fot. cathopic / Amor Santo

Sebastian Zbierański: mszał to nie książka kucharska [FELIETON]

Mszału dotyczy jedna prosta zasada: czarne czytać – czerwone robić. Problem z przyswojeniem tej krótkiej instrukcji ma jednak sporo księży. W efekcie Eucharystia przeradza się w festiwal improwizacji, w którym nietrudno zgubić jej cel i sens. 

Nie jestem amatorem churchingu (współczesne zjawisko wędrowania wiernych od jednej świątyni do drugiej), chociaż w ciągu roku uczestniczę we mszy w co najmniej kilkudziesięciu kościołach w całej Polsce. W niektórych z nich, zamiast złożyć ręce do modlitwy, mam ochotę chwycić się nimi za głowę. O ile od dawna coraz mniej dziwi mnie styl i treść słyszanych kazań, o tyle wciąż zgrozę budzi we mnie ingerowanie w te teksty mszalne, których podczas liturgii należy ściśle się trzymać. Wbrew pozorom, takie sytuacje nie należą do rzadkości.  

>>> Liturgia trydencka. Przemawia ciszą [MISYJNE DROGI]

Nie trzeba magii 

„Było magicznie” – usłyszałem od znajomej po mszy świętej ślubnej, w której wspólnie uczestniczyliśmy. Pomijając, że to chyba najmniej stosowny epitet określający mszę świętą, w pewnym sensie rozumiem jej odczucia. Wzbudziło je m. in. pełne ekspresji, emocjonalne kazanie poświęcone historii miłości młodej pary. Ten i ów dyskretnie ocierał łzy wzruszenia. Ale nie tylko homilię „dopasował” do nowożeńców kapłan. Mocno spersonalizowana została większość modlitw mszalnych i sam obrzęd zawarcia małżeństwa. Można pomyśleć, że nic w tym dziwnego. Przecież to na nowej, zakładanej właśnie rodzinie koncentruje się w tej mszy Kościół. Jednak teksty liturgiczne, którymi posługuje się celebrans zostały tak uniwersalnie stworzone – i przede wszystkim – zaaprobowane przez kompetentne władze kościelne, by jak najlepiej podkreślić to, co w liturgii sakramentu małżeństwa naprawdę jest istotne. Tu nie potrzeba dopowiedzeń, ubarwień i własnych przemyśleń. Co więcej, są one poważnym nadużyciem, a ich stosowanie jest zabronione. Bo chociaż efektem słownych akrobacji księży jest zachwyt (w tym wypadku) weselnych gości, to w gruncie rzeczy takie zabiegi odwodzą ich od skupienia na ofierze Chrystusa, którego małżonkowie zapraszają do wspólnego życia.  

>>> Pięcioro dzieci kontra msza św. Opowieść subiektywna 

Fot. cathopic.com

Prefacja o rowerzystach 

Historia, którą usłyszałem od znajomego księdza nie jest anegdotą ani dowcipem z religią w tle, choć wolałbym, żeby tak było. Pewien belgijski ksiądz był wielkim pasjonatem kolarstwa. Śledził wszystkie najważniejsze wyścigi, ale i sam w wolnych chwilach siadał na rower. Pasję dzielił z grupą przyjaciół i pewnego razu wybrał się z nimi na rowerową pielgrzymkę do Polski. W jednym z kościołów odprawiał dla swoich towarzyszy mszę świętą. Najświętsza Ofiara zamieniła się jednak w pasjonującą opowieść. I tak, zgromadzeni usłyszeli kilka słów o rowerzystach i ich pojazdach m. in. podczas modlitwy eucharystycznej i w czasie specjalnego, stworzonego naprędce w głowie autora tekstu błogosławieństwa. Sugestie dotyczące tego tematu pojawiły się także między wersetami czytań. Mszał okazał się dla przewodniczącego niczym innym jak zbiorem wskazówek, z których jedne wyznaczają kierunek i kolejność, a inne można zupełnie zignorować. Można próbować tłumaczyć to faktem, że na Zachodzie liturgia Kościoła mocno, do przesady uległa soborowemu „aggiornamento” (co w wolnym tłumaczeniu oznacza „uwspółcześnienie”), czego skutkiem są takie jak ta sytuacje. Można jawnie nazywać to błędem. Sedno jednak znów wydaje się leżeć w utracie osobistej wrażliwości na piękno liturgii, które wyraża się w prostocie.  


>>>Jeden klęczy, a drugi stoi – czyli o różnych zachowaniach podczas mszy świętej

Czego uczą w seminariach? 

Każdy przyszły ksiądz podczas zajęć w seminarium któregoś dnia podchodzi do mszału i poznaje pierwszą zasadę jego używania: czarne czytać, czerwone robić. Ta reguła odnosi się do tego, że teksty liturgiczne, które celebrans ma odczytać wiernym zapisane są czarnym drukiem. Sposób ich deklamacji i towarzyszące im gesty czy postawy zaznaczono natomiast kolorem czerwonym, mniejszą czcionką. Zasadniczo, nie trzeba nic ponadto. Proste? Takie się wydaje. Dlatego tym trudniej przychodzi mi zrozumienie wszystkich, którzy odstępują od tej zasady. Sądzę, że nie jest to wina złej formacji czy braku wiedzy, ale próba „zabłyśnięcia”, a może i sposób na „przełamanie monotonii” liturgii. Przede wszystkim jednak wygląda na to, że takie sytuacje mogą być wynikiem arogancji, pychy czy ego, które sięga poza granice przyzwoitości. Mogą też świadczyć o głębokim kryzysie wiary w moc i znaczenie Eucharystii. Jakakolwiek jest przyczyna takiego stanu rzeczy, dotyka mnie fakt, że amatorzy słownych akrobacji w liturgii najczęściej wydają się nie zdawać sobie sprawy z poważnych konsekwencji takich postaw. I jeśli twierdzą, że tym sposobem są „bliżej ludzi”, to najwyraźniej mają na myśli skrajnie płytki rodzaj bliskości.  

>>>Agata Stolarska: pójść na mszę świętą czy na Eucharystię?

fot. PAP/Tomasz Gzell

Wrażliwość i szacunek 

Kilka miesięcy temu na łamach naszego portalu komentowałem głośną sprawę amerykańskiego księdza, który po latach dowiedział się, że udzielony mu chrzest – a w konsekwencji wszystkie inne sakramenty – są nieważne. Pierwszy z sakramentów nie zaistniał nigdy tylko dlatego, że duchowny wypowiadając formułę chrztu zamienił w niej jedno, krótkie słowo. Ta sytuacja jest dobitnym przykładem tego, do czego mogą prowadzić nadużycia i zaniedbania w tej materii. W liturgii, która wyraża największe tajemnice naszej wiary pozornie małe rzeczy są bardzo ważne. Dlatego niezbędne są staranność, wrażliwość i szacunek, które powinny (i muszą!) towarzyszyć świętym czynnościom. Stąd mój skromny apel: drodzy księża, mszał to nie książka kucharska, która na szczegóły pozwala przymknąć oko. Mądrość Kościoła i jego Tradycja przewidziała w liturgii odpowiednie słowa na odpowiednie okoliczności. Tam, gdzie nie wolno zmieniać liturgicznych tekstów, naprawdę warto tego nie robić. Po to, żeby żadne piękne nawiązanie, ciekawe wtrącenie czy soczysta puenta wypowiadane w miejscu, w którym, nie należy stosować żadnych innych słów, nie przysłoniły Tego, dla którego wszyscy spotykamy się w jednym Kościele.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze