Fot. wikimediacommons/By Amir Khosrow – http://blog.15mehr.com/?cat=13, Domena publiczna

Święty muzułmanin i męczennik – patronem chrześcijańsko-muzułmańskiego pojednania? W cieniu papieskiej encykli …

Niektórzy mówią, że Mansur Al-Halladż mógłby stać się patronem muzułmańsko-chrześcijańskiego pojednania.

Najbliżej Jezusa i w sercu islamu

Mówi się, że największym świętym w Kościele katolickim od czasów apostolskich jest św. Franciszek z Asyżu. To nim inspiruje się obecny papież, wcielając w życie powszechne braterstwo, zwłaszcza wobec sióstr i braci muzułmanów. W islamie natomiast świętym najbardziej podobnym do świętego Franciszka wydaje się być Dżelaladdin Rumi. Jednakże muzułmańskim mistykiem i świętym najbardziej podobnym do samego Jezusa (którego kochał, znając Go prawdopodobnie tylko z Koranu) jest Mansur Al-Halladż. Dlatego może być postrzegany jako najbliższy chrześcijaństwu. Można uznać, że spośród wszystkich muzułmańskich świętych przyjaciół Boga, to właśnie on najbardziej zasługuje na to, aby być patronem chrześcijańsko-muzułmańskiego pojednania. Przeczytajcie, proszę, fragmenty artykułu nieżyjącego już ks. prof. Tadeusza Dajczera na temat tego wielkiego muzułmańskiego mistyka. Będziecie z pewnością poruszeni jego świadectwem.

Ks. prof. Dajczer o Al-Halladżu (fragmenty artykułu)

„Al-Halladż podjął szereg podróży, ażeby muzułmanom i niemuzułmanom głosić drogę duchową, jaką go natchnął Bóg. Podczas pierwszej z nich przez pięć lat wygłaszał kazania, zwłaszcza w okolicach muzułmańskich: Iraku, Churasanie, Fars i Dżibad. Po drugiej pielgrzymce do Mekki powrócił na rok do Bagdadu. Podczas drugiej podróży, w roku 905, udał się do Indii, niosąc swoje orędzie aż do Kaszmiru; przebył Afganistan, Turkiestan i odwiedził pogranicze Chin. Tym samym stał się pierwszym muzułmaninem, który starał się nawrócić Hindusów i Turków. Jego przepowiadanie zwrócone było do wszystkich klas i kategorii społeczeństwa, a zwłaszcza do kast niższych w Indiach. Zasadniczą treścią kazań było głoszenie jedności z Bogiem i proklamowanie własnej radości z odnalezienia Go. Pod koniec swych apostolskich podróży Al-Halladż postanowił rozszerzyć swe przepowiadanie również na stolicę kalifatu. Przygotowywał się do tego w czasie trzeciej pielgrzymki do Mekki, odbył tam głęboko przeżyte medytacje i uzyskał ostatecznie natchnienie co do swego życia duchowego. Do Bagdadu powrócił bardzo zmieniony. Zbudował ubogą chatę w najbiedniejszej dzielnicy miasta, gdzie zamieszkał z żoną i czworgiem dzieci. Publiczne proklamowanie orędzia miłości miało u niego charakter ekstatyczny”.

Męczeństwo 

„Al-Halladża aresztowano po raz pierwszy w 909 r., ale udało mu się uciec i przez trzy lata ukrywał się w Iranie. Wydany został jednak przez jednego ze swych uczniów i odprowadzony z powrotem do więzienia. Oskarżono go, że jest »misjonarzem« i że w sposób alegoryczny interpretuje przymus prawny w islamie. W bagdadzkim więzieniu pozostawał przez osiem lat zakuty w dyby. Stamtąd nadal apostołował i udało mu się nawrócić na swą mistyczną drogę nawet niektórych członków rodziny kalifa. Nowy wezyr kazał umieścić go w osobnej celi; był znieważany i policzkowany. Drugi proces Al-Halladża trwał sześć miesięcy i zakończył się skazaniem go na śmierć. Ostatnią noc spędził na modlitwie, z góry wybaczając oprawcom i przekazując uczniom swój testament duchowy. Chciał należeć do wspólnoty muzułmańskiej, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że wywołał u wiernych »kryzys sumienia«. Pragnął losu, który mu zgotowała jego wspólnota, bo dla niego umrzeć — znaczyło żyć. Oddał się na cierpienia i śmierć dla dobra wspólnoty. Dnia 25 marca został ubiczowany, następnie okaleczony. Nawet na szubienicy głosił, że Bóg jest miłością i że więź miłości między człowiekiem a Bogiem jest możliwa. Po śmierci już obcięto mu głowę, ciało spalono, a prochy zaniesiono na szczyt minaretu, ażeby stamtąd rozniósł je wiatr”.

Wpływ na potomnych

„Mistyczna doktryna Al-Halladża ma wiele cech wspólnych z chrześcijaństwem , zwłaszcza gdy chodzi o miłość jako istotę istoty Boga, stworzenie człowieka na obraz Boży dla okazania tej miłości, głoszenie wzajemnej miłości między Bogiem a człowiekiem, zjednoczenie z Bogiem obecnym w człowieku, ale z zachowaniem odrębności, cierpienie przyjmowane z pokorą i miłością jako dowód miłości wobec Boga i jako środek do przezwyciężania samego siebie, Jezus jako wzorzec świętości i in. Oczywiście, Al-Halladż zawsze pozostał wierny islamowi i takim chciał umrzeć, jego Jezus był Jezusem islamu. (…) Jego życie w niezwykły sposób zdaje się odtwarzać cechy życia, a zwłaszcza cierpień i śmierci Jezusa: proces przeprowadzany przez przedstawicieli prawa i władzy, polityczne oskarżenia z ich strony, opuszczenie przez wiernych, męka ostatniej nocy z przyjęciem śmierci dla zbawienia swego ludu, biczowanie, ukrzyżowanie i modlitwa do Boga, by wybaczył i przywrócił łaskę tym, którzy go zabijają”. 

„Mimo silnej opozycji wpływ Al-Halladża był i jest wciąż dość silny. W każdej epoce znajdowali się jego zwolennicy. Liczni mistycy późniejsi czerpali natchnienie z jego męczeństwa. Wpływ jego wykryć można nie tylko w krajach rdzennie muzułmańskich, lecz również w Hiszpanii i Maroku, w Iranie, w krajach ludów tureckich, w Indiach i na Jawie. Louis Massignon (1883—1962 r.), islamista o światowej sławie, profesor w Collège de France i w paryskiej Sorbonie, jeden z tych, którzy całe swe życie poświęcili sprawie zbliżenia islamu i chrześcijaństwa, sam jest wybitnym przykładem dobroczynnego wpływu, jaki może wywierać obca religia. Wychowany po chrześcijańsku, podczas kryzysu dojrzewania stracił wiarę i stał się ateistą. W wieku dwudziestu trzech lat poświęcił się studiom nad archeologią islamską spędzając długi okres czasu w Egipcie i Iraku. Zawarł tam bliską przyjaźń z paru muzułmańskimi rodzinami, a jednocześnie pociągnęła go silnie osobowość Al-Halladża. Z okazji misji archeologicznej odwiedza w 1907 r. grób mistyka-męczennika w Bagdadzie. Wpływowi religijnemu swych muzułmańskich przyjaciół, jak również studiom nad Al-Halladżem zawdzięcza Massignon swe nawrócenie i odzyskanie chrześcijańskiej wiary. Ośrodkiem życia staje się dlań mistyka wzorowana na Al-Halladżu, a jednocześnie głęboko chrześcijańska. Podstawą atrakcyjności bagdadzkiego mistyka były dla niego m.in. paralelizmy między Al-Halladżem a Jezusem. J. Maritain podaje, że Massignon pragnął nawet, by Kościół kanonizował Al-Halladża. Wpływ duchowości islamu, a szczególnie Al-Halladża, sięgał tak głęboko, że doprowadził Massignona do przyjęcia święceń kapłańskich w obrządku grekokatolickim (jako człowiek żonaty)”.

Podsumowując, dodajmy, że sam Louis Massignon uważał, że to właśnie postać bagdadzkiego męczennika z X w. może odegrać przełomową rolę w zbliżeniu dwóch największych objawionych religii abrahamowych i stać się niejako pomostem przerzuconym nad przepaścią między chrześcijaństwem i islamem. Takim współczesnym pomostem był zresztą sam Massignon, którego gruntowna wiedza z zakresu islamu i jego znajomość z przyszłym papieżem Pawłem VI przyczyniła się do pojawienia się – już po jego śmierci – wątku muzułmańskiego w dokumentach soborowych. Zapewne nie wszyscy, chrześcijanie i muzułmanie, jakby tego sobie życzył nasz wybitny katolicki islamolog, są dziś gotowi uznać w Al-Halladżu świętego patrona. Jednakże dla tych, którzy są już na to gotowi, może on już teraz stać się naszym wspólnym, choć oficjalnie „prywatnym” świętym patronem chrześcijańsko-muzułmańskiego zbliżenia. Podobne intuicje można znaleźć u prawosławnego myśliciela Oliviera Clementa, które wyraził on w książkowej rozmowie z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I podzielającym ten pogląd. 

 

Wszystkie przytoczone fragmenty pochodzą z artykułu  ks. prof. Tadeusza Dajczera „Mistyka Al-Halladża (858-922 r.) w perspektywie dialogu Kościoła z islamem” zamieszczonym w STV nr 16/1 (1978), s. 155-178.

 

>>>Francja: byli muzułmanie, którzy zostali chrześcijanami, potrzebują pomocy

>>>Św. Franciszek nigdy nie był… kapłanem. Powód jest zaskakujący

 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze