Setki pielgrzymów odwiedzają nietknięte szczątki czarnoskórej zakonnicy [WIDEO]
Setki pielgrzymów odwiedzają codziennie klasztor benedyktynek w mieście Gower (stan Missouri, 40 mil na północ od Kansas City), w którym spoczywają niezniszczone przez czas doczesne szczątki s. Wilhelminy Lancaster. Ta zmarła 29 maja 2019 roku czarnoskóra Amerykanka założyła w 1995 Zgromadzenie Benedyktynek od Maryi Królowej Apostołów.
Gdy 18 maja tego roku siostry przeniosły jej prochy do kaplicy klasztornej, okazało się, że nie uległy one rozkładowi, podobnie jak jej habit, mimo że trumna, w której ją pochowano, miała pęknięcia, przez które docierało wilgotne powietrze.
Oświadczenie biskupa
Biskup Kansas City James V. Johnson wydał 22 maja oświadczenie, w którym stwierdził, iż „stan szczątków siostry Wilhelminy Lancaster ze zrozumiałych względów wzbudza duże zainteresowanie a zarazem zachęca do różnych pytań”. Zachęcił wiernych do modlitwy „w czasie prowadzonych obecnie badań nad jej życiem”. Dodał, że przykład zmarłej założycielki inspiruje jej współsiostry i wszystkich wiernych „do życia w świętości oraz do głębszego zawierzenia naszemu Panu”.
Wiadomości o tym niecodziennym zdarzeniu podały 23 bm. i później ogólnokrajowa platforma Yahoo, Catholic News Agency (CNA), miejscowy dziennik „The Kansas City Star” i magazyn diecezjalny „The Catholic Key”.
Mistyczne objawienia
Przyszła zakonnica urodziła się 13 kwietnia 1924 w St. Louis jako drugie z pięciorga dzieci w rodzinie katolickiej. Ochrzczono ją jako Mary Elizabeth. Już w dzieciństwie doświadczała objawień mistycznych. Gdy miała 9 lat, ukazał się jej Pan Jezus, prosząc ją, aby przyłączyła się do Niego. W 4 lata później miejscowy proboszcz zapytał ją, czy chciałaby zostać siostrą zakonną. Z początku nie miała takiego zamiaru, ale myśl o tym już jej nie opuszczała i wkrótce potem postanowiła wstąpić do Zgromadzenia Oblatek od Opatrzności w Baltimore, nie przyjęto jej jednak ze względu na młody wiek – miała wówczas 13 lat.
Zakonne powołanie
Zachował się jej wzruszająco szczery list do matki przełożonej, w którym napisała, że chciałaby zostać mniszką i „zamierzam przyjść do waszego klasztoru tak szybko, jak tylko będzie to możliwe”. Dodała, że w następnym miesiącu skończy szkołę podstawową i chciałaby tylko wiedzieć, czy trzeba coś przynieść ze sobą do klasztoru. Zapewniła też, że nosi w sercu pragnienie zostania zakonnicą. „Niech Bóg błogosławi Matkę Przełożoną i osoby, które jej podlegają. Pozostaję z szacunkiem, Mary Elizabeth Lancaster” – zakończyła swój list.
Szkolny rasizm
Później w niekatolickiej szkole średniej doświadczyła m.in. naigrawania się z powodu koloru skóry, była przezywana „tabliczką czekolady”, ale nigdy nie żywiła urazy do swych koleżanek baptystek czy metodystek. Ostatecznie przywdziała habit zakonny, który stał się najcenniejszą rzeczą osobistą, jaką miała i nawet gdy po Soborze Watykańskim II w wielu zakonach próbowano pozbywać się tego stroju, ona nadal go nosiła.
>>> Kościół amerykański wysyła wolontariuszy do Polski do pomocy przy pracy wobec uchodźców
50 lat u oblatek
W zgromadzaniu oblatek, w którym przyjęła imię Wilhelmina, przeżyła ok. 50 lat, działając jako nauczycielka muzyki w szkołach, ale też w kościelnych instytucjach muzycznych. I być może właśnie dzięki muzyce odkryła w sobie powołanie kontemplacyjne i w wieku 71 lat, 26 maja 1995 – w liturgiczne wspomnienie św. Bedy Czcigodnego – za zgodą władz kościelnych utworzyła w mieście Scranton w stanie Pensylwania Zgromadzenie Benedyktynek od Maryi Królowej Apostołów. Ona sama przyznała, że ważną rolę odegrało tu spotkanie z Bractwem Kapłańskim św. Piotra, praktykującym tradycyjną liturgię przedsoborową („trydencką”). Dzięki nim odkryła jej piękno.
Siostry prowadzą kontemplacyjny styl życia, w którym modlitwa (po łacinie) zajmuje ok. 5 godzin dziennie. Ważne miejsce zajmuje u nich pielęgnowanie tradycji śpiewu kościelnego. Mają one tu już nawet pewne osiągniecia: ich nagrania chorału gregoriańskiego znalazły się na czele listy tego rodzaju utworów i korzystają z nich albumy muzyki religijnej.
Ciało, które nie uległo rozkładowi
W rozmowie z dziennikiem „The Kansas City Star” obecna opatka benedyktynek w Gower s. Cecylia powiedziała, że gdy siostry chciały przenieść ciało swej założycielki z cmentarza do kaplicy w cztery lata po jej śmierci, okazało się, że nie uległo ono rozkładowi, podobnie jak jej habit, mimo panującej tam dużej wilgotności. „Nie chcemy specjalnie nagłaśniać tego wydarzenia i robić z niego «big story». Nie mamy też możliwości przyjmowania tak dużej liczby pielgrzymów. Ale z drugiej strony wygląda na to, że jest to pierwszy rozdział większej historii, w której pojawi się też więcej wątków” – wyznała matka przełożona.
W 2006 wspólnota przeniosła się do swej obecnej siedziby w diecezji Kansas City-St.Joseph w stanie Missouri. W 2018 opactwo Matki Bożej z Efezu zostało konsekrowane. W rok później 7 sióstr opuściło je, aby utworzyć pierwszy dom filialny – klasztor św. Józefa w mieście Awa w tymże stanie.
Agencja CNA zamieściła wywiady z niektórymi pielgrzymami. 61-letnia Rick Enna, która przyjechała tam specjalnie z Kansas City, powiedziała, że „to zadziwiające widzieć jej ciało w doskonałym stanie, chociaż przeleżało w grobie prawie 4 lata”.
Zdaniem posługującego m.in. w bazie amerykańskiej w Zama pod Tokio polskiego dominikanina o. Pawła Janocińskiego „wydarzenie w Gower może być kolejnym znakiem Opatrzności Bożej – po niedawnym domniemanym cudzie eucharystycznym w Thomastonie – dla Kościoła katolickiego w Ameryce”. Zakonnik zauważył, iż jest to „potężny Kościół, w którym jednak można dostrzec różne podziały np. na katolików «postępowych» i «konserwatywnych». I to dla nich wszystkich być może skierowane są te znaki – w duchu Apokalipsy (np. 15,5), aby skupili się bardziej na pełnieniu woli Bożej, a nie tylko na programach politycznych”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |