#sharePost (3 marca) – Wezwani do służby
Kiedy słyszę słowo służba to pierwszym moim skojarzeniem jest bycie poddanym, zależnym od kogoś, pozbawionym własnych marzeń, planów. To słowo “służba” niejednemu z nas przypomina jakieś czasy pańszczyźniane bądź czasy niewolnictwa.
Świat ciągle nam przypomina w reklamach, promowaniu konkretnego stylu życia, że musimy się realizować. Spełniać swoje marzenia. Sięgać, po co nikt jeszcze nie sięgnął. Piąć się w góry w stopniach kariery. Jesteśmy przecież tego warci! To nam się należy od życia! A Jezus? On zostawia nam trudną naukę nie tylko na nasze czasy, ale wszystkie czasy. Ta nauka była też trudna do przyjęcia Apostołom, kiedy chcą zająć miejsce blisko Niego. On mówi: “Lecz kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym…”
Kiedy pracujemy zawodowo, niezależnie od wykonywanej pracy, większość marzy o tym, by zostać szefem, szefową – przecież znamy się na wszystkim i lepiej wykonamy te zadania niż oni! Czy na pewno? Jeśli mamy takie myślenie, to nie ma gorszego kierunku, bo to znaczy, że brakuje nam jednego – pokory. To ona stoi u początku służby Bogu i drugiemu człowiekowi. Służby, która nie jest uciemiężeniem, ale darem złożonym z miłości. Bez pokory zawsze będę biedny, uciskany i wykorzystywany JA i ONI, ci którzy mnie niszczą. Kiedy mamy w sobie cnotę pokory, kiedy świadomie nad nią pracujemy, to niezależnie kim będę, będę służył nie jako niewolnik, ale jako człowiek, który dobrowolnie składa dar z siebie samego. Bo ważniejsi niż JA będą dzieci, mąż, żona, ktoś z pracy, ktoś, kto potrzebuje mojej pomocy.
Prorok Jeremiasz w pierwszym czytaniu modli się do Boga w momencie zagrożenia życia. On nie realizuje swojej woli, ale od początku wiernie przekazuje każde trudne słowo Boga, które jest przede wszystkim wezwaniem do nawrócenia Izraela. Wewnątrz serca przeżywa jednak ten ogromny dylemat, który my niejednokrotnie przeżywamy: tyle dobra, tyle rezygnacji z siebie, ze swoich planów, tyle służby, a jaka nagroda? Jeremiasz woła: “Usłysz mnie Panie… Czy złem za dobro się płaci?” Doświadczenie Jeremiasza jest doświadczeniem, zapowiedzią cierpiącego Sługi Jahwe, Jezusa. On nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby pochylać się i służyć z miłością każdemu człowiekowi, zwłaszcza choremu, potrzebującemu uzdrowienia fizycznego czy duchowego.
W służbie, którą mam podjąć jako uczeń Jezusa w wielkim poście, nie ma gwarancji powodzenia, sukcesu czy nagrody. Dobro mam czynić z miłości, nie dlatego, że za chwile dostanę jakąś nagrodę, ale dlatego że Jezus tak czynił – to jest jedyna droga na której mogę z Nim królować. Dlatego proś dzisiaj Pana, aby dał Ci łaskę pokory. A jeśli ten dar przyjmiesz idź i służ. Czyń dobro z miłości. Do tego zostałeś powołany!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |