Fot. cathopic.com

#sharePost [18 lutego]: Wziąć swój krzyż…

Jezus mówi o codziennym braniu swojego krzyża. Można by zapytać: Dlaczego Pan Jezus nie respektuje reguł marketingu? Gdyby przeanalizować Jego słowa w kluczu współcześnie głoszonych zasad coachingu albo założeń mowy motywacyjnej, to słowa, które dziś rozważamy, musielibyśmy zwyczajnie odrzucić, uznając je za staromodne i zupełnie nieżyciowe.

Jezus mówi o porażce: zaprasza, żeby zaprzeć się, czyli wyrzec się siebie. Co to znaczy? Zrezygnować ze swoich zachcianek, z kręcenia się wokół samego siebie; nie szukać pochwał, nie dążyć do rozgłosu i sławy; nie przejmować się liczbą polubień i znajomych na Facebooku… A wszystko po to, żeby zacząć widzieć potrzeby bliźnich, być przy nich z dobrym słowem i uczynkami miłosierdzia – i nie chcieć niczego w zamian.

Spotykam czasami chrześcijan, którzy myślą, że współczesna ewangelizacja oznacza głoszenie nowej ewangelii – takiej bez wymagań. To wyznawcy tzw. „Ewangelii sukcesu”, czyli Jezusa bez krzyża, a zmartwychwstania bez cierpienia i śmierci. Jednak taka „ewangelia” nie jest Jezusowa. Inni nie nawracają się, bo mówią, że ich krzyżem jest uwikłanie w grzech. Tymczasem grzech jest konsekwencją porzucenia krzyża. Małżonkowie, którzy nie chcą nieść krzyża małżeństwa, uciekają w grzech; kapłani, którzy nie chcą nieść krzyża kapłaństwa – też uciekają w grzech. I tak jest z każdym chrześcijaninem. Nie można być z Jezusem, odwracając się od krzyża.

Pan Jezus mówi: Jeśli chcesz iść za Mną, naśladuj Mnie – nie tylko w mojej modlitwie i znakach, które czynię, ale także w moim posłuszeństwie Ojcu, w moim cierpieniu i umieraniu. Nie ma innej drogi do życia wiecznego, jak droga, którą jest Jezus.

Chcesz mieć życie wieczne, dlatego idziesz za Jezusem. Nie porzucaj więc krzyża swoich obowiązków, posłuszeństwa, cierpliwej miłości do bliźnich. Nie bój się. Jezus jest przy tobie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze