Fot. Domena Publiczna

Święta Teresa i święty Jan. Coś więcej niż przyjaźń 

Po raz pierwszy zobaczyła go, gdy odprawiał Mszę św. prymicyjną. Od razu czuła, że jest to człowiek wyjątkowy, że musi z nim porozmawiać, że coś z tego będzie. Nie bardzo jeszcze wiedziała co, ale w głowie miała jedno: „ku większej chwale Boga”.  

Było to 1567 r. Teresa była w zakonie od ponad 30 lat. Niejedno widziała i niejedno wiedziała. Brama karmelitańskiego klasztoru w Avili zamknęła się za nią 2 listopada 1535 r. Była wtedy pełna entuzjazmu i chęci oddania Bogu wszystkiego, ale panująca w klasztorze atmosfera „duchowego lenistwa” rozczarowała ją bardzo. Reguły obowiązywały tylko teoretycznie, siostry codziennie przyjmowały gości, czasem bardzo wysoko postawionych, zajmowały się wszystkim, tylko nie modlitwą w ciszy. Teresa uznała taki tryb życia za naruszenie klauzury, izolacji niezbędnej w praktyce kontemplacji i postanowiła to zmienić. 

Św. Teresa z Avila, fot. wikipedia

Coraz głębszego przekonania do swoich pragnień nabierała stopniowo, głównie dzięki spowiednikowi. W końcu w 1562 r. założyła pierwszy klasztor pod wezwaniem świętego Józefa, składający się tylko z małego domu i kaplicy… Że spotkało się to z małym entuzjazmem wśród mieszkańców i władz Avili, to mało powiedziane. Pięć lat później dostała pozwolenia na założenie dwóch klasztorów według zreformowanej przez siebie reguły. W tym samym roku, na wspomnianej Mszy św. prymicyjnej, zobaczyła Jana.  

Był od niej młodszy o prawie 30 lat, ale podobnie jak ona wstąpił do zakonu karmelitów i podobnie jak ona – pragnął ciszy. Niewiele brakowało, a Jan wybrałby surowy zakon kartuzów, bo wierzył, że w kontemplacji i zamknięciu będzie w stanie usłyszeć Boga i Go coraz bardziej kochać. Ale stało się tak, że spotkał Teresę, i to w idealnym momencie życia. Ona zakładała nowe klasztory o surowej regule, on szukał właśnie takiego miejsca, by móc w pełni oddać się Bogu. Teresa i Jan bardzo szybko się dogadali. Wspólne pragnienia wystarczyły, bo powoli, krok po kroku rozpocząć wielką reformę zakonu karmelitów. Dość szybko znalazł się dom, do którego Teresa mogła zaprosić pierwszych mężczyzn pragnących żyć według odnowionej reguły. 

Św. Jan od Krzyża, fot. wikipedia

„Jeszcze przed wyjazdem na fundację w Valladolid, umówiłam się z ojcem Antonim od Jezusa i z Janem od Krzyża, że w razie założenia klasztoru według pierwotnej reguły karmelitów bosych, oni dwaj pierwsi wstąpią do niego – napisała Teresa w «Księdze życia». Nie mogąc dostać odpowiedniego domu, polecałam tę sprawę Panu. I jeden pan z Avila, którego nigdy przedtem nie spotkałam, dowiedział się – nie wiem jak – o naszych planach i zgłosił się do mnie, żeby ofiarować dom w nędznej, małej wiosce. Domyślałam się, jaki to może być dom, ale z głębi serca podziękowałam i szczerze ofiarę przyjęłam. Dom stał przy drodze, więc jadąc na fundację do Valladolid, miałam go po drodze. Gdyśmy ujrzeli ten dom, nie mieliśmy odwagi zostać w nim na noc, tyle było w nim brudu i pełno chłopów sprowadzonych na żniwa. Towarzyszka moja nie mogła znieść myśli, bym w takiej chałupie zakładała klasztor. Ale ja już obmyśliłam, że z przedsionka będzie kościół, rupieciarnia posłuży za chór, a izba na sypialnię. Ojcu Antoniemu powiedziałam, że jeśli zdobędzie się na odwagę, by tam zamieszkać, może być pewny, że Bóg przyjdzie z pomocą i wszystko pójdzie dobrze. Byle tylko zacząć”. 

I tak się zaczęło. Było to rok 1568. Wraz z Janem tę pierwszą zreformowaną wspólnotę męską tworzyli trzej jego towarzysze. Odnawiając śluby zakonne według pierwotnej reguły, cała czwórka przyjęła nowe imiona: Jan nazwał się wówczas „od Krzyża” – i tak został zapamiętany. Cztery lata później, na prośbę św. Teresy, został spowiednikiem i wikariuszem klasztoru Wcielenia w Avili, w którym ona sama była przełożoną. Były to lata ścisłej współpracy i przyjaźni między tymi oddanymi Bogu ludźmi. W owym czasie powstały też najważniejsze dzieła Teresy i pierwsze pisma Jana. 

Mimo pierwotnego pozwolenia od władz kościelnych, chętnych i gotowych na radykalne zmiany, przystąpienie do przeprowadzenia reformy karmelitańskiej nie było łatwe i przysporzyło tak Janowi, jak i Teresie wielu cierpień. Doszło do tego, że Teresie zakazano tworzenia nowych klasztorów (1575), a na nią samą nałożono areszt domowy i zakaz opuszczania klasztoru w Avili. Inkwizycja przebadała wszystkie pisma Teresy, szukając w nich jakiejś herezji. Nie znaleziono wprawdzie niczego podejrzanego, ale utrzymano zakaz opuszczania klasztoru. W tym samym czasie prześladowanie i niezrozumienie dotknęło również św. Jana od Krzyża. W 1577 r. porwano go, zamknięto w konwencie karmelitów w Toledo i niesprawiedliwe oskarżono. Święty pozostawał uwięziony przez wiele miesięcy, upokarzano go, poddawano cierpieniom fizycznym i moralnym. Napisał wówczas, obok innych utworów poetyckich, słynną „Pieśń duchową”.  

Gdzie się ukryłeś, 

Umiłowany, i mnieś wśród jęków zostawił? 

Uciekłeś jak jeleń, 

Gdyś mnie wpierw zranił, 

Biegłam za Tobą z płaczem, 

 a Tyś się oddalił. 

(…) 

 Szukając mojej miłości,  

Pójdę przez góry i rozłogi.  

Nie zerwę kwiatów, 

Przed dzikim zwierzem nie uczuję trwogi,  

Przejdę przez szyk obronny i graniczne progi! 

W nocy z 16 na 17 sierpnia 1578 r. udało się Janowi uciec i schronić się w klasztorze karmelitanek bosych. Święta Teresa i towarzysze Jana z ogromną radością świętowali jego uwolnienie… Po krótkim czasie, po odzyskaniu sił, Jan udał się do Andaluzji, gdzie spędził dziesięć lat w różnych konwentach, zwłaszcza w Grenadzie. Reforma została ostatecznie uratowana.  

Po tych trudnych przeżyciach Teresa i Jan mogli w końcu bez żadnych obaw realizować pragnienie odnowienia zakonu. Karmelici i karmelitanki zreformowani otrzymali osobnego przełożonego prowincji. Teresę osobiście założyła 15 domów zakonnych, a Jan zreformował 22 klasztory męskie. W 1580 r. Grzegorz XIII zatwierdził nowe prowincje: karmelitów i karmelitanek bosych. 

*  *  * 

Dla jednych ryzykowne i podejrzane  znajomości, dla innych prawdziwe duchowe więzi możliwe tylko w horyzoncie wiary i spotkania z Bogiem, wzbogacające obie strony o punkt widzenia drugiej płci. Tak było nie tylko w przypadku Teresy i Jana. Historia (Kościoła) zna przynajmniej kilka przykładów głębokiej damsko-męskiej przyjaźni, relacji która – zakorzeniona w Bogu – prowadziła do pełniejszego Jego poznania: Franciszek i Klara, Dominik i Cecylia, Jordan i Diana, Franciszek Salezy i Joanna de Chantal, Hans urs von Bathasar i Adrienne von Speyr, Brat Albert i Bernardyna, a niektórzy dodają Marię Okońską i kard. Stefana Wyszyńskiego czy Jana Pawła II i Wandę Półtawską. Połączyła ich głęboka wiara, zafascynowanie transcendencją, chęć zjednoczenia z Bogiem i prowadzenia do tego zjednoczenia również innych. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze