W wakacje ludzie nie grzeszą [FELIETON]
Kolejka do konfesjonału sięga progu kościoła. Co chwilę ktoś nerwowo spogląda na zegarek. Niektórzy wychylają się, przestępują z nogi na nogę. Księdza nadal nie ma, a została tylko godzina. Wakacyjny grafik spowiedzi to wyzwanie nawet dla najcierpliwszych.
W upalne, letnie dni kościoły to prawdziwe oazy wśród bruku i betonu. Można w nich spotkać ludzi, którzy przychodzą tu ochłodzić ciało. Więcej jest jednak tych, którzy szukają ukojenia dla duszy – zwłaszcza w sakramencie pojednania. Cierpliwie czekają na swoją kolej. W letnich miesiącach trwa to o wiele dłużej, bo dyżury spowiedników zostały mocno skrócone.
>>> “Wakacje z Bogiem” czyli co?
Sprawdzian cierpliwości
Czas urlopu to dla wielu osób okazja, żeby uporządkować sprawy związane z sumieniem. Podjęcie decyzji o spowiedzi najczęściej wcale nie przychodzi łatwo. Bywa, że chociaż ktoś bardzo czuje potrzebę sakramentalnego pojednania, długo zbiera się do tego, żeby w ogóle wejść do kościoła. Kiedy jednak wydaje się, że decyzja jest już podjęta i od kratek konfesjonału dzieli tak niewielki dystans, przychodzi najtrudniejszy sprawdzian z cierpliwości – okazuje się, że mimo sprzyjającej pory dnia i innych okoliczności nie tak łatwo jest się wyspowiadać. To doświadczenie często kończy się rozczarowaniem, bo z cnotą pokory i wyrozumiałością nie radzimy sobie najlepiej. Dlatego czasem najwygodniejszym rozwiązaniem wydaje się obarczenie winą księdza, który nie przyszedł, parafii, która źle organizuje życie duszpasterskie, a ostatecznie i Pana Boga, który – jak w takim momencie może się wydawać – nie walczy o nas za wszelką cenę. Niestety, poważny problem pojawia się wtedy, kiedy to myślenie dominuje i wygrywa duchową walkę z motywacją.
Niestały stały konfesjonał
Pisząc ten tekst zerkam na strony internetowe kilku parafii w dużych polskich miastach. Na większości z nich widnieje informacja o zmianie godzin dyżurów spowiedniczych. W kolejkach do pustych konfesjonałów stoją ci, którzy jej nie przeczytali. To wcale nierzadki obrazek. Może nieco drażnić, irytować. Te emocje studzi jednak fakt, że tzw. stały konfesjonał to nie jedyna droga do sakramentalnej spowiedzi. Wiele osób słusznie zwróci mi uwagę, że znakomita większość, jeśli nie wszystkie parafie, proponują spowiedź przed każdą mszą świętą. Tyle tylko, że nie każdemu pasuje pora parafialnej Eucharystii. Nie każdy chce się też wyspowiadać u znajomego proboszcza czy wikarego – z różnych powodów. To po to w większych kościołach miejskich działają stałe konfesjonały. I zgodnie z ideą, która przyświeca ich istnieniu – nie powinno się ograniczać ich działania, a raczej go, w miarę potrzeb, zwiększać.
>>> Przewodnik po dobrej spowiedzi
Czas na urlop?
Ironii w tytule nie wziąłem znikąd. Pewnie gdybym spytał wieloletnich spowiedników powiedzieliby, że to właśnie czas wakacji i urlopów sprzyja moralnemu rozprężeniu. Nie chcę tu udowadniać prawdziwości tych podejrzeń. Chodzi mi raczej o pokazanie paradoksu, który funkcjonuje w jednym z mechanizmów działania w Kościele. W pewnym sensie dotyczy on mijania się potrzeb penitentów i księży. Potrzeb, które dotyczą jednak dwóch odrębnych rzeczywistości – bo potrzeba duchowa spotyka się tu z fizyczno-psychiczną potrzebą wypoczynku. Nie jest łatwo pogodzić te dwa punkty widzenia. Można się w tym momencie zżymać na duchownych, którzy zamiast służby wybierają relaks. Żaden ksiądz nie powinien odmawiać nikomu wysłuchania spowiedzi. Tyle tylko, że księża też są ludźmi potrzebującymi odpoczynku. A wakacje, nawet patrząc na nie z perspektywy roku liturgicznego, to najlepszy dla księży czas na urlop.
Dlaczego tak
Byłbym niepoważny, jeśli moje podejście do problemu obejmowałoby tylko jedną, własną perspektywę penitenta. Dzwonię do księdza Mariusza, który często spowiada w kościele ze stałym konfesjonałem.
Wiesz – mówi mi po chwili zastanowienia – to nie wynika z naszej niechęci do spowiadania. Ale wakacje to też czas urlopów księży. Ci, którzy zostają i pracują – jeżdżą na zastępstwa. A to kosztuje czas, który można poświęcić na konfesjonał. Zresztą tych, którzy mogą spowiadać też jest coraz mniej. Czasem tak zwyczajnie, fizycznie nie da się tego ogarnąć. Dlatego to odgórne ustalenie, że w wakacje stały konfesjonał będzie działał na tyle, na ile pozwoli mu wydolność spowiedników.
Ten punkt widzenia wnosi wiele do mojej perspektywy. Pozwala wysłuchać i zrozumieć „drugą stronę”, która w tym spotkaniu potrzeb jest tak ważna. Dzięki temu mogę szerzej spojrzeć na problem i nieco zrewidować własne myślenie.
Spotkać potrzeby
Oczywiście, nie mogę też generalizować. Są parafie, które właśnie w wakacje wprowadzają dodatkowe dyżury spowiedników. I to najczęściej okazuje się strzałem w dziesiątkę, bo chętnych do spowiedzi w okresie letnim obserwuje się niemało. Z drugiej strony, trzeba mieć świadomość, że nie każda parafia i nie każdy ośrodek duszpasterski może sobie na to pozwolić. Zwłaszcza w okresie wakacji. Tym samym jestem jednak przekonany, że nawet przebywający na urlopie ksiądz – w naglącej potrzebie duszpasterskiej – z chęcią wyspowiada czy zwyczajnie porozmawia. W tym co dotyczy tego, jak to nazwałem, spotkania potrzeb, trudno o równowagę między postulatami „więcej spowiadać” i „mniej grzeszyć”. Najważniejsza jest jednak otwartość i wzajemna troska o siebie, które zaowocują dla każdej ze stron.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |