Maciej Kluczka: szczepienie jest pro-life
Przyznam, że nie mogę zrozumieć katolików, którzy nie chcą się szczepić przeciwko COVID-19. Nie było do tej pory badań, w których chęć szczepienia była rozdzielona między wierzących i niewierzących respondentów. Do tej pory były to badania poszczególnych grup wiekowych. Niemniej jednak w przestrzeni mediów społecznościowych widać opinie tych, którzy deklarują się jako wierzący, ale szczepionki nie chcą przyjąć.
Poniżej kilka argumentów, dlaczego takiej postawy zrozumieć nie mogę. I mam nadzieję, że jednocześnie argumentów, które będą w stanie zmienić zdanie szczepionkowych i covidowych sceptyków.
Szczepienie to ochrona innych
Szczepiąc się, chronimy nie tylko siebie, ale i wszystkich, z którymi się spotykamy. Ryzyko przenoszenia wirusa nawet po zaszczepieniu zawsze istnieje, ale jest ono o wiele mniejsze niż wtedy, gdy osoba jest niezaszczepiona. Po drugie – biorąc na logikę – jeśli osobom zaszczepionym o wiele trudniej jest się zakazić, to jednocześnie trudniej jest im transmitować wirusa. Miłość bliźniego wymaga od nas troski o drugiego człowieka. Szczepiąc się przekuwamy to przykazanie w czyn.
>>> Kard. Krajewski: szczepienie wyraża naszą bliskość z cierpiącymi
Szczepienie to ochrona życia i ochrona przed ciężką chorobą
Szczepienia dają wysoką ochronę przed ciężkim przebyciem choroby, a nie przed samym zachorowaniem. Jednak to i tak bardzo dużo. Dzięki szczepionkom możemy albo w ogóle nie zachorować albo zachorować i tego nie zauważyć (tzw. choroba bezobjawowa) albo przejść Covid-19 jak zwykłe przeziębienie. Wystarczy spojrzeć na lekarzy, którzy byli szczepieni jako pierwsi. Po zaszczepieniu zachorowalność na Covid-19 w tej grupie zawodowej bardzo mocno spadła, a przecież wielu z nich cały czas ma kontakt z wirusem. Wcześniej, mimo stosowanych wielu zabezpieczeń, niektórzy z nich pomoc chorym przypłacili własnym życiem. Z powodu koronawirusa zmarło w Polsce 140 lekarzy i niemal tyle samo pielęgniarek – tak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia. Przykazanie „nie zabijaj” wymaga od nas nie „tylko” nie zabijania, ale także nie przyczyniania się do pogorszenia stanu zdrowia swojego i innych. Nie szczepiąc się narażamy siebie i innych na poważne powikłania – a nawet na śmierć.
Szczepiąc się nie wspieramy aborcji
To temat, który kilka tygodni temu wzbudził sporo emocji i był źródłem wielu fake newsów. Pisaliśmy już o nich na naszym portalu, ale warto przypomnieć raz jeszcze tę kwestię. Są szczepionki, w których wykorzystano komórki stworzone na materiale genetycznym pobranym od abortowanych płodów, ale zrobiono to tylko raz i to w latach 70. i 80. Do późniejszej produkcji szczepionek nie trzeba było już tego robić. Po drugie – aborcje nie zostały przeprowadzone po to, by posłużyły do produkcji szczepionek. Można powiedzieć, że ciała niewinnie zabitych dzieci (a dokładnie ich materiał genetyczny) posłużyły do tego, by chronić życie innych ludzi.
>>> Szczepienie przeciw Covid-19. Moralny obowiązek czy grzech?
„Korzystanie z takich szczepionek nie oznacza formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki, z których zostały wyprodukowane” – mówi dokument Kongregacji Nauki Wiary podpisany przez jej prefekta kard. Luisa Ladarię i zatwierdzony przez papieża Franciszka. Tak więc produkcja wybranych szczepionek nie bazuje na zabiegach aborcji (stało się to tylko na samym początku i to z tym ważnym zastrzeżeniem, że aborcja nie została wykonana w tym celu). To trochę jak z przeszczepem narządów – pacjent, który korzysta z przeszczepu ratującego mu życie organu nie jest przyczyną śmierci innego człowieka.
Przewodniczący Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski – bp Józef Wróbel – w swoim stanowisku pisał co prawda, że „technologia produkcji szczepionek firm AstraZeneca i Johnson&Johnson budzi poważny sprzeciw moralny”. Później jednak precyzował swoje stanowisko. Dodał wtedy, że wierni, którzy nie mają możliwości wyboru innej szczepionki mogą z nich skorzystać bez winy moralnej. Można tu zastosować analogię do siły wyższej znanej z wielu systemów prawnych. Gdy w konflikcie wobec siebie stają dwa dobra, to można poświęcić jedno w imię obrony drugiego. Pod warunkiem, że nie ma innego wyjścia i że dobro chronione jest wyżej cenione od dobra poświęcanego. Tu więc mamy sytuację, że poświęcamy nasz sprzeciw wobec aborcji, w sytuacji, gdy aborcja nie służyła bezpośrednio powstaniu tych szczepionek (i działo się to 40 lat temu) a jednocześnie chronimy wartość nieporównywalnie większą, czyli życie, które istnieje tu i teraz. I to nie jedno życie, ale życie wielu ludzi.
Szczepionki są bezpieczne
Badania bezpieczeństwa szczepionki prowadzone są cały czas, począwszy od jej opracowania, badań przedrejestracyjnych, procesu rejestracji aż po kontrole procesu wytwarzania każdej serii szczepionki, kontrole serii dopuszczonych na rynek oraz już dostępnych na rynku oraz monitorowania niepożądanych odczynów poszczepiennych. W cały ten proces zaangażowanych jest wiele instytucji. Przed wprowadzeniem na rynek każda seria szczepionki jest dodatkowo poddawana badaniom jakościowym przez niezależne od producenta państwowe laboratorium. Szczepionki są najdokładniej kontrolowanymi produktami leczniczymi obecnymi na rynku. Tak naprawdę więcej szkody mogą spowodować w naszych organizmach źle przyjmowane suplementy diety niż szczepionki. Oczywiście zdarzają się niepożądane reakcje poszczepienne, ale w stosunku do milionów już zaszczepionych na całym świecie ludzi są to nawet nie procenty, ale promile przypadków i są one dokładnie badane.
Szczepiąc się ratujemy gospodarkę, byt wielu ludzi
Szczepienia – to już poza medycznym poziomem rozważań – to jedyna droga do odmrożenia wszystkich gałęzi gospodarki. Są dwa sposoby na zatrzymanie transmisji wirusa: zamrożenie kontaktów społecznych między ludźmi i szczepionka (trzecim może być lek, ale na to jeszcze musimy poczekać). Na początku pandemii pandemii, gdy nie było jeszcze szczepionek, kolejne państwa musiały decydować się na tzw. lockdowny (czyli zamykanie wielu gałęzi gospodarki, usług, generalnie – prawie całego życia społecznego). Dla żadnego kraju nie były to łatwe decyzje, oznaczały mniejszy rozwój gospodarki (a wręcz jej regres), mniejsze wpływy podatkowe. Dla kolejnych przedsiębiorców oznaczało to niemałe kłopoty finansowe, niekiedy wręcz bankructwa. Teraz, dzięki szczepieniom i systematycznie malejącym liczbom zakażeń, możemy iść w zupełnie odwrotnym kierunku. Pomyślmy, jak wiele rodzinnych, średnich i małych przedsiębiorstw liczy na to, że będą mogły już normalnie funkcjonować. Wielu przedsiębiorców mówi, że kolejnych lockdownów już po prostu nie dadzą rady przetrwać. Szczepienie się ma więc kolejny wymiar społecznej, międzyludzkiej solidarności.
>>> Sebastian Zbierański: najlepsza szczepionka przeciw Covid-19? Wbrew pozorom – nie Pfizer
Nadal na siebie uważajmy
Nawet nasze zaszczepienie nie rozwiązuje całej sytuacji. Dopóki nie spadnie transmisja wirusa w całym społeczeństwie (wraz z osiągnięciem odporności zbiorowej), stosowanie się do niefarmakologicznych metod – noszenia maseczki, zachowywania dystansu społecznego, prawidłowej higieny rąk – to jeden z najważniejszych sposobów ograniczających możliwość przeniesienia wirusa.
>>> Ks. Wojciech Kućko: potrzebujemy szczepionkowego braterstwa [ROZMOWA]
25 maja szef Narodowego Programu Szczepień – minister Michał Dworczyk – informował, że przekroczony został próg 50% osób pełnoletnich, które zarejestrowały się w systemie szczepień. Jeśli się wyszczepią, to do osiągnięcia odporności zbiorowej (to pułap przynajmniej 70% populacji) potrzeba nam jeszcze będzie ostatniej mobilizacji. Ona może okazać się najtrudniejsza i kluczowa. Jednak tylko wtedy jesteśmy w stanie na dobre wyjść z pandemii. Potrzebujemy zawalczyć o życie. Wydawać by się mogło, że w kraju, którego obywatele w większości deklarują się jako katolicy, namawianie do tego nie będzie szczególnie potrzebne.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |