fot. EPA/Enrique García Medina

Hubert Piechocki: szczepienie – czy to dobro wspólne?

Trochę ponad 47% Polaków otrzymało przynajmniej jedną dawkę szczepionki na Covid-19. W pełni zaszczepionych jest na razie 41% społeczeństwa. To o wiele za mało do tego, by móc powiedzieć o osiągnięciu przez Polaków tzw. odporności stadnej. 

Kiedy będziemy w sytuacji, że wirus nie będzie miał już kogo zarażać i zacznie się wycofywać? Tego nie są w stanie ocenić nawet specjaliści. Mówią o ok. 75-80% zaszczepionej populacji. Choć te liczby mogą okazać się jeszcze wyższe – bo SARS-CoV-2 wciąż mutuje i pojawiają się jego nowe odmiany. Jedną z nich jest Delta, która odpowiada za coraz większą część zakażeń także w Polsce. Na razie ze szczepień skorzystało jednak mniej niż 50% Polaków, którzy mogą być zaszczepieni.  

>>> Z powodu pandemii bardzo trudna i napięta sytuacja w Australii

fot. EPA/car D

Wpływ społeczny 

Przewodniczący KEP, abp Stanisław Gądecki, w tym miesiącu nie raz kierował apele w związku ze wzrostem zakażeń koronawirusem w Europie. W ostatnim przypominał: „Proszę niezaszczepionych, by pamiętali o tym, że »decyzja o szczepieniu winna uwzględniać wymogi dobra wspólnego«”. Warto zatrzymać się nad pojęciem dobra wspólnego, którego użył metropolita poznański. Abp Gądecki zwraca naszą uwagę na to, że szczepienie czy też jego brak nie ma wpływu wyłącznie na moje zdrowie. Od tego, czy ja się zaszczepię, czy też tego nie zrobię zależy dobro całego społeczeństwa. Bo każde kolejne szczepienie przybliża nas do osiągnięcia odporności stadnej – a każdy brak szczepienia oddala nas od tego celu. Szczepienie więc, choć jest aktem bardzo osobistym, to ma wpływ na życie społeczne. Stąd pojawia się pojęcie „dobra wspólnego”. Bo decydując się na szczepienie lub jego brak powinniśmy uwzględnić też dobro ogółu. A jeśli się nie szczepimy, to musimy zdawać sobie sprawę z tego, że ewentualne negatywne konsekwencje – np. ostra czwarta fala – mogą być też spowodowane naszą decyzją.  

>>> Maciej Kluczka: szczepienie jest pro-life

fot. EPA/Sashenka Gutierrez

Zaniedbaniem… 

Byłem ostatnio na mszy, podczas której celebrans odczytał apel przewodniczącego KEP. Potem dodał kilka słów od siebie – a z wykształcenia jest etykiem. Skupił się właśnie na dobru wspólnym i powiedział, że jeśli ktoś nie chce się zaszczepić i nie bierze pod uwagę dobra wspólnego – to znaczy, że coś jest bardzo nie tak. I taka osoba – zdaniem tego duchownego – powinna zrobić sobie poważny rachunek sumienia. Niektórzy zapytają pewnie teraz: ale jaki rachunek sumienia? Z czego? Powiedziałbym krótko, że z jednego – z przestrzegania piątego przykazania dekalogu. Krótka fraza „nie zabijaj” jest bardzo pojemna. Podchodzą pod nią nie tylko rzeczy, których nam nie wolno, bo mogą wpłynąć na utratę zdrowia czy życia – naszego czy innych osób. Na początku każdej mszy świętej podczas spowiedzi powszechnej mówimy: „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. I właśnie ten rachunek sumienia, tak przypuszczam, warto oprzeć o owe „zaniedbanie”. Bo przecież profilaktyka zdrowotna – w którą wpisuje się szczepienie na Covid-19 to działanie mające na celu dobro nas i naszego otoczenia – nasze zdrowie. Unikanie tej profilaktyki to zatem bardzo konkretne zaniedbanie. To uniknięcie możliwości uczynienia dobra. A przecież z niewykorzystanego dobra też będziemy kiedyś rozliczeni. Przykazanie „nie zabijaj” to nie tylko zakaz, ale to tez nakaz – nakaz dbania o zdrowie swoje i innych. 

>>> Wzrost zakażeń koronawirusem. Abp Gądecki apeluje o modlitwę i szczepienia

Szczepienia w Indonezji, fot. EPA/MADE NAGI

Konkret! 

Mamy prawo się bać i mieć wątpliwości odnośnie do szczepień. To bardzo ludzkie – boimy się tego, co jest nowe i nieznane. Oczywiście, nie każdy ma w sobie ten strach, wielu z nas bez żadnych oporów podeszło do szczepień. Tym, którzy się boją radzę jednak, by pokonali swój opór i zaufali specjalistom. Ci ostatni podkreślają, że dostępne na polskim rynku szczepionki na Covid-19 są bezpieczne. I zaufajmy też rachunkowi prawdopodobieństwa. Mało kto uwierzy w to, że np. spadnie na nas cegła na ulicy. A przecież i coś takiego może się – potencjalnie – wydarzyć. Prawdopodobieństwo niebezpiecznych powikłań poszczepiennych jest równie niskie, jeśli nie niższe. Mamy prawo się bać – ale warto przełamać się i zdecydować się na szczepienie. Dla tych, którzy się boją może to być decyzja heroiczna – ale warto ją podjąć z troski o innych. Nie jesteśmy samotnymi wyspami – od naszych czynów i decyzji zależy często dobro wspólne. W kontekście pandemii Covid-19 każdy z nas może wykonać bardzo konkretny krok, który może pomóc pokonać koronawirusa. Jeśli więc możemy coś zrobić – to to zróbmy. Wyjdźmy ze swoich stref komfortu i zróbmy coś dla innych – nawet jeśli nie jest to dla nas najwygodniejsze. Solidarność społeczna tego od nas wymaga. Wszak „decyzja o szczepieniu winna uwzględniać wymogi dobra wspólnego”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze