Fot. pixabay

Spójrz na niebo i już się nie smuć 

Przy okazji tegorocznej uroczystości Wszystkich Świętych mogliśmy i tak powiedzieć, i to zobaczyć. To dzięki niebu, a dokładnie dzięki pogodzie.   

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny często naznaczone są jesienną szarugą, kojarzą się nam z mokrymi liśćmi opadającymi na groby. Smutno, zimno i ponuro. Brakuje tylko tego, by gdzieś między cmentarnymi alejkami spotkać kostuchę… 

To przecież radosne święto  

W tym roku było inaczej. Ciepła, złota polska jesień niektórym zaczynała mylić się już nawet z wiosną. Słońce rozjaśniało niebo, a jego promienie opadały na groby niczym głos z nieba, który chciałby nam powiedzieć: „Nie patrzcie w dół, nie smućcie się, waszym celem nie jest grób, ale niebo”. Dla mnie Wszystkich Świętych zawsze było uroczystością, do której miałem sentyment. Lubiłem te dzień, te dni. Ciepło świec, zapach zniczy, spotkania z bliskimi i świat, który na co dzień pędzi, jakby się zatrzymuje.  

I choć gdy Zaduszkom towarzyszy pewna nostalgia, melancholia i tęsknota za tymi, których już nie ma z nami, to 1 listopada całym sercem się raduję. I trochę… po cichu… niekiedy mam za złe, gdy w niektórych parafiach ten dzień nie jest obchodzony zbyt uroczyście. Czcimy wtedy przecież cały zastęp świętych, tych znanych, wyniesionych na ołtarze, jak i wszystkich anonimowych. Całe niebo się wtedy nad nami otwiera. Tak bardzo lubię w ten dni odmawiać Litanię do Wszystkich Świętych, bo wtedy ich wspomożenie i obecność czuję jeszcze bardziej. Dzwony w kościołach powinni dzwonić w ten dzień najmocniej jak potrafią, organy powinny głosić „Chwała na wysokości Bogu” jak najdonośniej, a my, uśmiechnięci od ucha do ucha, wielbić Boga i cały jego zespół. Niekiedy jednak pieśni żałobne i fioletowy kolor zbyt silnie dominują tego dnia. Czy nie dla pokrzepienia serc i przypomnienia najważniejszej prawdy naszej wiary przypomnieć sobie tej wielkanocnej pieśni?:  

Otrzyjcie już łzy płaczący, żale z serca wyzujcie. 
Wszyscy w Chrystusa wierzący, weselcie się, radujcie. 
Bo zmartwychwstał samowładnie, jak przepowiedział dokładnie. 
Alleluja, alleluja, niechaj zabrzmi: alleluja!  


Cmentarz Podemszczyzna PAP/Darek Delmanowicz



Bo za chmurami 
wciąż świeci słońce  

W tym roku pogoda pomogła zrozumieć coś więcej. Nie musieliśmy chować głów pod parasolami – można było spojrzeć w niebo, nie musieliśmy uciekać z cmentarza – mogliśmy zostać dłużej i pomyśleć o naszej drodze ku górze. W tym roku łatwiej odpowiedzieć tym, którzy mówią mi, że dla nich „to smutne święto”. Wystarczyło spojrzeć na promienie słońca, poczuć ich blask i ciepło, by zrozumieć, że na tam, na górze wielu już na nas czeka. Może też nasi bliscy zmarli? Groby, które odwiedzaliśmy, mają nam tylko i aż przypominać, że zimny kamień grobowca to dla nas tylko przystanek w ziemskiej wędrówce. To nie jest głaz, który zagrodzi nam drogę ku niebu. A jak ta droga wygląda? Może tak jak droga wzbijającego się samolotu, który po starcie musi niekiedy przebić gęste i ciemne chmury. Za nimi są już tylko promienie słońca.  

Nie smućmy się więc i nie popadajmy w zbytnią nostalgię. Nasi bliscy zmarli potrzebują naszej modlitwy, a nie smutku. Nasza modlitwa może być jak paliwo w ich samolocie, który przebija się przez chmury. Módlmy się i za nas samych, byśmy zamiast w ziemię, nieustannie spoglądali w niebo. Ten słoneczny 1 listopada powinien nam o tym przypomnieć.    

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze