Fot. youtube/None Rhyme

Salezjanin Norbert Rosiński wydał płytę „tyRAPja”. Można jej posłuchać za darmo [WIDEO]

Norbert Rosiński, młody salezjanin studiujący w Krakowie, wydał płytę ze swój muzyką w rytmie reggae i rap. Treści mówią o życiu, przeżyciach, zapraszają do spotkania z twórcą oraz z Bogiem, którego autor nie narzuca wprost. W jednej z piosenek udzielił się Muniek Staszczyk z T.Love.

Cała płyta dostępna jest za darmo.

Dawid Gospodarek (KAI): Skąd u Ciebie fascynacja muzyką?

Norbert Rosiński SDB: Muzyką fascynuję się od dzieciństwa. Mój tato jest muzykiem i od młodego wychowywany byłem w atmosferze polskiego rocka, gitary i śpiewów. Jako młodego człowieka zapisali mnie rodzice do Szkoły Muzycznej i tam uczyłem się grać na fortepianie, jednocześnie sam w domu uczyłem się grać na gitarze, podstaw nauczył mnie tato. Skończyłem I Stopień, w międzyczasie zakładałem rockowe zespoły, jednak największą miłością muzyczną okazało się reggae. Nawet miałem epizod dreadów w swoim życiu. Droga ta jednak zaprowadziła mnie na manowce życia, do depresji, poczucia bezsensu i pytania o to, dlaczego istnieje. W wieku 20 lat nawróciłem się poznając Jezusa. Zadziało się to w sposób wyjątkowy w pokoju we Wrocławiu.

Muzyka zatem towarzyszyła mi od dzieciństwa, jednak brakowało w moim życiu Jezusa. Już jako dorosły zacząłem odsłaniać się z talentem wokalnym, starałem się rapować ze współbratem Dominikiem, nagrywaliśmy w seminarium w studio zrobionym z materacy na jakiś tani mikrofon. Liczyła się zajawka. Mocno mnie ciągnie w tę stronę, więc nieustannie się rozwijam, zacząłem zgłębiać tajniki pisania tekstów pod rap czy reggae, mogłem pójść na lekcje śpiewu do kolegi Piotra Łopacińskiego, zacząłem koncertować dla młodych ludzi z naszych kręgów salezjańskich.

>>> „Która droga”: hip-hopowa piosenka o oblatach

Skąd czerpiesz inspiracje?

– Inspiracje do tekstów czerpię z życia. Czasem opisuję jakąś sytuację, która wzbudza we mnie bunt, np. dlaczego świat atakuje mnie 20-metrowymi obrazami półnagich kobiet na blokach ulic, gdy chcę zachować czystość? Mogę opisywać inne przemyślenia dot. poczucia wartości, opisujące historię życia, zmaganie się ze sobą, relację z Bogiem. Staram się nie narzucać przekazu religijnego wprost. Chcę, aby ludzie niewierzący byli w stanie mnie również posłuchać. Inspirację czerpię również z książek, ze studiów które odbywam, jest to moje życie ale przekazane w taki sposób, aby każdy mógł odnaleźć jakąś prawdę uniwersalną dla siebie, np. „nie próbuj mnie oszukać, nie ma raju tutaj”. Po więcej zapraszam do odsłuchu płyty „tyRAPja”.


Co jeszcze można znaleźć na Twojej płycie?

– „tyRAPja” to drugi album na moim koncie. Opowiada o przeżyciach ciężkich, był swego rodzaju terapią dla mnie, ale jest dla słuchacza również okazją do spotkania z Bogiem, ze mną, z sobą, z kimś kogo ma w głowie. Stąd nazwa „ty RAP ja”. Płyta jest utrzymana w konwencji reggae mieszanego z rapem. Produkował ją mój znajomy Filip Konik, zajęło to nam 1,5 roku ze względu na nasze obowiązki, jak i ciągłe dopieszczanie utworów. Dużo w tym pasji, trochę brudu, innowacji, talentu. Zapraszam w tę 20 minutową przestrzeń.

Z myślą o jakich odbiorcach tworzysz?

– Piszę to przede wszystkim dla młodych ludzi, którzy potrzebują napełniać się dobrymi treściami, moim powołaniem jest głoszenie Jezusa Chrystusa zwłaszcza młodemu człowiekowi. Muzyka rap to jedna z najlepszych form na dzisiejsze czasy, nie udaję tego, to moja pasja i wyrastałem w klimatach rock, reggae, a później również rap, który wywodzi się z reggae. Znam klimaty podwórka, narkotyków itd. Wiem, do czego to prowadzi, nie tylko po sobie ale również obserwuję świat. Chcę pomóc młodemu człowiekowi, by mógł dobrze wybierać może zanim upadnie, albo żeby wstał jeśli zdarzyło mu się upaść czy pobłądzić. Wychowujemy ewangelizując, a to dobra i przystępna forma dla dzisiejszego człowieka. Dzisiaj 90% młodzieży słucha muzyki, często jest to pop, ale muzyka, którą gram, ma nie tylko trafiać do odbiorców hip-hopu, sam nie wywodzę się stricte z takiego środowiska. Cieszę się, jak temu środowisku to się podoba, ale wiem, że muzyka reggae podoba się również dorosłym i dzieciom.

W jednym z utworów możemy usłyszeć Muńka Staszczyka…

– Muńka poznałem 5 lat temu, gdy przyjechał głosić świadectwo dla Wojowników Maryi do Lądu nad Wartą. Jak go zobaczyłem, to zbiłem z nim pionę. Słuchałem go od dzieciństwa. Zostałem poproszony przez dyrektora wspólnoty, aby przeprowadzić wywiad z Muńkiem. Trwało to godzinę, poznałem go jako sympatycznego kumpla. Później kontakt się urwał. Tworząc płytę „tyRAPja”, na modlitwie myślałem nad tym, kogo zaprosić na nią i przyszedł mi do głowy Muniek. Pomyślałem na początku – Jezu, Ty zwariowałeś! Po chwili przyszły jednak racjonalne myśli, że Muniek lubi reggae, jest wierzący i jest jak kumpel! Napisałem do niego i… zgodził się. Popłakałem się ze szczęścia. Pojechałem do Warszawy, by się z nim spotkać w studio, do którego przywiózł go „przypadkowy” taksówkarz, Wojownik Maryi. Tak koło się zamyka.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze