodzice – nie mogą przecież same o sobie decydować.
Czy tak jest wszędzie? Pewnie nie. Być może gdzieś w odmętach bylejakości znajdzie się charyzmatyczny katecheta. Będzie z pasją rozmawiał z młodzieżą o gnębiących ją problemach, właśnie tak jak powinien robić ksiądz będący przedstawicielem niezależnego przecież od jakichkolwiek wpływów Kościoła katolickiego. Niestety, na mojej drodze nie stanął nikt taki.
Konieczna zmiana
Czy można zmienić istniejącą sytuację? Oczywiście tak. Trudnym byłoby całkowite usunięcie zajęć z religii ze szkół. Ich występowanie nie jest zagwarantowane jedynie przez Konkordat, ale także chociażby przez Ustawę o systemie oświaty. Tak drastyczny zabieg wiązałby się z koniecznością zmiany prawa nie tylko krajowego, ale też tego w rozumieniu międzynarodowym – Konkordat stanowi przecież akt prawa międzynarodowego. Myślę, że nie jest to jednak niemożliwe. Nie ulega wątpliwości, że przy obecnych „trendach politycznych” religia ze szkół i tak zostanie usunięta. Moim zdaniem stanie się to maksymalnie w ciągu 15 lat. Doprowadzi to do kolejnej wojenki na tle religijnym w naszym kraju. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Pew Resarch Center, Polska już teraz znajduje się w czołówce państw, w których religijność wśród młodzieży spada najbardziej.
Przywrócenie katechezy do parafialnych salek pomoże ożywić wspólnotę. Nikt nie będzie tam chodził z przymusu, co pozwoli na skuteczniejsze zgłębianie wartości płynących z Ewangelii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |