unsplash

Sens adwentowego czekania

Bardzo porusza mnie to, co w swoich rozważaniach adwentowych pisał Benedykt XVI. Przyrównywał adwent do nadziei, która zresztą nie jest bezpodstawna, ponieważ odnosi się do wydarzenia, które należy do historii świata i jednocześnie poza niego wykracza.  

W pierwszej części adwentu przygotowujemy się na przyjście Pana Boga. Ma to wymiar nie tylko pokutny, ale także eschatologiczny. W dawnych czasach, gdy odprawiano msze roratnie, istniał zwyczaj, że do ołtarza ze święcą podchodzili przedstawiciele ówczesnych stanów: rycerze, chłopi czy mieszczanie – i wręczając świecę celebransowi, na jego pytanie: ‘Gotowy jesteś na sąd Boży?” odpowiadali „Gotów jestem na sąd Boży”. Czekanie na przyjście Pana miało więc nie tylko wymiar czekania na narodzenie się Jezusa, ale także powtórne przyjście Jezusa na końcu czasów, a przede wszystkim własną śmierć.

Czekanie jest wymiarem, który przekracza całe nasze istnienie osobiste, rodzinne i społeczne (…). Mamy na myśli między innymi oczekiwanie dwojga małżonków na dziecko, oczekiwanie na rodzica lub przyjaciela, który przybywa z daleka, aby nas odwiedzić; myślimy o młodym człowieku, czekającym na wynik końcowego egzaminu lub rozmowy w pracy; o czekaniu na spotkanie z ukochaną osobą, na odpowiedź na list lub na przyjęcie przebaczenia… Można by powiedzieć, że człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I po jego oczekiwaniach rozpoznaje się człowieka: naszą „postawę” moralną i duchową można zmierzyć tym, na co czekamy, w czym pokładamy nadzieję – powiedział Benedykt XVI w 2010 roku.

pexels

Według papieża-emeryta czekanie jest już nadzieją samą w sobie. Benedykt XVI pisze w swoich rozważaniach: – naszą nadzieję poprzedza oczekiwanie Boga na nas. Tak, Bóg nas kocha i właśnie dlatego czeka na to, że powrócimy do Niego, że otworzymy serce na Jego miłość, uchwycimy się Jego ręki i przypomnimy sobie, że jesteśmy Jego dziećmi. To oczekiwanie Boga zawsze poprzedza naszą nadzieję, tak samo jak Jego miłość zawsze uprzedza naszą – pisze.

Czas, który daje nam Pan to nic innego jak „kairós”, a więc szczególny moment i możliwość naszego nawrócenia, moment, w którym możemy zmienić nasze życie, ponieważ Bóg jest z nami. To paradoks, ponieważ Bóg nam towarzyszy, a my jednocześnie czekamy na wieczność jako realne spotkanie z Nim. Ta niezwykle silna nadzieja, którą, jak pisze Benedykt XVI, mieli pierwsi chrześcijanie, odróżniała ich od pogan. Dzisiaj ta nadzieja oczekiwania może nadać sens twojemu i mojemu wejściu w okres bezpośredniego przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze