fot. flickr.com

Świat nadal czeka na wyrok w sprawie Asi Bibi

Sprawa Asi Bibi trwa już prawie 10 lat. Czasem media przypominają sobie o tej odważnej kobiecie, matce pięciorga dzieci, która została oskarżona o bluźnierstwo i oczekuje w więzieniu na wykonanie kary śmierci. 8 października sąd apelacyjny wydał wyrok, jednak opinia publiczna nadal nie wie, czy Asia Bibi wyjdzie na wolność, czy wyrok śmierci zostanie utrzymany. Czekając na informacje, warto przypomnieć sobie jej historię.

14 czerwca 2009 r. Asia Bibi pracowała wraz z muzułmańskimi sąsiadkami podczas zbiorów falsy. Wyczerpana upałem, postanowiła napić się wody z pobliskiej studni. Jej muzułmańskie towarzyszki uznały, że ten gest zanieczyścił wodę. Aby woda w studni znów była zdatna do picia, Asia powinna wypowiedzieć szahadę (muzułmańskie wyznanie wiary), co spowodowałoby jej konwersję na islam. Wypowiedziała wtedy słowa, które stały się później podstawą o oskarżenie jej o bluźnierstwo: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”. Wywołało to agresywną reakcję zebranych. Poturbowana kobieta uciekła z miejsca zdarzenia. Gdy wróciła po kilku dniach, została zaatakowana przez grupę rozwścieczonych ludzi, którzy żądali ukarania jej za bluźnierstwo. Chrześcijanie z wioski zawiadomili policję, która zabrała Asię na komisariat, aby uratować ją przed linczem. Nie uratowało to jej jednak przed aresztowaniem i oskarżeniem o bluźnierstwo, za które pakistański kodeks karny przewiduje karę śmierci lub dożywotniego więzienia. Naciski islamskich duchownych doprowadziły do skazania kobiety na karę śmierci przez powieszenie. Nastąpiło to po szesnastu miesiącach procesu. Czas ten spędziła w niewielkiej izolatce bez okien, umywalki i toalety. Było to jednakże niezbędne, aby zapewnić jej minimum bezpieczeństwa i by nie została zamordowana przed wyrokiem sądu. Pierwszy wyrok zapadł 7 listopada 2010 r. Sąd apelacyjny w Lahore 16 października 2014 r. potwierdził wcześniejszy wyrok. Jedyną szansą było odwołanie się do Sądu Najwyższego, który 22 lipca 2015 r. orzekł, że postępowania w sądach niższych instancji nosiły znamiona istotnych nieprawidłowości. Dzięki temu wykonanie kary śmierci zostało wstrzymane do czasu rozpatrzenia sprawy przez Sąd Najwyższy. 

Papież Franciszek z rodziną Asii Bibi fot. wikimedia

Fundamentaliści cały czas grożą Asi Bibi śmiercią. Zapewniają, że nawet jeśli zostałaby uniewinniona przez Sąd Najwyższy, to oni nie pozwolą jej ujść z życiem, bo taką karę powinien ponieść bluźnierca. Z tego powodu wszystkie szczegóły rozprawy były i są utrzymane w tajemnicy. Termin rozprawy został przesunięty o ponad pół roku, gdyż bardzo trudno było skompletować skład sędziowski. Sędziowie, którzy mieli być zaangażowani w sprawę, otrzymywali groźby. W kwietniu ustalono, że w sprawie orzekać będzie sam Miana Saquiba Nisara, prezes Sądu Najwyższego. Podczas rozprawy pod budynkiem sądu odbyły się protesty, ludzie żądali podtrzymania wyroku. 

Rodzina Asi Bibi wierzy, że brak ogłoszenia wyroku to dobry znak. Wspólnoty chrześcijańskie na całym świecie wciąż modlą się o wyrok uniewinniający. Wszyscy wierzą, że jeśli udało się zatrzymać karę śmierci i dotrzeć aż do Sądu Najwyższego, to wspólna walka połączona z modlitwą może zdziałać cuda. Niepodanie werdyktu do publicznej wiadomości niesie nadzieję, że Asi Bibi zwrócona została wolność, tylko obawiając się reakcji fundamentalistów (grożą, że zabiją Asię Bibi nawet jeśli sąd ją uniewinni), sąd czeka, aż kobieta opuści więzienie i znajdzie się w bezpiecznym miejscu. Wiadomo natomiast, że nawet jeśli Asia Bibi będzie wolna, to wraz z rodziną będzie musiała opuścić Pakistan, zmienić tożsamość i rozpocząć życie na nowo. Ukrywać będzie się musiała już do końca życia, ponieważ fundamentaliści będą chcieli za wszelką cenę pozbawić życia „bluźniercę”.

Teraz istotne jest tylko to, czy Asia Bibi odzyska wolność i będzie mogła wrócić do rodziny. Asia już i tak jest bohaterką: wytrzymała 10 lat w więzieniu, a przecież wystarczyło było tylko wypowiedzieć szahadę. Dla niej Chrystus był ważniejszy niż jej własne życie. Teraz zostaje nam tylko czekać na werdykt sądu i mieć nadzieję. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze