Siostra do tańca i do różańca [ROZMOWA]
Często pytają ją o to, jaką szkołę taneczną ukończyła. Zgodnie z prawdą odpowiada, że żadną! Taniec jest jej pasją i stara się zarazić nim swoje podopieczne oraz uczestników różnych wydarzeń, w których bierze udział. Wyróżnia ją jedno – strój do tańca. Bo Katarzyna Katarzyniak to siostra pasterka – a więc tancerka w habicie!
Hubert Piechocki (misyjne.pl): Jaki był pierwszy kontakt siostry z tańcem? To była tańcząca mała Kasia?
Katarzyna Katarzyniak, pasterka: Tak! Pamiętam, że zawsze lubiłam tańczyć – na szkolnych dyskotekach, zabawach czy balach karnawałowych. Zawsze miałam taką potrzebę serca! Będąc w domu, mając trochę czasu, włączałam jakąś muzyczkę i tworzyłam układy. Zawsze lubiłam ruszać się poprzez taniec.
Miała wtedy siostra jakieś ulubione utwory, przy których tańczyła?
Przed laty nie było jeszcze takiego sprzętu jak dzisiaj i dostępu do każdego utworu. Tych pierwszych utworów słuchałam jeszcze na kasetach magnetofonowych. To były bieżące przeboje, którymi w danym momencie żył świat. Nie miałam swoich ulubionych.
Ważnym tańcem jest zawsze polonez na studniówce.
Tak! Miałam studniówkę i był polonez! Zawsze taniec mi towarzyszył, podobał mi się. Nigdy nie należałam do żadnej grupy tanecznej w szkole. Uprawiałam za to sport. Chodziłam na dodatkowe zajęcia sportowe, startowałam w zawodach. Pani od wf-u mobilizowała mnie do biegania przełajowego.
I w pewnym momencie podejmuje siostra decyzję o wstąpieniu do zakonu. Pewnie pojawiła się myśl, że to już koniec z tańcem do końca życia.
Nie myślałam w ten sposób – co stracę, a co zyskam. W sercu pojawił się głos powołania i zapragnęłam służyć Panu Bogu. To było najważniejsze. Chciałam służyć Panu Bogu i być po prostu Jego oblubienicą – to On mnie wybrał. Nie zastanawiałam się, czy ja coś stracę, gdzie będę posługiwać i co robić. A Z perspektywy 20 lat spędzonych w zgromadzeniu widzę, że Bóg wynagradza i wszelkie marzenia, które miałam w dzieciństwie zostały mi stokrotnie wynagrodzone. Tu przypomina mi się pytanie św. Piotra do Jezusa z Ewangelii św. Mateusza: „Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 27.29).
Opowiedzmy w takim razie, jak w życiu zakonnym pojawił się taniec.
Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że w zgromadzeniu zakonnym można tańczyć i prowadzić różne zajęcia taneczne. Przed laty sama, gdybym usłyszała, że siostra zakonna prowadzi jakieś zajęcia integracyjne, taneczne – to byłabym zdziwiona takim faktem, a tym bardziej widokiem. Bóg daje nam przeróżne zadania. I pokazuje, jakim potrafi być żartownisiem! Zleca nam zadania, o których my wcześniej byśmy nie myśleli. Otwarcie się na taniec i zajęcia taneczne to skutek pracy wychowawczej wśród dziewcząt, które mieszkają w naszym domu. Ale przede wszystkim to owoc uczestnictwa i zaangażowania się w spotkania młodych Lednica 2000.
Rzeczywiście, na Lednicy widać siostrę i jej podopieczne. To cały dzień tańczenia.
Pierwszym kontaktem z tańcem lednickim było spotkanie z głównym wodzirejem Lednicy Kazimierzem Hojną – Kazkiem. Przyjeżdżał do naszego domu przy Piątkowskiej w Poznaniu do naszych dziewcząt (Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza Dla Dziewcząt im. bł. Marii Karłowskiej – przyp. red.). Prowadził tam zajęcia z tańca towarzyskiego. A potem zaprosił nas na Lednicę, gdzie prowadzi tańce lednickie, tańce uwielbienia. Zaczęłyśmy uczestniczyć i angażować się. Bardzo podobały nam się te gesty – tańce. Dziewczęta angażując się w taniec, spotykały także innych tańczących młodych ludzi – i to wierzących w Boga. Z jednej strony mogły potańczyć, a z drugiej to było też odkrywanie Boga i modlitwa. Przez słowa i taniec można chwalić Pana Boga. Zawsze towarzyszą mi słowa pieśni Siewców Lednicy: „Tańcem chwalmy Go!”.
A jak inne siostry odbierały zaangażowanie siostry w taniec?
Pewnie różnie, niekoniecznie zawsze wszyscy przytakiwali – że to coś wspaniałego, że tak należy, tak wypada. Nie wszystkie siostry potrafią to zrozumieć. Sami przełożeni też ostrożnie na to patrzyli – czy aż tak mamy się w to angażować? Ale widziałyśmy, że to daje radość i otwiera nasze dziewczęta. Nasze podopieczne przez spotkania na Lednicy otwierały się bardziej na Pana Boga. I później przełożeni zobaczyli też, że my – siostry zakonne, zakonnicy i kapłani – powinniśmy być z młodymi, towarzyszyć im w trakcie różnych spotkań. Powinniśmy wychodzić z naszych klasztorów czy parafii i iść do młodych. Przez taki taniec, przez tę formę modlitwy uwielbienia mamy być z młodymi.
Czym dla siostry jest taniec – tak osobiście?
Dla mnie taniec jest ogromną radością, a przede wszystkim podziękowaniem Panu Bogu za wszystkie łaski, jakie mi daje. Podziękowaniem za to, że jestem zdrowa, mogę ruszać ręką i nogą, że powołał mnie do zgromadzenia i jestem szczęśliwa. Bóg daje mi takie zadania i daje mi potrzebne łaski, aby te zadania wykonać! Ostatnio, podczas Paradiso 2019, prowadziłam wieczór integracyjno-taneczny. Uczestnicy spotkania pytali mnie, skąd mam tyle siły, pomysłów na taniec i integrację. Odpowiadam wtedy, że jeżeli Pan Bóg stawia przede mną jakieś zadania, to daje też łaski, dary i siły potrzebne do ich realizacji. Staram się, żeby taniec był nie tylko formą „poskakania” i zużycia energii, ale żeby był też modlitwą.
I to się udaje – widziałem zaangażowanie młodych podczas Paradiso.
W tańcach integracyjnych i uwielbienia korzystam z piosenek religijnych, często z tańców lednickich, ale też z utworów aktualnie modnych. Dziewczęta podpowiadają mi, co akurat jest na czasie, jakie przeboje królują. Wspólnie tworzymy. Korzystam z przebojów, bo wiem, że dla młodych jest to radość. I dla mnie to też jest radość! Cieszy mnie to, że młodzi mogą razem ze mną tańczyć, a przede wszystkim staram się też w tym tańcu być świadectwem radości. Chcę pokazać im, że siostry zakonne czy kapłani też potrafią się bawić. To, że jesteśmy powołani, służymy, chodzimy w habitach nie oznacza, że mamy być smutnymi ludźmi zamkniętymi w klasztorach. Mamy przez tę formę ewangelizacji pokazać młodym radosnego Pana Boga i radosny Kościół.
Radość wpisana jest w Kościół! Żyjemy w czasie po zmartwychwstaniu – w czasie paschalnym!
Mamy tę radość nieść całemu światu! Mamy nieść Słowo Boże i być tą iskierką Ewangelii i nadziei.
Skąd siostra czerpie pomysły na układy?
Często pomocny jest Internet i dostępne w nim układy. Korzystamy też np. z gotowego tańca, do którego dokładamy jakieś własne elementy. Są też utwory, np. lednickie, do których trzeba samemu stworzyć choreografię. Kazek przyjeżdża do nas i słuchając nowej piosenki Siewców Lednicy zastanawiamy się, jak słowa przełożyć na konkretne gesty. Chodzi o to, żeby nie były to puste gesty, tylko żeby niosły jakieś przesłanie. To mają być tańce integracyjne, więc gesty muszą być też proste i chwytliwe, żeby ludzie potrafili je powtórzyć.
A ulubiony taniec siostry?
Lubię tańce z głęboką treścią. Zagraniczne utwory staram się tłumaczyć. Piosenki mają bardzo różną treść. Jako osoba zakonna staram się nie korzystać z utworów z niewłaściwym tekstem, choćby miały super muzykę i rytm. Omijam je. Chciałabym, żeby przez ten taniec wybrzmiała chwała Pana Boga.
Co nam daje taniec?
Myślę, że osoba, która otworzy się na taniec, potrafi też otworzyć się na drugiego człowieka, na Słowo i na Pana Boga. Często taniec jest właśnie naszym otwarciem się i wyzwoleniem z kłopotów, smutków, stresów, które mamy. W ciągu roku prowadzę z dziewczętami systematycznie kółko taneczne i widzę, jak taniec je otwiera, relaksuje, jak powoduje, że nawet ciało staje się luźniejsze, jak im pomaga pokonać trudności. Widać, kto ile włożył wysiłku w pracę nad sobą, nad swoim duchem i życiem. Jeżeli ktoś pracuje nad sobą – to jest taki luźny, swobodny w tym tańcu. Jeśli ma jeszcze jakieś kłopoty, potrzebny mu sakrament spowiedzi – to jego ruchy są sztywniejsze, jest bardziej zamknięty. Ale każdy potrafi tańczyć!
Naprawdę?
Słyszę, jak niektórzy mówią, że nie potrafią, nie umieją, nie mają z muzyką nic wspólnego. Tańce integracyjne czy tańce lednickie, które staram się ludziom pokazać, to proste gesty i każdy może do nas dołączyć! To nie może być tak, że ja stanę z moimi dziewczętami i będzie jakiś pokaz. Absolutnie nie o to chodzi, żebym była gwiazdą! Chodzi o to, żeby ludzi zachęcić do zatańczenia z nami – belgijki, tańca lednickiego czy integracyjnego. Proste gesty – żebyśmy byli razem, stworzyli wspólnotę, żebyśmy razem zatańczyli i uśmiechnęli się do siebie. To nie ma być tak, że ja tańczę, a inni patrzą na mnie.
I nie musimy być w tym tańcu perfekcyjni.
Oczywiście, że nie! Ja też nie jestem w tym doskonała! Ludzie mnie ostatnio zapytali, jaką szkołę tańca ukończyłam. Odpowiedziałam, że żadnej szkoły nie ukończyłam, to po prostu wypływa z serca, z mojej radości. Chcę być z ludźmi, chcę być z młodymi. Oni dają mi radość. Młodzi mnie motywują, aby tańczyć, stworzyć nowe układy, aby robić to z nimi. Jeżeli Pan Bóg stawia przede mną takie zadania, to staram się z całego serca, z całej radości wypełnić to, czego w danym momencie chce ode mnie Bóg.
Dla dziewcząt, podopiecznych sióstr, taniec jest formą terapii.
Oczywiście, że taniec jest formą terapii. Na co dzień tego tak nie nazywamy, ale jest to choreoterapia, która bardzo im pomaga. Często one same mnie mobilizują, bym była przygotowana, żeby mi się chciało. Mówią: siostro, będzie dzisiaj spotkanie? Będzie dzisiaj kółko taneczne? I odpowiadam: oczywiście, że będzie. One czekają i mnie mobilizują do tańca, do wymyślania nowych układów, do bycia z nimi. Często dziewczęta towarzyszą mi na różnych wyjazdach – jest to dla nich ogromna radość, że mogą innym służyć za pomocą tańca. Czują się dowartościowane, bo potrafią coś zrobić i to zrobić dobrze!
To ile siostra tańczy w tygodniu?
W zależności od sytuacji. Jak trzeba coś ułożyć, przygotować się na jakieś wydarzenie, to spędzamy na ćwiczeniach każdą wolną chwilę. Są też takie sytuacje, że mamy dłuższy wieczór bez żadnych planów to proponuję dziewczętom, że możemy potańczyć. Chętnie „odpalamy” muzykę i spędzamy wieczór na tańcach i zabawach integracyjnych! Tak samo, gdy pojawiają się nowe podopieczne – ten taniec pomaga w integracji, w przyjęciu ich do grupy.
Siostra dzięki tańcu obecna jest na wielu ważnych wydarzeniach.
To przede wszystkim coroczna Lednica. Ale to też Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, na których obecni byliśmy jako tancerze Lednicy. A pół roku temu byłam w Panamie na Światowych Dniach Młodzieży. Tańczyliśmy tam z młodymi podczas katechez polskich. Byliśmy też na ulicach Panamy. Młodzież z radością z tego korzystała. Oni chcą się bawić. Kiedy można się bawić – to się bawimy i tańczymy, a kiedy jest czas na modlitwę – to się modlimy. Taniec jest formą uwielbienia Boga i modlitwą. Na przełomie listopada i grudnia byłam także w Nowym Jorku, zaprosiła mnie zaprzyjaźniony salwatorianin na bal andrzejkowy organizowany dla Polonii skupionej wokół parafii salwatorianów. Pan Bóg to naprawdę ma ogromne poczucie humoru i działa za pomocą innych osób, np. wysłać mnie za ocean, aby pomóc w poprowadzeniu zabawy? Nigdy bym czegoś podobnego nie wymyśliła!
Siostra ma jakieś taneczne marzenia?
Przede wszystkim chcę wypełniać jak najlepiej wolę Pana Boga. Chcę przynosić radość innym ludziom poprzez taniec i chcę dawać dobre świadectwo życia Panem Bogiem. Chcę pokazywać, że osoba zakonna też potrafi tańczyć i się radować!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |