Świecka misjonarka z Cieszyna w Brazylii od 38 lat
– Pan Bóg tak długo puka do serca człowieka, aż ten odpowie „tak” – podkreśla pochodząca z Cieszyna, Zofia Kusy, absolwentka teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, która od 38 lat pracuje jako świecka misjonarka w Brazylii.
Starsza siostra biskupa-misjonarza Tadeusza Kusego pomaga matkom, dzieciom i całym rodzinom w Teresina – brazylijskiej metropolii w północno-wschodniej części tego południowoamerykańskiego kraju.
Bezrobocie, prostytucja, przestępczość
– Odwiedzamy te rodziny, mówimy, jak wychować dzieci, jak się z nimi bawić oraz jak je odżywiać – tłumaczy, zaznaczając, że pracownicy duszpasterstwa troszczą się o zdrowie i życie dzieci, walczą też z analfabetyzmem i dziecięcą prostytucją. Praca kilku tysięcy wolontariuszy polega na regularnym odwiedzaniu rodzin objętych opieką.
– Zajmujemy się także kobietami w ciąży, aby wiedziały, jak przeżyć ten błogosławiony czas, żeby mogły urodzić zdrowe dziecko – obecnie wielu młodych Brazylijczyków nie ma pracy. Wiąże się z tym, jak zauważa misjonarka, wzrost przestępczości i przemocy. Duszpasterstwo stara się tym zjawiskom przeciwdziałać. Misjonarka zauważa, że pomoc w ramach duszpasterstwa adresowana jest do ludzi bez względu na ich wiarę czy religię. – Odwiedzając rodziny, często wspólnie się modlimy, ale nie nawracamy. Przede wszystkim walczymy ze zobojętnieniem, szczególnie wśród młodych rodzin, by interesowały się rozwojem duchowym swych dzieci, uczyły ich prostych modlitw. Dzieci są przyszłością Brazylii – podkreśla.
Ważnym elementem pracy w duszpasterstwie jest dbanie o prawidłowe odżywianie się matek oczekujących potomstwa oraz samych dzieci. Specjalne filie tego prekursorskiego duszpasterstwa misjonarka tworzyła także niegdyś w Angoli.
Jak to się zaczęło
– Bazą wszystkim powołań – kapłańskich, zakonnych, do życia świeckiego czy do małżeństwa – jest rodzina – zaznacza, wspominając, że jako dziecko lubiła czytać „Rycerza Niepokalanej”, opiekowała się też młodszym bratem – przyszłym biskupem – odprowadzając go na poranne Msze. – Chciałam zawsze dużo wiedzieć o ojcu Kolbem. Pisał dużo o misjach i to mnie interesowało – wspomina pani Zofia, która w przeszłości była katechetką w Cieszynie. – To mi nie wystarczało i postanowiłam skończyć teologię na KUL-u. Już wtedy zaczęłam szukać możliwości bycia misjonarką – kontynuuje opowieść laureatka Medalu „Pro Ecclesia et Pontifice”, nadanego jej w 2004 roku przez Jana Pawła II.
Módlcie się za nas
– Pracując w parafii Katowice-Załęże spotkałam księdza, który jako misjonarz z Brazylii przyjechał wtedy na urlop. Pamiętam, że zaproponował, abym przejechała pomóc mu w katechezie. Odpowiedziałam «Czemu nie!»”. I to «czemu nie» ma już 38 lat – śmieje się misjonarka, która przybyła do Brazylii w 1979. Zachęca do modlitwy w intencji misjonarzy oraz zaangażowanie się w inne formy pomocy wspierające prace ludzi na misjach.
– Mi nie chodzi o pieniądze, ale o modlitwę ludzi. Wiem, jak to pomaga. Czuję namacalnie, że ktoś się za mnie modli – mówi wzruszona i przypomina o możliwości rozciągnięcia opieki duchowej i materialnej nad konkretnym misjonarzem czy misjonarką w ramach tzw. patronatu.
Wybierz swojego misjonarza
Jak informuje komisja episkopatu Polski ds. misji, każdy może wybrać sobie znajomego misjonarza lub misjonarkę z diecezji, zgromadzenia zakonnego czy też osobę świecką. Można również poprosić komisję, by przydzieliła misjonarza lub misjonarkę. Taka osoba wspomaga misjonarza czy misjonarkę znanego z imienia i z nazwiska poprzez: codzienną pamięć modlitewną, uczestniczenie w Eucharystii i częstą komunię świętą, ofiarowane cierpienia i niesione krzyże codzienności.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |