Fot. Colin Davis/unsplash

Stał się alkoholikiem i narkomanem w wieku 9 lat. Dzisiaj pomaga przy sanktuarium maryjnym [ROZMOWA]

Teraz każdej nocy – zamiast pić i ćpać – proszę Boga na kolanach o pomoc, abym potrafił przebaczyć sam sobie – mówi zdrowiejący alkoholik i narkoman, który należał do ulicznego gangu w León w stanie Guanajuato w Meksyku.

Brian Vazquez  ma zaledwie 15 lat, a już doświadczył alkoholizmu, narkomanii, życia na ulicy oraz przestępczego. Dzisiaj – pomimo swojego młodego wieku – przy sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe w León (Meksyk) pomaga tym, którzy wpadli w sidła nałogu. Zachęca ich do składania przyrzeczeń czasowej abstynencji w specjalnie przeznaczonej do tego kaplicy przy sanktuarium. Nie zgodził się na publikację wizerunku, co zupełnie zrozumiałe. Podzielił się jednak z nami swoim doświadczeniem.

>>> Zdrowiejący narkoman: odkryłem, że Bóg zawsze mnie kochał [REPORTAŻ]

Piotr Ewertowski (misyjne.pl): Wylądowałeś na ulicy z alkoholem i narkotykami w wieku 9 lat. W wieku 14 leczyłeś się już z uzależnienia od alkoholu. To wydaje mi się dość szokujące. Jak do tego doszło?

Brian Vazquez: – Dzisiaj w León możesz zobaczyć wielu zapuszczonych dzieciaków, którzy od najmłodszych lat ćpają lub upijają się na ulicy. Wielu z nich żebrze na ulicy czy myje okna samochodów, gdy stoją na czerwonym świetle, ale nie po to, żeby mieć co jeść, lecz żeby zdobyć pieniądze na kolejną dawkę narkotyku. Proszą o drobne na taco, ale tak naprawdę chcą kupić używkę. Wielu z nich zajmuje się też rabowaniem.

Takich miałem też kolegów i ja nie chciałem czuć się inny. Chciałem być z nimi w grupie, a miałem wrażenie, że jestem im obojętny. Zacząłem robić więc to co oni, począwszy od palenia marihuany. Poza tym wszystkie te syntetyczne substancje, które spożywałem, stanowiły skuteczną ucieczkę od rzeczywistości, od tego co realne i co nie zawsze jest łatwe. Po nocy narkotyzowania się i uchlewania budziłem się rano i czułem się jeszcze gorzej, zwłaszcza widząc moją mamę, która bardzo się martwiła. Jako że jako dzieciak nie miałem wystarczająco dużo pieniędzy na alkohol i narkotyki, to kradłem czy po prostu wyrywałem pieniądze i torebki z ręki. Tak wyglądało moje życie.

Jaką rolę odgrywała wiara w zmianie Twojego życia?

– Kiedy spędzałem noce na tych „imprezach” na ulicy, to nie modliłem się, nie myślałem o Bogu. Ale cały czas smuciła mnie sytuacja w domu. Martwiłem się o mamę i siostry. Z czasem zauważyłem też, że z narkotykami nie jest tak fajnie jak na początku. Najpierw wystarcza Ci ta jedna mała dawka, ale potem dla tego samego rezultatu potrzebujesz dwóch, a w końcu coraz to więcej dawek.

Kościół ekspiacyjny Najświętszego Serca Jezusowego w León (Meksyk)/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

W wieku 14 lat trafiłem do grupy anonimowych alkoholików. Powiedzieli, że jedyne czego chcą dla mnie, to żebym przestał pić i narkotyzować się. Od tego momentu zacząłem modlić się i prosić Boga o pomoc w walce z nałogami oraz przebaczenie tych złych rzeczy, które zrobiłem w swoim życiu. Proszę też, abym potrafił przebaczyć sam sobie.

Dzisiaj wciąż mam ciągoty do narkotyków i alkoholu. Kosztuje mnie bardzo dużo powstrzymywanie się od tego. Jest to pewna ucieczka, która powierzchownie „umila” życie. A paradoksalnie przecież to teraz czuję się szczęśliwy, spokojny oraz mam więcej energii na ciele i umyśle. A jednak wciąż ciągnie mnie do tego, co mnie uczyniło nieszczęśliwym. Dlatego teraz każdej nocy – zamiast pić i ćpać – proszę Boga na kolanach o pomoc. Ta modlitwa bardzo mi pomaga w wytrwaniu tym pokoju i radości, które daje mi abstynencja. Mija dopiero rok, od kiedy zacząłem się leczyć, więc nie jest łatwo.

Przy sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe w León powstała specjalna kaplica do składania przysiąg o czasowym odstawieniu alkoholu lub narkotyków.

– Zachęcamy do składania przed Bogiem przyrzeczeń o odstawieniu danych używek na jakiś czas. To może być miesiąc, rok czy dwa lata – lub od razu na całe życie. Oczywiście, nierzadko się zdarza, że taka osoba po tym czasie wraca do starego życia. My staramy się, aby te przyrzeczenia były odnawiane. Chodzi o to, żeby się nie poddawać. Osoba uzależniona nie jest w stanie ot tak przestać pić alkoholu czy brać narkotyków.

Co byś powiedział młodemu chłopakowi, który wchodzi dzisiaj w świat narkotyków?

– Bracie, byłem w tym miejscu. Wiem, co to znaczy być naćpanym każdej nocy, źle czuć się fizycznie i psychicznie „na zjeździe” po upojeniu alkoholowym lub narkotykowym. Wiem, jak to jest, gdy zamknięty w swoim pokoju trzęsiesz się i czujesz okropnie, bo twoje ciało żąda kolejnej dawki. To też paskudne poczucie zamknięcia w jakiejś pułapce, z której nie potrafisz się wydostać. Nie idź tam, gdzie ja byłem. To, co mogę ci zaoferować, to moja pomocna dłoń. To bym powiedział.

Poza tym dzisiaj jestem naprawdę szczęśliwy. Mam dobre relacje rodzinne. Widzę moją szczęśliwą mamę i bezpieczne siostry. Przede wszystkim czuję się dobrze sam ze sobą! Podoba mi się to życie, przed którym uciekałem. Psychicznie jestem spokojny i zadowolony. Nie warto zamieniać tego na alkohol i narkotyki.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze