Fot. Pexels

Sztuka sakralna prowadzi do Boga 

Piękno to nie tylko zjawisko transcendentalne czy jeden z wymiarów sztuki, ale to także imię Boga i Jego darDar prowadzący ku Bogu, dar mający w Nim swoje źródło i cel. Zresztą, upraszczając: tam, gdzie jest Bóg, tam przecież jest piękno. 

Piękno z Bogiem powiązał inicjator chrześcijańskiego neoplatonizmu – Pseudo-Dionizy Areopagita. To on nazwał Boga Pięknem. W naturze i – można rzec – w naśladującej ją sztuce dostrzegał odblaski Bożego piękna, więc natura (i sztuka) jawiła się mu jako widzialny obraz tego, co Niewidzialne. To, co widzialne, wznosiło zatem kruchego, ludzkiego ducha ku Bogu, a więc i ku nadprzyrodzonemu światłu. Także światło widzialne stało się obrazem światła (zatem i Świata) niewidzialnego. Światło to symbolizował w sztuce średniowiecznej chociażby blask złota, srebra i klejnotów, z których wykonane były np. relikwiarze. Dzięki Pseudo-Dionizemu Areopagicie również sztuka sakralna stała się drogą prowadzącą do Boga, z której emanowało Boże piękno; tym samym myśl tego wczesnochrześcijańskiego pisarza przyczyniła się do obecnego do dzisiaj w Kościele kultu świętych wizerunków, czy to wykonanych dłutem, czy pędzlem.  

Boska sztuka 

W duchu neoplatońskim święty Augustyn z Hippony pisał w swoich słynnych Wyznaniach: „Piękne dzieła, które dusza odtwarza rękami artystów, mają źródło w owej piękności, wyższej ponad dusze, do której w dzień i w nocy tęskni dusza moja”. Podobnie sądził Jan Szkot Eriugena, gdy twierdził: „Formy widzialne… nie dla samych siebie są wytwarzane i nam objawianie, lecz są wyobrażeniami niewidzialnego piękna, przez które boska Opatrzność umysły ludzkie zwraca z powrotem ku czystemu i niewidzialnemu pięknu samej prawdy”, czy Wilhelm z Owernii, pisząc: „Piękność stworzenia jest pewnym śladem, po którym przechodzi się do poznania piękna nie stworzonego”. Na niezwykłą zażyłość sztuki zbliżającej się przez naśladowanie piękna natury do Boga jako jej Stwórcy wskazywał Dante Alighieri, widząc w niej niejako „bożą wnukę”. Pisał w Boskiej Komedii: „A gdy kto pilnie w Fizyce poszuka, znajdzie w jej księgach zaraz na początku, że za naturą dąży wasza sztuka, jako w mistrzowe uczeń dąży ślady: że więc jest ona jakby boża wnuka”. Natomiast w traktacie O monarchii stwierdzał: „Jeśli doskonały artysta, posiadający nienaganne narzędzia, zgrzeszy w formie sztuki, to winną temu być może tylko materia (…) a cokolwiek tu jest na ziemi dobre, nie może pochodzić z samej materii, istniejącej wyłącznie potencjalnie, lecz przede wszystkim z Boga-artysty, a następnie z tego narzędzia jego boskiej sztuki, które zwykliśmy nazywać przyrodą”.  

Fot. domena publiczna

Artysta naśladuje Stwórcę 

O kierującej ku Bogu wartości sztuki (jej pięknie) wspominał również inicjator gotyku opat Suger z St. Denis: „Rozkoszowałem się pięknością domu bożego, a wielobarwność i kształtność gemm odrywała mnie od trosk zewnętrznych i przenosząc ze sfery materialnej do niematerialnej, skłaniała do refleksji nad różnorodnością świętych cnót; wtedy wydawało mi się, iż znajduję się w jakimś dziwnym okręgu, nie mieszczącym się ani w mule tej ziemi, ani w czystości nieba i że dzięki łasce bożej mogę być anagogicznym sposobem przeniesiony z niższego do wyższego świata”. Doskonałą znajomość piękna przypisywał Bogu najwybitniejszy niemiecki artysta renesansu Albrecht Dürer. Twierdził on m.in.: „Nie możesz zrobić pięknej postaci biorąc (jej obraz) z jednego człowieka. Nie ma bowiem na kuli ziemskiej takiego człowieka, który by mógł orzec ostatecznie, jaki jest najpiękniejszy kształt człowieka. I nikt tego nie wie, tylko jeden Bóg”, gdzie indziej dopowiadając: „Nigdy nie myśl, że zrobisz lub mógłbyś zrobić cokolwiek lepiej, niż Bóg dał moc uczynić to przyrodzie przez siebie stworzonej. Twoja moc jest bowiem bezsilna wobec tworu Bożego”. W epoce baroku archeolog i kronikarz Giovanni Pietro Bellori dodał, że artysta naśladuje Stwórcę, tworząc w umyśle wzór największego piękna i w oparciu o ten wzór „poprawiając naturę”.  

W XVIII wieku rozeszły się drogi piękna i sacrum, estetyki, etyki i religii. Dopiero w XX stuleciu i na początku XXI wieku na nowo będzie mówić się o Bogu jako Pięknie i o jego pięknej rzeczywistości. Kwestię tę rozwiną: Paul Evdokimov, Hans Urs von Balthasar, a na rodzimym gruncie Karol Klauza, teologowie. Zacznie z mocą kiełkować i wydawać owoce teokalia, łącząca piękno z Bogiem i nie „uciekająca” od sztuki jako swego fundamentalnego wyrazu. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze